Rozdział 2.

322 30 5
                                    

Rozdział 2

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Rozdział 2.

Matthew

Bibiana Torrio.

To nie była jakaś tam sobie dziewczyna. Niezwykła istota, która wzbudzała wokół siebie niepokój. Każdy powinien klękać przed nią. Wysławiać. Miałem wrażenie, że właśnie po to przyszła na świat. Aby być traktowana jak pieprzona królowa. Najsilniejsza. Niepokonana.

Od dłuższego czasu mój wzrok za każdym razem uciekał w stronę córki capo naszego oddziału. Od najmłodszych lat miała w sobie coś nieokreślonego, co ciągnęło mnie do niej, jak magnes. W jej oczach widziałem mrok, ciemność, która mnie pochłaniała. Wypełniała moją duszę, która pragnęła jej więcej.

Gdy Luciano Torrio pokazywał się ze swoimi córkami, ta jedna zawsze doprowadzała go do skraju wytrzymałości. Była niczym jego prawdziwym przekleństwem. Widziałem wtedy w jego oczach furię. Istną furię i nienawiść, gdy na nią patrzył.

Dwie córki, bliźniaczki, dwie krople wody, ale charaktery tak niesamowicie różne. Carolyn ułożona, grzeczna, elegancka, spokojna, a jej oczy emanowały strachem, jakby wiedziała, że zaraz coś strasznego się wydarzy. Owieczka w stadzie wilków. A Bibiana?

Wilk w owczej skórze.

Wulgarna, problematyczna, pewna siebie oraz ta władczość, przyciągała mnie do niej. W jej sidłach byłem jak pierdolona ćma, lecąca do światła. Podniecało mnie to w niej.

Kiedy jako dwudziestodwulatek zobaczyłem ją po raz drugi, pragnąłem ją bardziej niż jakiejkolwiek kobiety. Była czymś, czego pożądałem i szukałem. Nie ożeniłem się, czekając, aż uzyska pełnoletność. I do niedawna myślałem, że nie będę w stanie mieć ją na wyłączność, ale w końcu mi się udało.

Kiedy tylko Torrio poinformował o chęci pójścia na emeryturę, wiele mężczyzn zgłosiło się na próbę poślubienia jego problematycznej córki. Taka była w końcu umowa. Ten, kto będzie potrafił poradzić sobie z jego córką, zostanie capo. Początkowo Torrio chciał, aby to Victor spróbował, bo widział go w roli szefa oddziału – jak zresztą wszyscy, ale mój brat nie miał zamiaru mieszać się w relację z tym pięknym diabłem w kobiecej postaci.

I dobrze.

Nie wybaczyłbym mu, gdyby ją poślubił. Od samego początku mówiłem, że chciałem ją mieć wyłącznie dla siebie. Była moja.

Nawet jeśli sprawi piekło w moim życiu, chciałem ją. Pragnąłem.



- Przecież ty się nie nadajesz na capo – zaśmiał się Leo, rozkładając się na kanapie w salonie.

Szczerze? Miałem gdzieś, czy zostanę capo czy nie. Wiedziałem, że zostanie szefem oddziału to nie są przelewki, ale miałem tylko jeden cel. Ona.

The devil in the red dressOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz