-Dlaczego tak właściwie zrobiłaś ten tatuaż? - zapytał Neteyam
Znowu siedzieliśmy w naszym bezpiecznym miejscu. Przy jeziorku. Neteyam opierał się o pień drzewa, a ja leżałam na jego torsie.
-To długa historia. Na pewno nie chce ci się jej słuchać.
Chwilę nie odpowiadał. Jakby myślał nad sensowna odpowiedzią.
-Posłucham. Czy mi się gdzieś spieszy?
Westchnęłam.
-Pamiętasz jak Neya odeszła. - pokiwał twierdząco głową - To z nią zrobiłam ten tatuaż, miałyśmy go wspólnie. Jednak kiedy odeszła czuję pustkę jakby nie było nikogo kto też go nosi.
-Jak chcesz mogę też taki zrobić.
Zaśmiałam się.
-Nie, nic z tych rzeczy. Nie mogłabym poza tym pamiętasz - tatuaże nie są atrakcyjne. Lubię cię za to kim jesteś.
-Lubię cię to chyba za mało powiedziane.
-Haha bardzo śmieszne.
Obróciłam się na brzuch. Spojrzałam chłopakowi w oczy. Uśmiechnęłam się znacząco. Podniosłam się i zbliżyłam twarz do jego. Nos do nosa usta do ust. Jednak nie chciałam go całować. Miałam ochotę na małą zabawę. Nasze twarze dzielił mniej niż centymetr. Neteyam zamknął oczy, ja miałam je półprzymknięte. Czekał aż go pocałuję. Zaczęłam go kusić. Przysuwałam się i odsuwałam. Chyba miał tego dość, bo w końcu powiedział:
-Doprowadzasz mnie do szału. Wiedziałaś?
I złączył nasze usta w pocałunku. Nie był on delikatny jak zwykle, tylko pełny pożądania i fantazji. W tamtym momencie ledwo potrafiłam oddychać. Bicie serca przyspieszało i zwalniało co chwila, a po moim ciele rozchodziły się przyjemne dreszcze. Chyba musiałam się do nich przyzwyczaić.
-Ja zawsze wszystko wiem. - powiedziałam między pocałunkami.
Neteyam się zaśmiał. Wstał z miejsca, podążyłam za nim. Chłopak mnie podniósł i niespodziewanie wrzucił do wody. Wynurzyłam się na powierzchnię.
-Chamie ty! - wrzasnęłam
-Już spokojnie, spokojnie. - podsunął twarz, no nie mogło być bardziej idealnej okazji od tej.
Kiedy był dość blisko chlapnęłam go wodą. Tego się nie spodziewałeś. Od razu tego pożałowalam.
Wytarł ręką twarz i złapał mnie za rękę dzięki której bez problemu wyjął mnie z wody. Walony siłacz.-I co teraz? - zaśmiał się
-Teraz to.
Oplotłam nogi wokół jego bioder. Ręce oparłam na szyi. Spojrzałam w jego oczy. Chciał tego. Kochał mnie. Chciał mnie tylko dla siebie.
-Kochanie, oczy nie kłamią. - pokręciłam głową
-Cara mia... - powiedział półgłosem
Ponownie pocałowałam go. Tym razem nie miałam zamiaru mu odpuścić. Nie miałam zamiaru pozwolić by ktoś tu wtargnął. To była nasza chwila, bo każdy kiedyś umrze i życie jest krótkie. Tej nocy nie wróciłam do domu. Spędziłam ją z Neteyamem na polance gdzie nikt nie zakłóci nam spokoju.
***
Wracaliśmy do Marui z lasu. Słońce świeciło zapowiadał się cudowny dzień. Idealny na pływanie w rafie. Spojrzałam kątem oka na Neteyama. Coś go trapiło.
-Zauważyłaś, że ostatnio Tuk rzadziej spotyka się z nami. - zaczął Neteyam
Kiwnęłam głową.
-Może nie ma ochoty przebywać ze starszymi? - powiedziałam.
-Zwykle siedzi w domu, ale zakładam że kogoś znalazła tu w wiosce.
-Mój brat też ostatnio jest nieobecny.
-Czy ty myślisz że oni?
-Możliwe. - uśmiechnęłam się - Zawsze myślisz więcej o sobie niż o innych?
-Nie wiem. To tak samo wychodzi.
-Rozumiem. - złapałam go za rękę i nie puszczałam dopóki nie doszliśmy do wioski.
***
Popłynęliśmy z Lo'akiem do Payakana. Miał oficjalnie nas mu przedstawić. Wypłynęliśmy właśnie z rafy. Rodzice nie wiedzieli co robimy, więc czułam się zupełnie jak w dzieciństwie.

CZYTASZ
Avatar: Meant To Be Together
RomancePodczas zjazdu plemion wody w wiosce Metkayinow dzieją się dziwne rzeczy. Martwe Ilu pozostawione przy brzegu, Tulkuny błagające o pomoc. W codzienności Na'vi wody nigdy tak się nie zdarzało. Wszyscy myśleli, że nad ich wody nadeszła klątwa. To, co...