Rozdział 1.

384 28 5
                                    

Rozdział 1

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Rozdział 1.

Bibiana

Ściągnęłam swoje błyszczące czerwone obcasy, łapiąc za ich pasek. Musiałam skradać się do własnego domu, tak aby nikt mnie nie usłyszał, że właśnie wróciłam. Normalnie jak włamywacz. W końcu nikt nie wiedział, że wyszłam, a wymknięcie z tego pierdolnika dzisiejszej nocy graniczyło z cudem. Wszędzie byli żołnierze mojego ojca. Momentami to stawało się takie frustrujące. Chciałam być wolna. Zerwać te cholerne łańcuchy i robić, to na co miałam ochotę.

Całe szczęście, że lata praktyki nauczyły mnie, jak wymykać się niezauważona.

Zresztą, czy obchodziłoby mnie to, gdyby mnie złapali?

Ani trochę.

Zamykając cicho drzwi, zaczęłam wchodzić po schodach na górę. Było ciemno. Nie wiedziałam, która była godzina. Druga? Trzecia? Do tego byłam lekko podpita, ale nie na tyle, żeby nie móc utrzymać się na własnych nogach. Akurat tym razem, nie było tak źle.

Uśmiechnęłam się sama do siebie, wspominając dzisiejszą noc. Była dość... Fajna. Lubiłam imprezy. Lubiłam tańczyć, pić alkohol i poznawać nowych ludzi. Uwielbiała uczucie wolności. Niestety przez mój status byłam jak ptaszyna w klatce. Złotej. Ale wciąż w klatce.

Zadowolona z faktu, że zaraz znajdę się w swoim pokoju, światła na schodach zaświeciły się, oślepiając mnie.

Cholera.

Kiedy wreszcie przyzwyczaiłem się do blasku, zobaczyłem na górze schodów mojego ojca stojącego w białym szlafroku, wyglądającego jak zjawa z horroru. Gdyby miał czarną kosę po swojej stronie, pomyślałbym, że śmierć tej nocy przyszła po mnie.

Zresztą, jakby nie patrzeć, on był śmiercią. Tylu ludzi zabrał pod ziemię. Tylu ludzi zginęło z jego ręki. Tylu ludzi już przestało istnieć, a on wciąż tu był. To było irytujące. Nienawidziłam tego faktu, że jeszcze nikomu nie udało się go zabrać go pod piach ze sobą.

A może byłabym zła, gdyby to zrobił ktoś, kim nie byłabym ja?

Ja chciałabym być jego śmiercią i mam nadzieję, że zdążę, zanim pokona go choroba.

Śmiercią.

Najboleśniejszą.

Najgorszą.

Jego katem.

Uniosłam głowę do góry, uśmiechając się do niego.

Mam przewalone. Ale to nie był pierwszy raz.

Nie byłam grzeczną córką, słuchającą się rodziców. Można byłoby stwierdzić, że jestem ich koszmarem, z którym muszą się uporać. Dziewczyny, jak i kobiety w naszej rodzinie zawsze były ułożone, zachowywały się grzecznie i nigdy nie sprzeciwiały się mężczyznom. I oto jestem ja. Pyskata, cechująca się chęcią dominacji i zbyt dużą pewnością siebie. Nawet złota klatka nie była w stanie mnie zatrzymać.

The devil in the red dressOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz