Rozdział 16.

271 19 5
                                    

Rozdział 16

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Rozdział 16.
Matthew

Stałem na zewnątrz z Luciano i Victorem, rozmawiając o sprawach biznesowych. Zgodziłem się, aby Bibiana znalazła Carolyn i spędziła z nią chwilę, zanim wrócimy do domu. Wiedziałem, że nie będą miały wiele okazji do spotkań, bo wątpiłem, żeby ich ojciec zgodził się na odwiedziny Carolyn u nas, a ja nie miałem zamiaru pozwalać Bibianie na przebywanie w jej domu rodzinnym. Ona zresztą sama tu nie chciała wracać.

Wciąż nie mogłem uwierzyć, że ta dziewczyna w końcu jest moja. Tak długo o niej marzyłem, a teraz miałem ją całą dla siebie. Jakbym śnił na jawie.

Ponadto wydawało mi się, że jej starszy łyknął haczyk i uwierzył w przemianę Bibiany. Grała perfekcyjnie.

Cholera jak ta dziewczyna mnie kręciła.

Wydawała się przy mnie taka mała i skrzywdzona, chociaż widziałem w jej oczach chęć mordu. Momentami sam chciałem, aby ściągnęła tę udawaną maskę i dała wszystkim popalić. Sam bym jej pomógł.

Po tym jak zobaczyłem ją w naszych lochach, gdy przesłuchiwała mężczyznę, zrozumiałem, że ta dziewczyna jest urodzoną wojowniczką. Urodzoną egzekutorką i szefową. Królową. Gdyby ojciec jej oddał dowodzenie, to stałaby się najbardziej mściwą kobietą wszechczasów.

- Zastanawiałem się... - Zaczął. - Czy będziesz dobrym szefem La Cosy Nostry. Będę szczery. Nie ciebie oczekiwałem na to stanowisko.

Przytaknąłem. To czemu chce mi je oddać? Śmiało mój brat może zostać capo. Mi to byłoby nawet na rękę.

- Jeśli okaże się, że spierdolisz, to również ja zostanę przez własnych żołnierzy zhańbiony.

Jakbyś już nie był - miałem ochotę dodać.

- Oddział jest dla mnie wszystkim. Chociaż nie mam krwi łączącej z La Cosą Nostrą, cenię bycia jego członkiem.

- Ceniłem waszego ojca. Był świetnym consigliere i przyjacielem. Uratował mi życie i udowodnił, że jest wart bycia członkiem oddziału - skinął głową, dotykając się po brodzie, jakby wrócił myślami do tamtych lat.

Znaliśmy z rodzeństwem historię przyjęcia do oddziału naszego ojca. Coś w tej całej historii nie łączyło mi się w kropki, ale ojciec nigdy nie puścił pary, czy cała ta sytuacja nie była specjalnie ustawiona, aby wyjść na bohatera.

Dziwnym trafem wiedział, kim był Luciano i to właśnie jego ratował, a nie kapitana, który znajdował się z nim, w tym samym pomieszczeniu. Wydawało mi się, że Victor wiedział więcej na ten temat, ale również trzymał wersję ojca.

Tylko nie rozumiałem, czemu?

- Masz rację. Nasz ojciec był niezwykłym człowiekiem. Zawsze dbał o La Cose, dlatego chcę kontynuować dzieło mojego ojca. Być tak dobry, jak on - odpowiedziałem, próbując zachować obojętną twarz.

The devil in the red dressOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz