Rozdział 25.

25 2 0
                                    

Kiedy przebudziłam się usłyszałam jak dwie osoby rozmawiają. Bylo to dziwne, poniewaz nigdy taka sytuacja mi sje nie zdarzyła. Zawsze jak wstawalam z łóżka to nigdy nikogo nie bylo w domu. Bylo to zadziwiajace. Przez pierwsze pare minut nie wiedziałam kto rozmawia z kim, ale poźniej było to już oczywiste.

-Masz rację nie powinno ich tu być. - powiedziała moja matka

~Kogo nie powinno być? - pomyślałam

-Oni mają zły wpływ na nasze dzieci, powinni zniknąć. Wszędzie się z nimi szwedają. Ta rodzina się rozpada. - mówi tata

~Ciekawe przez kogo się rozpada..- powiedziałam sobie w głowie.

Głównie było to z powodu moich bardzo kontrolujących rodziców. Z jednej strony rozumiałam to, z drugiej było to dla mnie trochę dziwne. Czasami nie dawali mnie ani Anchiemu swobody.

Leżałam na łóżku z zamkniętymi oczami. Chciałam posłuchać co moi rodzice mają do powiedzenia na temat Na'vi lasu, bo na pewno rozmawiali o nich, bo o kim innym. Poczekałam aż rodzice skończą rozmawiać i pójdą do wioski. Kiedy tak się stało podniosłam się z łoża i pobiegłam popływać. Dokładniej oczyścić umysł.

Wskoczyłam do wody i od razu ruszyłam w kierunki dna. Po drodze łapałam się różnych koralowców tworząc z nich piękne obrazy w mojej wyobraźni. Przez otwory w kamieniu przepływało wiele ryb różnych gatunków w różnych kolorach.

Czułam się jak w domu, bo to był mój dom. Nie ta Marua. To była od jakiegoś czasu ta przyroda. Ta nieważkość wody i tyle mikroorganizmów otaczających mnie. Ten wiatr we włosach, gdy Ilu wynurza się z wody. Było to niesamowite. Czułam, że tam pasuję.

Pływałam tak beztrosko dopóki nie usłyszałam skrzeku Ilu. Obróciłam się w stronę miejsca z którego dochodził ten dźwięk. Zobaczyłam Neteyama. Zatrzymał się obok mnie i powiedział:

-Cześć.

-Hejka, płyniemy do jaskini? - zapytałam

-Do tej z kryształami?

-Tak, dlaczego nie?

-Masz rację.

Popłynęliśmy w stronę jaskini. Nasze Ilu płynęły w zgodzie, jednak my sprawialiśmy że zaczepiały się nawzajem. Dopłynęliśmy do brzegu. Wynurzyłam się z wody i prowadziłam do miejsca, w którym miała znajdować się jaskinia. Im bliżej się byliśmy jaskini, tym dalej od niej się czułam, jakby ona przede mną uciekała. Kiedy doszliśmy do miejsca w którym rzekomo była, znajdowała się tam pustka.

-Ale jak to? Gdzje jest jaskinia? - powiedziałam zasmucona

-Niedawno jeszcze tutaj była. Niemożliwe żeby zapadła się pod ziemię. - zwrócił uwagę Neteyam

-Czekaj a może jest pod ziemią. Wejście mogłoby być wtedy przez wodę. Potrzebuję tej jaskini, ona ma odpowiedzi. Ma to sens?

-Myślę że ma.

-To do roboty.

Szukaliśmy i szukaliśmy. Po około dwóch godzinach naszła wielka chwila zwatpienia, jednak Neteyam nie pozwolił mi się poddać. W końcu kiedy zaczęło robić się ciemno znalazłam małą szparke między skałami, która wyglądała jak wejście do jakiejś groty. To mogła być ta jaskinia. Przecisnełam się przez otwór i nie moglm uwierzyć własnym oczom. Znalazłam kryształowa jaskinie. Ciekawe kiedy magiczne kamienie dokończą przepowiednię. Chociaż teraz nie interesuje  mnie to już tak bardzo jak wczesniej do tego dążyłam. Teraz czułam, że mam wszystkie odpowiedzi jakich potrzebuję. Zawołałam moje Ilu i poprosiłam je by poinformowało Ilu Neteyama. Chłopak zjawił się chwilę później.

-Nie wierzę, że to znalazłaś. - powiedział

-We mnie nigdy się nie wątpi. - w chwili gdy to powiedziałam wszystkie kryształki zaczęły świecić na wiele różnych kolorów.

Najpiękniejsza pora dnia by tu być to zdecydowanie był zachód słońca. Ogólnie najlepszą porą dnia na Pandorze napewno była noc lub zachód. W każdym razie kiedy było już ciemno. Wszystko zaczynało świecić i wszędzie było tak magicznie. Można było wyczuć prawdziwą urodę tej planety.

-Pięknie tu, prawda? - zaczęłam rozmowę.

-Tak, ale ja wiem co jest jeszcze piękniejsze. - Neteyam zwrócił się do mnie i popatrzył mi w oczy.

Ten moment przerwał nam huk,który było słychać nawet pod powierzchnią wody. Po tym głośnym dźwięku ziemia się zatrząsła. Jaskinia zaczęła się ruszać. Kryształy drgały na wszystkie strony. Miałam złe przeczucie.

-To się zaraz rozpadnie. - zauważyłam - Uciekaj.

-Ty pierwsza.

-Żadną pierwsza wychodzisz z tej jaskini choćby nie wiem co.

Neteyam przecisnął się przez coraz węższy otwór wyjściowy. Zdążyłam w sam raz, gdybyśmy zwlekali jeszcze chwilę, to prawdopodobnie żadne z nas nie wyszło by z tej jaskini.

Zastanawiało mnie tylko jedno: Co to był za huk? Wypłynęłam na powierzchnię i zobaczyłam statek Ludzi Nieba przy granicy rafy z otwartym oceanem.

-Chyba żart! - krzyknęłam.

W oddali widziałam jak źli Na'vi schodzą na wyspę i latają dookoła na ikranach. Co tu się właściwie dzieje??

Avatar: Meant To Be TogetherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz