Rozdział I

1.8K 88 51
                                    

     Sanemi's POV:

   - Uznajmy więc..., że Nezuko nie atakuje ludzi - oznajmił Mistrz Ubuyashiki, a mnie zamurowało.

"Demonica?! W Korpusie Zabójców Demonów?! No tylko tego jeszcze brakowało... I, że szef na to pozwala? Tego już za wiele... "- w mojej głowie toczyła się zacięta bitwa myśli. Ten bachor z blizną coś jeszcze gadał, ale nie zwróciłem na to zbytnio uwagi. Z głębokiego szoku wyrwał mnie głos Mistrza, ze spokojem wymawiający moje imię :

  - A wy, Sanemi i Obanai, nie dręczcie tak niższych rangą.

     Pokiwałem głową i ukłoniłem się nisko, do samej ziemi. I to wszystko przez tego ponuraka Tomiokę! Nie dość, że sprowadza do Korpusu demony to jeszcze przez niego dostałem reprymendę od Mistrza.

Spojrzałem na niego z irytacją. Tomioka stał na uboczu, obserwując sytuację, a w jego granatowych oczach widać było zadowolenie i spokój. To wściekło mnie jeszcze bardziej, jednak musiałem się opanować, gdyż mistrz zaczął właśnie rozpoczął spotkanie Filarów.

                      *Time skip*

Chwilę temu zakończyło się zebranie. Większość wojowników już się rozeszła. Tomioka jako jedyny się ociągał. W pewnym momencie bez słowa pożegnania ruszył w tylko sobie znanym kierunku, a ja w nagłym przypływie desperacji ruszyłem za nim. Szedł wolno, więc bez trudu go dogoniłem. Gdy znalazłem się odpowiednio blisko popchnąłem go na ścianę zakładając jedną rękę koło jego głowy.

Spojrzał na mnie wzrokiem pozbawionym emocji, jednak w jego irytująco pięknych, granatowych niczym wody oceanu oczach, dostrzegłem nutkę zainteresowania. Dziwne, że to częściej nie zauważyłem ich piękna...
"Zaraz, zaraz. STOP! O czym ty myślisz idioto?! " - skarciłem się w myślach, po czym wracając do rzeczywistości, skupiłem się na ochrzanianiu Filara Wody.

  - Co ty sobie myślisz, sprowadzając
demony do Korpusu?!-wykrzyknąłem.

- Nie wiem, czy twój tępy umysł przyjął to do wiadomości, ale mistrz wyraził na to wyraźną zgodę... - odpowiedział wyraźnie znudzony Tomioka.

-Ty...

-Ja...

- Za kogo ty się niby uważasz gnojku!? Co, znowu powiesz, że jesteś inny niż my!?

- Bo jestem... - czuję, że zaraz z nim zwariuję. Czy ten cholerny Giyuu się wywyższa?!

- Tsk!? Po cholerę sprowadzasz wrogów do oddziału! Wyjaśnij chociaż swoje powody Tomioka!

- Nie mam obowiązku ci się tłumaczyć, więc tego nie zrobię Shinazugawa.

- Ty... No nie wytrzymam! - wydarłem się. Podniosłem rękę, aby go uderzyć, lecz przeszkodziły mi w tym czyjeś małe dłonie i piskliwy głos.

- Panie Shinazugawa, proszę przestać! Nie wolno się bić! - krzyknęła kobieta, którą okazała się być Mitsuri Kanroji Filar Miłości. Dziewczyna po chwili z trudem odsunęła mnie od Giyuu. Dobrze, że przyszła. Bez sensu marnować czas i nerwy na takiego gnojka. Uważając, że dalsza rozmowa jest bezsensowna ruszyłem w stronę domu. Zaraz w moje ślady ruszył Tomioka, jednak skierował się w przeciwną stronę. Odwracając się zobaczyłem jeszcze zdezorientowaną Kanroji nie rozumiejącej sytuacji.
 
     
                       

Not The Same - sanegiyuuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz