Rozdział XII

1.2K 58 73
                                    

   Giyuu's POV:

- Nie radzę pić niczego, co ci poda Kochou - mrukąłem w stronę Shinazugawy, chcąc zagaić rozmowę, nie wiem nawet dlaczego.
 
    Wcześniej przecież unikałem jakichkolwiek interakcji z nim. A może wspólne picie sake zbliża ludzi? Nie... Nie wiem. Shinazugawa, nie spojrzał mi nawet prosto w twarz, wyglądał, jakby unikał jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego.

- Mhm - mruknął, ledwo słyszalnie.

- Ehh... - westchnąłem - Chciałbym teraz  jak najszybciej stąd wyjść i zjeść jakieś dobre shake daikon na mieście...

- Okej - powiedział natychmiast Filar Wiatru - O której??

  "Chwila, chwila. Co?!"- pomyślałem.     

   O losie, chyba tak sformułowałem moją wypowiedź, że brzmiało to, jakbym go zapraszał na wyjście.
  Ale już się nie wycofam, to byłoby niegrzeczne...

  - Jeśli tylko chcesz, możemy w sumie dziś, jak tylko stąd wyjdziemy...

                     *Time skip*

- Poproszę shake daikon, dwa razy - rzuciłem w stronę wysokiego mężczyzny stojącego za ladą.

     Gdy czekaliśmy, panowała między nami niezręczna cisza. W końcu postanowiłem ją przerwać, bo Shinazugawa najwyraźniej dalej nie zamierzał na mnie spojrzeć.

- To jak się czujesz? - głupszego pytania chyba nie mogłem zadać. Teraz pomyśli, że się o niego martwię czy coś. Chociaż, jakby się tak zastanowić trochę się martwię, czy dobrze się czuje. Przecież dzisiaj ranić bardzo bolała go głowa... Nie, Giyuu STOP! Od kiedy ty się interesujesz, jak czuje się Shinazugawa?! Muszę się ogarnąć...

- Dobrze - głupszej odpowiedzi na moje jakże głupie pytanie chyba nie mógł udzielić. No, widzę, że napewno będzie nam się świetnie rozmawiać i cudownie spędzimy ten wspólny czas....

  
     Tengen's POV:

      Tym razem śledzenie Tomioki i Shinazugawy przypadło mi. Przywlokłem się do tego baru aż od motylej rezydencji i mam juz tego szczerze dość. Stosując technikę Kochou, udaje losowego klienta i obserwuję ich z daleka.

    O, chyba dostali już jedzenie. Czyli teraz nie będą rozmawiać... Lepiej dla nich, gorzej dla mnie. Chyba sobie trochę poczekam...
    To nie jest ani trochę ekstrawaganckie... Mogłoby się coś zacząć dziać. Przecież nie przyszedłem tu po to, żeby obserwować jak jedzą.
   
     Jak ten Tomioka je? Cały jest ubabrany w tej rzodkwi...

   
     Giyuu's POV:

      Ze zdenerwowania nie mogłem normalnie jeść. Cały czas trzęsą mi się palce, a jedzenie wyślizguje się z pałeczek. Przecież przyszliśmy się tu  spotkać przy shake daikon. A może boję się, że odawalę coś, tak jak w barze? Sam już nie wiem... Po prostu nie mogę pić dzisiaj sake. Wyjdzie mi to na zdrowie.

     W zdenerwowaniu zabrudziłem sobie rzodkwią policzek. Gdy odwróciłem się, aby spojrzeć na Shinazugawę, poczułem jego rękę wycierającą mój policzek. Miał ciepłą dłoń, mimo to wzdrygnąłem się na jego dotyk. Byłem pewny, że moja twarz ma już kolor soczystego buraczka. Zrobiło mi się gorąco. Shinazugawa spojrzał mi prosto w oczy.  Dopiero teraz zobaczyłem, że te jego są bardzo piękne. Dokładnie widziałem w nich nutkę zadowolenia.

- Dzię...kuję? - powiedziałem bez namysłu, aby nie wyjść na osobę bez manier.
    Chociaż czy gdy ktoś wytrze ci twarz, to się mu dziękuje?
Shinazugawa nic nie odpowiedział,  a po chwili wrócił do kończenia swojego dania. Gdy oboje już zjedliśmy, Filar Wiatru przeciągnął się i powiedział:

- Chciałbym zjeść jeszcze ohagi.

- Lubisz ohagi? - spytałem automatycznie, skoro w końcu raczył się odezwać. I jakoś tak chciałem z nim porozmawiać.

- Jak mógłbym mówić, że chcę je zjeść, gdybym ich nie lubił? - powiedział ironicznie. Znowu wyszedłem na durnia.

- Racja- mruknąłem- Może kiedyś wybierzemy się gdzieś jeszcze raz? Zjedlibyśmy wtedy wspólnie twoje ulubione ohagi - powiedziałem, dopiero po chwili orientuje się, że otwarcie zaproponowałem mu kolejne spotkanie.

  Shinazugawa westchnął i się przeciągnął. Po chwili wstał,  najprawdopodobniej żeby wyjść. Również to zrobiłem, aby odprowadzić go do wyjścia.

- Jak chcesz - odpowiedział obojętnym tonem, ale czułem, że cieszy się na to spotkanie.
  
      Na moje nieszczęście przyspieszył, dając mi do zrozumienia, że mam za nim nie iść. Ale co tam, nie potrzebuję zgody, żeby odwiedzic jego dom. Udając, że nie zrozumiałem aluzji, szedłem z nim ramię w ramię jego rezydencji. Była większa niż myślałem.
    
      Poza tym, gdyby naprawdę  nie chciał mojego towarzystwa, to by mi coś powiedział, prawda? Skoro nie chciał bym z nim wracam, dlaczego cały czas uśmiechał się pod nosem?

                        .         .         .

✧・゚*29.08.2023  godz. 11.00 ・゚*✧

Not The Same - sanegiyuuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz