Rozdział 13

6 2 1
                                    

W filmach tego typu dni zawsze są deszczowe, jednak
dwudziestego drugiego Dinosaurusa Estelle została obudzona przez ciepłe promienie słońca wpadające do jej pokoju przez okno.
Wróciła do domu późnym wieczorem i jedyne ci zrobiła to padła na łóżko. Przez większość nocy nie spała.
Rano miała bardzo niewiele czasu na ogarnięcie się.
Związała byle jak tłuste włosy, założyła pierwsze co wypadło z szafy, czyli zwykłą czarną sukienkę, rajstopy i bluzę.
W piwnicy znalazła od dawna nieużywane, ale na szczęście wyprasowane szare peleryny, które każdy bliski zmarłego powinien nosić od chwili dowiedzenia się o śmierci danej osoby, do jej pogrzebu.
Zapięła guzik pod szyją, spojrzała w lustro.
Wyglądała prawie tak źle jak się czuła. Poprawiła plecak, który miała zarzucony na jednym ramieniu.
Wyszła z domu, dopiero wtedy zorientowała się, że jej buty zostały na lodowisku.

☆☆☆

Tradycja noszenia szarych peleryn wywodziła się z legend o Melinoe, czyli grupie tajemniczych istot, które w dawnych czasach zwiastowały nieszczęście. Jeśli Melinoe przechodził przez miasto każdy wiedział, że nadejdzie wojna lub zaraza. Kiedy zjawiał się niedaleko jakiegoś domu, wiadomo było, że ktoś tam umrze.
Tego dnia Estelle przekraczając próg szkoły czuła się właśnie jak taki Melinoe.
Zostawiła swój holo zegarek na wieszaku podpisanym jej imieniem i nazwiskiem, przeszła przez ogromny hol do labiryntu korytarzy.
Portier nie wytknął jej spóźnienia widząc w jakim była stanie.
Brunetka przyszła jakieś dwadzieścia minut po dzwonku.
Dziewczyna szła powoli. Już nie płakała, czuła jedynie otępienie. Jakby wszystkie barwy stały się wyblakłe.
Szkoła była ogromna, więc droga do klasy zajmowała dużo czasu.
Na korytarzu nikogo nie spotkała do momentu, aż za jej plecami rozległ się huk towarzyszący upadkowi grubego pliku kserówek.
Estelle obróciła się, spojrzała prosto w oczy Aelii.
- Kiedy? - zapytała dziewczyna schylając się po rozrzucone kartki.
- Wczoraj po południu. - odpowiedziała cicho Mari. Nie była w stanie patrzeć na pełną bólu twarz koleżanki, więc po prostu poszła dalej w swoją stronę.

☆☆☆

Estelle chodziła do klasy humanistycznej, a Nathan do fizyczno-matematycznej.
Dlatego kiedy otworzyła drzwi do sali wiedziała, że chłopaka nie będzie w środku.
- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie. - powiedziała cicho i ruszyła w stronę swojej ławki.
Nauczyciel stał odwrócony, bo akurat pisał coś na tablicy, ale uczniowie ucichli widząc symbol żałoby.
- A co to się stało panno Mari? Przecież nigdy się nie… - pan Jericho nie dokończył swojej wypowiedzi. Uśmiech zniknął z twarzy starego człowieka. - Bardzo mi przykro, Estelle.
Dziewczyna pokiwała głową i usiadła.
Nauczyciel wrócił do lekcji, chociaż w klasie czuć było przytłaczający smutek.

☆☆☆

- Wszystko w porządku? - zapytał Nathan siadając obok Aeli na ławce. - Pani Smith się martwi, że tak długo nie wracasz.
Aelia została wysłana po kserówki do pokoju nauczycielskiego jakieś dwadzieścia minut wcześniej. Do końca lekcji zostało tylko dziesięć.
Brunetka siedziała na ławce chowając twarz w dłoniach, kartki papieru leżały niedbale na podłodze.
- Aelia, słyszysz mnie? Halo? Theia do Aeli. - chłopak  szturchnął koleżankę.
- Już idę. - powiedziała drżącym głosem i zaszlochała.
- Ej, co się stało? - brunet objął dziewczynę.
- Chcę do domu. - wyszeptała. - Nie wytrzymam tu.
- Jak się źle czujesz to możemy znaleźć wychowawczynię żeby cię zwolniła do domu. - zaproponował. - Boli cię brzuch, czy głową? - to w końcu były dwa najczęstsze powody zwolnienia.
- Cyrus… - spojrzała mu w oczy. - Estelle powiedziała, że wczoraj po południu… odszedł.
Zapadła cisza.
- Nie wiedziałem… - westchnął chłopak. - Idź do pani Colins, powiedz jej, że źle się czujesz. Z tego co wiem, ma teraz lekcje z pierwszakami w sto sześć. Ja wrócę do klasy, powiem pani Brown co się stało i wezmę twoje rzeczy. Na początku przerwy przyniosę ci je do holu, dobra?

TheiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz