Rozdział 12.

319 18 4
                                    

Rozdział 12

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Rozdział 12.
Bibiana

Są takie sytuacje w życiu, w których powinno się wiedzieć, kiedy się wycofać. To nie jest oznaka słabości, a wręcz przeciwnie. To kwestia chronienia siebie samego. Czasami sytuacje, w których tupiemy, jak małe dziecko, bo coś chcemy zyskać, sprawiają, że wpychamy siebie na własne życzenie w gorsze bagno niż w jakim jesteśmy. Czasami warto wziąć głęboki wdech, zrobić krok w tył i spojrzeć na nowe możliwości i znaleźć lepszą drogę.

Dlatego wczoraj wieczorem zgodziłam się, by bez sprzeciwu wrócić do domu. To mi tylko uświadomiło, że robiąc coś na przekór, kiedy druga osoba ma dobre intencje, jest zwyczajnie niedojrzałe.

Bo Matthew miał dobre intencje, w które nie potrafiłam uwierzyć. Doszukiwałam się haczyka, ale wciąż go nie mogłam znaleźć.

Rano, po przebudzeniu w jego objęciach, opowiedział mi o wydarzeniach, które miały miejsce po moim wyjściu. Wyjaśnił, dlaczego uważał, że nie powinnam iść na walkę dzisiaj, biorąc pod uwagę to, co zdarzyło się wczoraj. Choć nie byłam tym zadowolona, sama to sobie zafundowałam. Powoli zdawałam sobie sprawę, że bez jego pomocy, mogę daleko nie dotrzeć. No i muszę przyznać, że to doświadczenie było przyjemne — leżeć w ramionach tego mężczyzny, czuć jego wsparcie i słyszeć bijące serce, gdy spokojnie do mnie mówił. To było coś czego nigdy nie zaznałam i obawiałam się, że nigdy nie zaznam.

Jeszcze kilka dni temu nie uwierzyłabym, że bylibyśmy do tego zdolni. Sytuacja mknęła do przodu. Czas biegł nieubłaganie, a my jedynie przez większość swojego czasu kłóciliśmy się. Chwile uniesienia prowadzona przez złość. Dogadywanie sobie i nienawiść. Tak teraz...

Było coś magicznego w tej chwili, co sprawiało, że czułam się naprawdę dobrze. Przyjemnie było go czuć przy sobie i tak zwyczajnie porozmawiać.

- Muszę uwolnić Carolyn od niego - wzięłam głęboki wdech, kiedy przypomniałam sobie o siostrze, z którą już od dłuższego czasu się nie kontaktowałam.

- Twoja siostra nie jest jeszcze nikomu obiecana?

- Nie - mruknęłam. - Nie chcę, by była zmuszona do ślubu jak ja.

Matthew delikatnie gładził mnie po nagim ramieniu. Było to niesamowicie przyjemne i uspokajające.

- Ona... Nienawidzi tego życia. Boi się go. Najchętniej by uciekła i prowadziła normalne życie bez tej całej szopki. Mam wrażenie, że pojawiają się u niej stany lękowe.

Nie rozmawiałam z nikim o mojej siostrze. Dla niektórych była tajemnicą. Zawsze unikała uwagi, kryjąc się w cieniu, ale przez to przyciągała jeszcze więcej spojrzeń. Oczywiście nazwisko robi swoje, ale odnosiłam wrażenie, że to nie tylko o to tu chodziło. Tajemnicza i niezrozumiała dla wielu. Cicha i wycofana. Może przez ten spokojny charakter i głębokie spojrzenie, które potrafiło przenikać do samej istoty człowieka, sprawiało, że wiele osób próbowało wdać się w jej łaskę. Może to dobro, które biło od niej. Chciałam ją bronić przed złem, które czyha w zakamarkach naszego świata, aby nigdy nie została nim skażona.

The devil in the red dressOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz