Rozdział XVI

975 49 27
                                    


     Giyuu's POV:

    Dawno nie czułem się tak szczęśliwy. Od uśmiechu aż bolały mnie policzki.  Przyczyna mojego szczęścia nie była mi jednak znana.
Po części to pocałunek z Shinazugawą , ale od niego minęły już dwa dni.

    Teraz zacząłem dostrzegać świat w kolorowych barwach. Cieszył mnie śpiew ptaków, szelest liści, szum pobliskiej rzeki. 

     Siedziałem nad wodą, rozmyślając, nad tym, co w ostatnim czasie zmieniło się w moim życiu. Zmiany pojawiły się szybko i zrobiły wielką ewolucję, na którą nie byłem przygotowany.  Dajmy na to, przede wszystkim Shinazugawę. Dawny odwieczny wróg, o którym nie mogę przestać myśleć. Te motylki w brzuchu, przy każdej z tych nietypowych sytuacji... 

     Wpatrując się w płynącą leniwym nurtem rzekę , próbowałem uporządkować myśli. Okazało się to jednak niezwykle trudnym zadaniem.
  Moje serce cały czas podświadomie wracało do pamiętnego pocałunku.

    I w tamtym momencie...

   Tak nagle i niespodziewanie cos mnie tknęło. Mało delikatnie wstałem, strasząc małe ptaszki, które nieśmiało ćwierkały wokół mnie i ruszyłem przed siebie...

Nobody's POV:

 
   Przez cichy, gęsty bór szedł mężczyzna. Był ledwo zauważalny, gdyż poruszał się wręcz z nienaturalną szybkością. Jedynie liście, szeleszcząc pod jego nogami, zdradzały obecność kogoś jeszcze. Peleryna, podzielona na dwie części - jedną bordową, natomiast drugą pokrytą geometrycznymi znakami, w barwach zieleni i żółci, powiewała na wietrze. Promyczki słońca gubiły się w jego , granatowych jak toń morza, zmrużonych oczach.

     Mężczyzna miał konkretny cel w swojej wędrówce przez las. Zmierzał do kogoś, kto ostatnio zawrócił mu w głowie. Do kogoś, kogo czuł, że jest w stanie pokochać...

    Ta osoba mieszkała w średnich rozmiarów rezydencji, znajdującej się na końcu ścieżki, którą podążał młody mężczyzna w nietypowym haori.
Przez okno budynku można było dostrzec krzątającego się po domu mężczyznę. Białe włosy opadały na pokrytą bliznami twarz, przez co, pomimo swojego wzbudzającego podziw i przerażenie wizerunku, wyglądał nawet uroczo.

  
     Mężczyzna zmierzający w kierunku jego rezydencji w końcu dotarł do upragnionego celu. Wciągnął głęboko powietrze i zbierając w sobie resztki odwagi , zapukał do drzwi.

    Gospodarz, słysząc pukanie, zdziwił się nieco, bowiem nie spodziewał się dziś gości. Zdenerwowany ruszył do drzwi, w końcu osoba dobijająca się do rezydencji, przerwała mu właśnie robienie swojej ulubionej przekąski.
   No nic, niedokończone ohagi musi sobie jeszcze poczekać.

  
     Osoba po drugiej stronie pukała bez przerwy, denerwując mężczyznę.

- No już, już idę! - krzyknął.

    Otworzył drzwi z impetem mierząc twardym spojrzeniem przybysza.

     Wzrok Sanemiego Shinazugawy zmiękł i stał się cieplejszy, w jego oczach pojawiły się iskierki, widząc kim jest mężczyzna za drzwiami.
  Mimowolnie się uśmiechnął, po czym zapytał:

- Giyuu, a co ty tu rob...

                        .          .          .
       

   Ja jeszcze żyję !!!!!!!

     Dawno mnie tu nie było, ale jestem z nowym rozdziałem! Dopadła mnie dziś wena i prawdopodobnie w przyszłym tygodniu pojawi się kolejny rozdział 💕
( tylko proszę, nie zjedzcie mnie jak nie dam rady go wstawić, mam dużo na głowie 😖)

    Mam nadzieję, że się podobało

Dobrej nocy

... Alice...

 
 

Not The Same - sanegiyuuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz