Wszystko przebiegało zgodnie z planem. Uroczystość miała odbyć się w sali tronowej o godzinie dwunastej. Luna została obudzona o dziewiątej. Nie miała nawet chwili na myślenie, od razu wciągnięto ją w wir przygotowań.
Chwilowy oddech mogła złapać dopiero przed drzwiami do sali.
Będzie dobrze, przecież przygotowywała się do tego przez całe swoje życie. Doskonale wiedziała co miała zrobić, więc po prostu stała przed podwójnymi drzwiami w towarzystwie robotów strażników. Wygładziła brzeg czarnej sukni, która i tak wyglądała perfekcyjnie. Zresztą miała już na sobie ta sukienkę wiele razy, a jak była młodsza to nosiła po prostu mniejszy rozmiar tego samego modelu.
Bicie dzwonów oznajmiło wybicie godziny dwunastej. Strażnicy otworzyli drzwi.
Luna ruszyła przed siebie. Ignorowała kamery i tłum otaczający ją z obu stron. Liczyło się podium, na którym stał tron, czyli cel jej krótkiej podróży.
Raina Lana siedziała na tronie, po jej lewej stronie stał ojciec Luny. Obok podwyższenia stał jeden z urzędników trzymający poduszkę z tiarą, a obok niego drugi z peleryną.
Obserwowali każdy jej ruch. Doskonale wiedziała, że kiedy nagranie trafi do sieci to z jego fragmentów powstanie mnóstwo Tik toków. "Fani" nie przegapią żadnej wpadki. Aiko miała bardzo ograniczony dostęp do internetu, ale kiedy ostatnim razem pozwolono jej do niego zajrzeć znalazła świeże edity z tego jak spadła ze schodów na urodzinach brata. Miała wtedy niecałe cztery lata, ale doskonale pamiętała tę sytuację. To była jej ostatnia poważna wpadka.
Raina Lana wstała, a wszyscy obecni poczuli, że atmosfera zrobiła się jeszcze bardziej uroczysta. Ktoś podał władczyni tablice z kartką. Ta sama osoba dała Aiko pióro.
Dziewczyna powstrzymywała się przed nerwowym ściśnięciem przedmiotu. Nie mogła ryzykować, że powstanie choćby jeden kleks.
- Do gwiazd i księżyców. - powiedziała Aiko na tyle głośno, żeby tłum ją usłyszał. Narysowała niewielkie kółko idealnie na środku kartki.
Będzie dobrze, przecież nauczyła się tych symboli szybciej niż liter alfabetu.
Ryby. Dwunasta godzina, ich symbol wyglądał jak dwa odwrócone od siebie nawiasy połączone kreską, lub jak “H”, tyle, że z zakrzywionymi bokami.
Panna. Szósta godzina. Takie “m” z pętelką.
Strzelec. Godzina dziewiąta. Strzała z kreską.
Bliźnięta. Godzina trzecia. Dwie proste linie ułożone równolegle, połączone dwiema zakrzywionymi.
Miała już “szkielet” rysunku. Jeśli te symbole były narysowane równo, to reszta już nie stanowiła dużego problemu.
W końcu postawiła znak Wodnika. Godzinę jedenastą, symbol dwóch poziomych zygzaków.
Aiko odsunęła się na bok, Raina uniosła tablicę wysoko, tak by tłum mógł ją zobaczyć.
- Aiko Luna Ruelle puer Solare kończy dzisiaj dwanaście lat. - zaczęła władczyni. - Oznacza to, że jest już na tyle dojrzała, by móc reprezentować lud Koziorożca na Wiecznej Planecie. - sięgnęła po jasno niebieską pelerynę i założyła ją córce. Ubranie było za duże. Jeśli dorosłej osobie miało ciągnąć się po ziemi, to Luna nie była pewna czy da radę ciągnąc za sobą kilkumetrowy materiał. Na szczęście niedługo dorośnie będzie znacznie wyższa:
- Pewnego dnia, gdy mnie zabraknie, moja córka włoży koronę Rainy, jednak dziś otrzyma tiarę, która w żadnym stopniu nie jest mniej ważna. - kobieta włożyła ozdobę na głowę dwunastolatki. Tiara była wykonana z topazu i złota. Luna miała ją na sobie już wiele razy, w końcu przez ostatni rok prawie codziennie miała próby do całej uroczystości.
Luna powoli odwróciła się do tłumu, uważając żeby nie nadepnąć na pelerynę. Rozległy się brawa, rozbłysły flesze lamp fotograficznych.
Luna Ruelle została pełnoprawną członkinią rodziny królewskiej. Wiedziała, że pewnego dnia zostanie Rainą, a wtedy zrobi wszystko, żeby już nikt nie musiał przechodzić tego co ona.
Żałowała, że Ciro nie było na sali. Na pewno byłby z niej dumny.
Odgoniła myśli o bracie. To była radosna chwila, a ona nawet lekko uśmiechnęła się do zdjęć.☆☆☆
Pierwsza część uroczystości odbywała się w pałacu, ale była jeszcze druga, którą organizowano na Wiecznej Planecie.
Luna miała tam polecieć z rodzicami po południu. Tak się jednak nie stało.
Mniej więcej w tym czasie, w którym powinna być już na lądowisku, biegła ulicami Thei nie zważając na nikogo. Miała na sobie jedynie czarną sukienkę, płaszcz i tiara zostały schowane, żeby się nie zniszczyły.
Ludzie ją ignorowali. To śmieszne patrząc na to, że wszyscy z uwagą oglądali nagrania z ceremonii, lub rozmawiali na ten temat.
Nikogo nie obchodziła zdruzgotana nastolatka biegnąca sama w nieznanym kierunku.
Prawie całe życie spędziła zamknięta w murach pałacu. Ulice Thei znała jedynie z wieczornych obserwacji z okna jej sypialni.
W końcu zatrzymała się na chwilę za rogiem jakiejś wąskiej uliczki. Spojrzała na swoje odbicie w szybie jakiegoś sklepu. Była spocona, czerwona, miała zniszczoną fryzurę i brudną sukienkę.
Raina Lana będzie wściekła jeśli ją znajdzie w takim stanie, chociaż ucieczka z pałacu była chyba gorszym przewinieniem. Nie było już odwrotu, Luna nie mogła dać się znaleźć.
Spojrzała za róg ulicy. Pałac był już daleko.
Otarła pot z czoła i ruszyła przed siebie znacznie spokojniejszym krokiem.
W życiu przeczytała wiele książek i chociaż większość z nich opowiadała o polityce i historii to znalazło się tam też kilka zwyczajnych pozycji dla osób w jej wieku.
Te drugie były dobierane bardzo ostrożnie, żeby czasem nie przeczytała czegoś czego nie powinna, ale i tak wyciągnęła z nich parę istotnych lekcji. Jedną z nich było to, że spokojny spacer wzbudza mniej uwagi niż szalony bieg.
Zwłaszcza, jeśli wróg jeszcze się nie zorientował.☆☆☆
Publiczny hangar podobał jej się znacznie bardziej niż ten pałacowy.
Było tu trochę mniej statków, ale za to więcej ludzi. Nie wspominając już o sklepach. Część z nich była ulokowana w małych pokojach wbudowanych w ściany pomieszczenia, a część wyglądała tak, że sprzedawcy trzymali produkty na prześcieradłach na ziemi.
Ktoś się z kimś kłócił, że niby został okradziony.
Luna słyszała o takich miejscach, jej zadaniem miało być zwalczanie ich, choć jak widać Raina Lana nie przywiązywała do tego wagi. Bezprawie i czarny rynek miały się na Thei bardzo dobrze.
Spojrzała na statki. Musiała się skupić i wybrać. Raczej nikt z własnej woli nie zabierze jej na pokład, a nie miała nic czym mogłaby zapłacić. W końcu dostrzegła trójkątny statek.
Jego właściciel stał plecami do otwartego wejścia i rozmawiał z kimś.
To była jej szansa. Zakradła się najbliżej jak mogła żeby nie być na widoku, a potem szybko wbiegła na pokład.
Dobrze, że nie miała butów, bo jej kroki na pewno byłyby dużo głośniejsze.
Słyszała, że ktoś krzątał się w kokpicie, więc ruszyła w przeciwnym kierunku.
Przeszła przez sypialnię. Tu nie było gdzie się ukryć. Podeszła do pierwszych drzwi, które okazały się łazienką. To byłaby świetna kryjówka, ale pasażerowie raczej będą potrzebowali tego pomieszczenia w trakcie lotu.
Kolejne drzwi były zamknięte, za to następne ustąpiły bez jakiegokolwiek dźwięku.
Pomieszczenie wyglądało jak połączenie warsztatu i laboratorium. Samo wejście tam mogło być już wystarczające, ale wolała nie ryzykować.
W podłodze był duży schowek. Podniosła jego pokrywę modląc się, żeby w środku było chociaż trochę miejsca. Wszechświat wysłuchał jej prośby i bez problemu zmieściła się na niewielkiej przestrzeni. Nawet nie musiała się za bardzo kulić, jedyny minus był taki, że narzędzia wbijały jej się w tą stronę ciała, na której leżała.
Z tego miejsca na pewno usłyszy, kiedy pasażerowie pójdą się hibernować i wtedy przejdzie do schowka przy drzwiach, a stamtąd bardzo łatwo ucieknie, kiedy tylko wylądują.
Musiała uzbroić się w cierpliwość i być najciszej jak potrafiła.☆☆☆
Usłyszała głosy dobiegające z innej części statku, które szybko się oddaliły. Prawdopodobnie właściciele przeszli do kokpitu. Nawet na pewno to zrobili. Aiko ścisnęła mocno jakiś przypadkowy przedmiot. Statek obudził się do życia. Silnik powodował wibracje całego pokładu. Najpierw poczuła unoszenie, powoli coraz wyżej. Potem filtry powietrza uruchomiły się, swoim sykiem informując ją, że transport opuścił atmosferę. Na końcu przyszedł czas na najgorszą część każdej podróży. Statkiem gwałtownie szarpnęło. Lecieli z prędkością światła.
To znaczyło mniej więcej tyle, że udało jej się opuścić Koziorożca.☆☆☆
Na żadnej planecie Koziorożca nie znaleźli odpowiedzi na swoje pytania. Dlatego postanowili wyruszyć do Strzelca. Nathan szedł za Stellą do warsztatu. Odgarnął włosy z twarzy myśląc intensywnie. Gdzie mógł być początek tego szaleństwa?
Stella schyliła się, żeby wyjąć ze schowka swój tablet. Ze zdziwieniem odkryła ukrywającą się tam Aiko.
- Kurwa mać. - odezwał się brunet patrząc na dwunastolatkę, która szybko wygramoliła sie z kryjówki.
- Trochę szacunku. - upomniała blondynka. - Luna Ruelle, Aiko Koziorożca. Nathan Nicoli. - przedstawiła oboje obecnych nastolatków. - I jego robot 5T311A, a skrócie Stella.
- Miło was poznać. - odezwała się Aiko. Starała się nie wyglądać na przestraszona i całkiem nieźle jej to wychodziło.
- Stella, musimy zawrócić. - oznajmił chłopak.
- Nie, proszę nie. - zaprotestowała Luna. - Nie chcę wracać na Theię.
- A ja nie chcę mieć problemów. - odparł sucho nastolatek i skierował się w stronę kokpitu.
- Nie powinieneś kłócić się z przedstawicielką władzy. - wtrąciła Stella, a chłopak spojrzał jej prosto w oczy. Czemu znowu chciała ratować jakiegoś randomowego dzieciaka?
- Jak tylko dolecimy do Strzelca to zawracamy i wracamy do Koziorożca. - uparł się Nicoli.☆☆☆
- Mogę ci jakoś pomóc, Aiko? - zapytała Stella stojąc obok jej łóżka.
- Ja naprawdę nie chcę wracać. - odpowiedziała dziewczyna.
- Dlaczego? - blondynka zerknęła na Nathana, który leżał zahibernowany na łóżku obok.
- Nie mogę ci powiedzieć.
- W takim razie ciężko mi będzie ci pomóc.☆☆☆
Nadszedł wielki dzień. Planował to od dawna, ale w końcu jego stacja była gotowa. Znajdował się już niedaleko pierwszego słońca Koziorożca. Kazał uruchomić laser.
To był dzień kiedy Tariq Anaristi pierwszy raz usiłował uratować Zamknięty kosmos.
CZYTASZ
Theia
FantasyUniwersum Wszechświata część 1 ☆Seria kosmosu część 1☆ Książka w trakcie korekty, za utrudnienia w czytaniu przepraszam Cyrus. Chłopak, który był blisko spełniania marzeń. Choroba pokrzyżowała jego plany Estelle. Dziewczyna, która troszcząc sie o in...