I just wanna feel something cz.IV

58 3 0
                                    

Dabi

Położyłem te wszystkie rzeczy na umywalce i sam się o nią oparłem. Spojrzałem na siebie w lustrze. Patrzyły na mnie zimne jak zawsze oczy. Nawet teraz nie zdradzały niczego. Potarłem twarz dłońmi pytając sam siebie czego się spodziewałem. W końcu skorzystałem z prysznica, zmycie z siebie tego wszystkiego było wspaniałym uczuciem. Odkryłem, że zapach który często czułem na Keigo pochodził nie z perfum, jak podejrzewałem, ale szamponu do włosów. Uśmiechnąłem się lekko, po butelce mogłem poznać, że to jeden z tych drogich, zapewne danych mu w prezencie od firmy. Ciekawe czy jakoś ich uratował czy po prostu był to ruch marketingowy. Gdy skończyłem prysznic ubrałem się w to co pożyczył mi Takami, bluza jak i dresy okazały się bardzo miłe na ciele. Znów na siebie spojrzałem, nadal wyglądałem jak zawsze. Martwo. Zebrałem swoje ubrania i wyszedłem z łazienki. Keigo spojrzał na mnie po czym wstał z kanapy.

- Jak się czujesz? - spytał podchodząc do mnie.

- Lepiej.

Chłopak sięgnął po ubrania w moich rękach. Poczułem skórę jego dłoni ocierającą się o moją i bez zastanowienia chwyciłem go.

- Co - widziałem zaskoczenie w jego oczach. Ubrania spadły na podłogę.

- Chcesz tego? - nie dałem mu dokończyć przyciągając go do siebie i zmieniając chwyt aby teraz trzymać go za łokcie.

Widziałem jak myśli. Nie musiał nic mówić.

- Nie zrobisz mi krzywdy. Nawet się nad tym nie zastanawiaj. - warknąłem.

Nagle pocałował mnie z pasją i namiętnością jakiej się nie spodziewałem. Moje dłonie szybko przeszły na jego ramiona i następnie plecy aby móc go trzymać blirzej. Jego palce zatopiły się w moich włosach boleśnie je chwytając. Gdy po kilku sekundach się rozdzieliliśmy przygryzłem jego wargę na zakończenie.

- To nie jest dobry pomysł. - powiedział przenosząc swoje dłonie na moje policzki.

- Czy ja wyglądam na takiego co się przejmuje takimi ostrzeżeniami? - zapytałem z uśmiechem i ponownie go przyciągnąłem do siebie. Ten pocałunek był spokojniejszy chociaż czułem się jakby od wewnątrz trawił mnie ogień.

W tym momencie nie istniało nic prócz tej chwili, jego ciała i umysłu. Myśli ucichły i dały miejsce emocjom. Miałem wrażenie, że mnie spalą. Pożądanie im przewodziło jednak nie było samo. Nie mogłem powiedzieć czy była to już miłość ale coś się rodziło. Jego bliskość, odkryłem, była dla mnie jak zniszczenie, mogłem bez niego żyć jednak było by to puste życie. Jego skrzydła zakryły nas jakdyby ktoś mógł nas zobaczyć i potrzebował mnie ukryć. Sięgnąłem do jednego z nich, Keigo się wzdrygnął. Nasz pocałunek się powoli skończył, a ja zrozumiałem, że nadal mi nie ufa.

- Mimo wszystko nadal jestem wrogiem? - zaśmiałem się kwaśno. Opuściłem ręce i spojrzałem mu w oczy.

- One są moją bronią. - przypomniał mi, lekko je strzepując, nadal zostawiając je w okół nas.

- Rozumiem. - zacisnąłem zęby i uśmiechnąłem się krzywo. Czego się spodziewałem po bohaterze?

Keigo nagle chwycił mnie za ramiona i przypiął do ściany. Jego skrzydła znów były za nim.

- Nie rozumiesz. - syknął. - To nie jest kwestia ciebie, nikt nie może ich dotykać, zwłaszcza gdy jestem łatwym celem.

Zmrużyłem oczy. Był wściekły. Czułem to poprzez jego wpijające się we mnie palce i całą posturę. Jaką miał historię?

- Wszystkich tak traktujesz? - nie dałem jego emocjom na mnie wpłynąć.

Widziałem jak się rozluźnia.

- Nie. - przyznał i potarł nos. - Ale nikt też się do mnie nie zbliżał.

Lekko mnie to uderzyło. Miał wielu fanów, sam lubił z nimi flirtować, a jednak nie dochodziło do niczego więcej? Puścił mnie.

- To było głupie. Nie możemy iść w tę stronę. - odszedł ode mnie krok jakby licząc, że go zatrzymam. Nie zrobiłem tego. - Dobrze. - powiedział cicho podnosząc ubrania z ziemi.

Z nimi w rękach udał się do innego pokoju. Zostałem sam. Znowu. Spojrzałem na swoje dłonie. Zaciskałem je wpijając sobie paznokcie w skórę. Nigdy nie będzie inaczej. Jestem wadliwy. Przeczesałem palcami włosy i podszedłem do drzwi wyglądających na wyjściowe. Przez chwilę myślałem aby po prostu wyjść ale Hawks wrócił z innego pokoju.

- Poczekaj tylko jak ci się ubrania upiorą. - był sztywny i chyba niepewny. Wyglądał jakby się skradał.

Hawks

Dałem się ponieść chwili jak nastolatek. Nie mogliśmy nic takiego razem robić. Jednak widok Dabiego przy drzwiach łamał mi serce.

- Nie będzie następnego razu co? - na początku nie zrozumiałem ale dotarło do mnie co miał na myśli.

- Nie wiem. - przyznałem szczerze. Podszedłem do kanapy i oparłem się o jej wezgłowie. - Ale nadal chcę ci pomóc spotkać się z Shoto.

Nie byłem w stanie rozpoznać emocji która przepłynęła przez jego twarz.

- Dziękuję. - nastała chwila ciszy gdzie ewidentnie Dabi chciał coś dopowiedzieć. Nagle podszedł do mnie i oparł się dłońmi tak o kanapę, że nie miałem ucieczki. - Potrzebuję cię tam. - gdyby jego usta nie były tak blisko nie usłyszałbym go. W jego głosie była desperacja.

- Toya - zacząłem odsuwając twarz od niego.

- Dabi. - warknął. Czułem jak wzrasta temperatura.

- Dabi, - poprawiłem się. - to nie ma prawa się udać.

Pomimo tego co uchodziło z moich ust całą silę woli skupiałem na tym aby nie dotknąć chłopaka. Był tak blisko.

- Czego się boisz? - brzmiał na nieco mniej złego ale może mi się wydawało. - Że spadniesz z piedestału? Że przestaniesz być bohaterem? Stracisz fanów i miejsce w świecie? - każde z pytań bolało jakby strzelał do mnie z łuku.

- Boję się, że cię złapią przeze mnie! - nie wytrzymałem. Chwyciłem go za przód bluzy i zrobiłem krok zmuszając go aby się cofnął.

Chłopak uśmiechnął się lekko. On nic sobie z tego nie robił. Udeżyło we mnie zrozumienie. Jego to już nic nie obchodziło.

- Niech spróbują. - parsknął.

Nagle stałem się słaby. Moje cało jakby samo zaczęło się do niego pochylać. Chłopak powoli zrobił to samo. Nasze usta złączyły się w delikatnym i słodkim pocałunku.

- Spalę ich jeśli spróbują. - powiedział Dabi po naszym pocałunku.

Opieraliśmy się o siebie na wzajem czołami. Jego oddech był ciepły i przyjemny. Czułem dłonie na swoich biodrach lekko się o nie opierające. Nie było w tym pożądania.

- Jesteś tego pewien? - czułem jak wielka odpowiedzialność na mnie spadnie jeśli to potwierdzi i nie byłem pewien czt jej podołam.

- Tak.

Zacisnąłem zęby. Podjął decyzję.

***

Obudziłem się wyjątkowo przed Dabim co dało mi okazję przyjrzeć się jego spokojnej, zrelaksowanej twarzy. Była piękna. Powstrzymałem się przed dotknięciem go aby się nie zbudził. Ostatnie tygodnie były wspaniałe jednak obawiałem się tego dnia. W końcu miał spotkać się ze swoim bratem. Bratem za którego by zginął i pierwszy by stał w kolejce by go zabić.

---------------------------------------------------
Hej hej
Więcej relacji yeeeey
I tak żyję ten bąbel wziął mi sporo czasu bo jakoś tak mi nie szło ale jest < 3
Mam nadzieję że się wam podobało i dobrej nocy kochani< 3

One shoty z Boku no hero :3 cz.IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz