Rozdział III

1.2K 60 67
                                    

Sanemi's POV:

Gdy obudziłem się dzisiaj rano, strasznie bolała mnie głowa. Chcąc nie chcąc, musiałem wybrać się dziś na patrol na terenie objętym moją ochroną. O nieludzko wczesnej porze, przybył do mnie krug kasugai, z informacją, że niedaleko zaobserwowano demona. Nie ma to jak nie dostawać zleceń całą noc, a nad rankiem otrzymać informacje o demonie.

W sumie, dawno nie miałem okazji walczyć, więc dobrze się składa. Mam nawet cichą nadzieję, że grasująca tam kreatura będzie należała do wyższych rangą i silniejszych, dwunastu kizuki. Dawno nie spotkałem godnego przeciwnika, przez co nie mogłem wykazać się w walce. Postanowiłem, że zrobię sobie szybki trening. Ach... Nie mogę się doczekać.

*Time skip*

Po treningu wyglądałem, jakby ktoś wylał na mnie kubeł wody. Za pomocą ćwiczeń siłowych i z kataną, chciałem zapomnieć o dokuczającym mi bólu głowy, wyciskając przy tym siódme poty.

Powoli dochodził wieczór, więc skierowałem się w stronę mojej rezydencji, po katanę i mundur. Przed drogą zjadłem jeszcze ohagi, moje ulubione ciastka ze słodką fasolą.
Ruszyłem w drogę.

Giyuu's POV:

Dziesiejszego poranka mój stary kruk kasugai przybył z wiadomością, że w nocy mam udać się na patrol po terenie, którym dane mi jest się opiekować. W nocy został tam podobno zaobserwowany demon. Niezbyt chce mi się walczyć, więc mam nadzieję, że demon nie wróci tej nocy, bądź jest chociaż słaby.

Dzisiejszy dzień minął bardzo szybko i nim zdążyłem się obejrzeć nadszedł wieczór. Powoli zacząłem przygotowania do drogi. Gdy słońce zaczęło już zachodzić, wzruszyłem.

Gdy dotarłem na miejsce, było cicho i spokojnie. Z własnego doświadczenia wiem, że to przeważnie oznacza ciszę przed burzą, więc zwiększyłem czujność. Rozejrzałem się w okół i ruszyłem przed siebie.

Nagle usłyszałem trzask łamanej gałęzi i szelest liści. W momencie się odwróciłem , ale niczego nie zauważyłem. Na wszelki wypadek złapałem za rękojeść mojej katany, lecz niepotrzebnie. Po chwili ruszyłem dalej. To teoretycznie był fałszywy alarm.

Mitsuri's POV:

Bardzo się przestraszyłam, że pan Giyuu mnie zauważył. Byłam taka nieostrożna! Mam nadzieję, że zaraz spotka się z panem Sanemim. Kyaaaaa, nie mogę się doczekać!

Muszę być tylko bardziej uważna. Jeden błąd i wszystko się wyda! Plan Shinobu-chan jest taki idealny, a ja nie chciałabym go zepsuć. Naprawdę plan jest genialny! Przekupiła kruki kasugai, żeby nadały panu Giyuu i panu Sanemiemu fałszywy alarm.
I wszystko po to, żeby zaaranżować ich spotkanie. Ciekawe co z tego wyjdzie...

Shinobu's POV:

Siedziałam na drzewie obserwując Shinazugawę. Nudziło mnie to. Chciałam, żeby spotkał się już z Tomioką i coś z tego wyniknęło. Mam wrażenie, że pan Sanemi ma nadzieję na prawdziwą walkę. Gdyby tylko wiedział jak jest naprawdę... Zaśmiałam się pod nosem. Jestem ciekawa jego miny, gdy zamiast demona, zobaczy Tomiokę...

Nobody's POV:

Sanemi szedł powoli leśną ścieżką, co chwila rozglądając się wokół. Cały czas trzymał rękę na rękojeści swojej katany. Nagle usłyszał szelest liści. Odwrócił się, obserwując sytuację, po czym ruszył w tamtą stronę.

Rozległ się trzask łamanej gałązki. To Sanemi na niej stanął. Zaklął pod nosem. Gdzieś za sobą uslyszał ciche kroki. Odwrócił się w tamtym kierunku. Nikogo nie zauważył.

Nagle Shinazugwa poczuł, jak coś obija się o jego plecy. W momencie się obrócił i wyciagnął swoją katanę.

-Co ty tu robisz?!?!

. . .

Witam! 🌞

Przepraszam, że wstawiam ten rozdział tak późno i po czasie(>_<)
Jestem teraz nad morzem, więc złapać ty choć kreskę zasięgu nie jest łatwo. A o internecie nawet nie wspomnę ಠ_ಠ

🌞Do zobaczenia we wtorek przy kolejnym rozdziale (◍•ᴗ•◍)🌞

Not The Same - sanegiyuuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz