Rozdział 17.

356 17 2
                                    

Rozdział 17

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Rozdział 17.
Bibiana

Stałam na podeście, przyglądając się założonej przeze mnie białej sukni ślubnej. Była to suknia w stylu syrenki, która delikatnie zdobiona koronką, emanowała elegancją. Jej kształt idealnie podkreślał moje atuty, owijając się wzdłuż sylwetki niczym druga skóra i akcentując krągłości i sylwetkę klepsydry.

Biel.

Ten kolor ani trochę nie pasował do mnie.

Nie było we mnie żadnej czystości, niewinności ani delikatności, które symbolizowały biel. Byłam pełna grzechów i skrytej w sobie złości.

Patrzyłam na swoje odbicie w lustrze i widziałam, kogoś kim nie jestem i kim nigdy nie chciałam być. Mimo tego, że suknia była piękna, czułam się w niej źle. Biel sukni odbijał światło, jakby chciała na mnie skupić całą uwagę, a jednocześnie czułam się, jakby mnie osaczała. Jakbym była w pułapce bez wyjścia.

- Wyglądasz przepięknie - usłyszałam po prawej stronie głos mojej matki, która z zachwytem mi się przyglądała.

Odkąd tu zostałam przywieziona, od nowa musiałam założyć maskę skrzywdzonej, zmanipulowanej kobiety. Starałam się nie odzywać, by nie powiedzieć, o kilka słów za dużo, które mogłabym pożałować. Chociaż one jak na złość cisnęły mi się na język.

- Dziękuję - wyszeptałam.

Za siedem dni mam zawrzeć związek małżeński z Matthew Winsletem. Z mężczyzną, za którego nie chciałam wyjść. Wciąż w to nie wierzyłam. Jeszcze jakiś czas temu byłam pewna, że prędzej nabije się na pal niż za niego wyjdę.

A tu proszę.

Kto by się spodziewał?

Sama nasza relacja była dość... W porządku. Po tym jak otworzyłam się przed nim, zaczęliśmy więcej rozmawiać. Nie tylko na nasz temat, ale również zaczął się dzielić ze mną z tym, co działo się w oddziale i jak mu idzie przygotowywanie się na capo. Byłam w szoku, że rozmawiał ze mną na takie rzeczy. Zaczął robić to tak jak Cameron kilka lat temu.

Przecież kobiety nie powinny niczego wiedzieć. Zamknięte w czterech ścianach. Zabawki erotyczne w ich dłoniach. Modelki na występach.

Spojrzałam na Carolyn. Uśmiechała się delikatnie, gdy w kącikach jej oczu lśniły łzy. Uśmiechnęłam się do niej, mając ochotę ją przytulić. Była taka emocjonalna.

- Weźmiemy ją. Zdecydowanie ją weźmiemy - pstryknęła palcami moja matka. - Pójdę zobaczyć jeszcze na buty i dodatki. Stój tu. Nie ruszaj się.

Ta kobieta była bardziej podekscytowana niż ja. Już nie wspominając, że to ja powinnam wybrać, co chciałabym założyć na siebie, a nie ona za mnie. Jednakże nie kłóciłam się. I tak ten ślub miał być na pokaz. Zwykła formalność. Nic prawdziwego w nim nie było. Może oprócz mnie, Matt'iego i naszej dziwnej, chociaż namiętnej relacji.

The devil in the red dressOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz