Rozdział 18

5 2 0
                                    

- Co to znaczy? - zapytał Calian patrząc na rysunek wyryty na ścianie. Przedstawiał mapę Zamkniętego kosmosu otoczoną przez krwawe rysunki przedstawiające resztę wszechświata.
Na jednym dziele wszystkie znaki były w komplecie, a otaczająca je bariera była pęknięta w wielu miejscach.
Na drugim była cała, ale miejsce, w którym powinien znajdować się symbol Koziorożca było puste.
- Zniknięcie Koziorożca uniemożliwia otwarcie kosmosu. - wyjaśniła Luna. - Ale nie rozumiem co znaczą te znaki wokół. Stella?
- Abstrakcja. - odparła blondynka skanując wzrokiem obrazy. - Ślady wskazują na to, że te rysunki zostały wykonane mniej więcej dwa tygodnie temu. Piramida ma mniej więcej pięćdziesiąt lat.
- Ktoś tu był i specjalnie zostawił nam znak? - upewniła się Lana.
- Na to wygląda. - zauważył Nathan. - Mógł zostawić coś prostszego do interpretacji.
- I zostawił. - wtrąciła Luna kierując światło latarki na przeciwną ścianę. Pod symbolem Ryb widniało jedno słowo: ODPOWIEDZI.
Stella położyła dłonie na obu rysunkach, w jej tęczówkach można było zobaczyć procesy komputerowe zachodzące w środku:
- Odciski palców należą do… Tariq Anarkisti. - poinformowała.

☆☆☆

Ryby stały na dwunastej godzinie mapy Zamkniętego Kosmosu, a Lew na piątej. Dlatego podróż miała trwać aż cztery dni, jednak głównym problemem było to, że mieli wylądować trzydziestego Vanitasa.
Czternastodniowe święto może utrudnić szukanie informacji, ale może też pomóc. Ludzie będą siedzieć w domach lub na imprezach. Nie zainteresuje ich grupa nastolatków szwedajacych się po ulicy.
Lana już się zahibernowała. Luna okupowała łazienkę, a Calian również miał już kończyć ten dzień.
Przedtem chciał jednak porozmawiać ze Stellą.
Poszedł w stronę kokpitu, ale zatrzymał się przed drzwiami słysząc cichą rozmowę dobiegającą ze środka.
- On może być odpowiedzialny za Lunaris annus. - powiedziała Stella tonem przypominającym jednocześnie krzyk i szept. - Może to on zabił Cyrusa?
Czemu nie wspomniała o Estelle?
- Co chciałabyś zrobić? - zapytał Nathan.
- Nie wiem. Musimy zrobić wszystko żeby już nikt inny nie zaraził się tym cholerstwem. - zrobiła pauzę. - Żeby nikt nie cierpiał jak my.
- Nie możesz pomóc każdemu. Musisz pamiętać jakie konsekwencje poniesiemy jeśli nasz sekret się wyda. - szepnął oburzony.
- Doskonale pamiętasz jak ta choroba wyniszczyła najpierw Cyrusa potem… - nie dokończyła, bo Nathan jej przerwał.
- Doskonale wiesz co się stanie jeśli ktoś dowie się kim jesteś. - upomniał. - Zwłaszcza jeśli to będzie na przykład Luna.
- Mówiłam ci, że ona nie zrobiłaby czegoś takiego. - wytknęła Stella. - Nathan, może mógłbyś jej w końcu zaufać?
- Estelle… - westchnął zrezygnowany chłopak.
- Chciałaby żebyś zadbał o to, by nikt już nie musiał umierać na Lunaris annus. - dodała patrząc na drzwi zza których doszedł jakiś szelest.
Nathan zrobił to samo. Wstał i otworzył drzwi, o mało nie wpadł na Caliana.
- Rodzice cię nie nauczyli, że nie można podsłuchiwać? - zapytał patrząc mu w oczy.
- Dopiero przyszedłem. - skłamał ziemianin. - Luna siedzi w łazience już chyba z godzinę. - to akurat była prawda.
- Woda się kończy. Leci bardzo mały strumień. - wtrąciła Luna stając w wejściu do sypialni. - Ale łazienka jest już wolna.

☆☆☆

Calian poszedł się myć, Nathan już się zahibernował.
Luna leżała na łóżku z opaską na głowie. Pomieszczenie było słabo oświetlone. 
- Wszystko w porządku, Aiko? - zapytała Stella podchodząc do niej.
- Jak myślisz, co się stanie jeśli już znajdziemy tego Tariq? - zapytała Luna.
- Stanie przed sądem, a kara za zbrodnie przeciwko Wszechświatowi jest tylko jedna. - odparła blondynka obojętnie. Wyglądała na zmęczoną. Nie tak jak człowiek, bo nie kleiły jej się oczy i nie ziewała, ale jej ruchy były coraz wolniejsze, a gesty mniej ludzkie.
- A jeśli nie? - niepokoiła się Aiko.
- Żeby uniknąć kary musiałby zginąć. Czyli w sumie dostać karę, ale bez sądu. - przypomniała starsza dziewczyna.
- A co jeśli innych władców nie obejdzie to co zrobił? Nie jest z Koziorożca, więc to nie ja wydam wyrok.
- To chyba dobrze? Skazywanie innych na śmierć często powoduje traumę.
- Może. Tylko co jeśli dalej wszyscy będą mnie ignorować? Myślałam, że kiedy wrócimy to nam pomogą.
- Władcy mają wiele spraw na głowie. Zresztą prawda jest też to, że lubią zamiatać niewygodne tematy pod dywan.
- Nie można tak mówić. - upomniała Aiko, ale po jej głosie łatwo można było poznać, że sama w to nie wierzy.
- Wiem, przepraszam. - Stella spuściła wzrok. - Wiem, że się stresujesz i masz do tego pełne prawo. Ale wszystko będzie dobrze, w końcu co złego mogłoby się stać?
- Nie wiem. - westchnęła Luna. - Powinnaś już iść się ładować.
- Najpierw się zahibernuj. - powiedziała Stella ustawiając dane na monitorze.
- Dobranoc Stella. - Aiko wcisnęła przycisk, poczuła zimny prąd promieniujący przez całe jej ciało.
- Dobranoc Luna. - blondynka stała przy nastolatce aż ta pogrążyła się we śnie. - Ty też powinieneś się już położyć. Szkoda marnować czas życia na nudzenie się w trakcie podróży. - zwróciła uwagę Calianowi, który właśnie wszedł do pomieszczenia.

☆☆☆

Kiedy otworzył oczy Stella właśnie stała przy Lunie coś do niej mówiąc.
Calian usiadł jak zwykle po przebudzeniu, ale natychmiast tego pożałował. Wszystkie jego mięśnie spięły się boleśnie. Poczuł się jak bardzo stary człowiek z chorymi stawami.
- Leż jeszcze trochę. Po tak długiej hibernacji twój organizm potrzebuje więcej czasu na ogrzanie się. - poinformowała Stella. - Za czternaście minut lądujemy na Posejdonie. Temperatura na powierzchni wynosi dwieście dziewięćdziesiąt osiem Kelwinów, czyli siedemdziesiąt siedem stopni Fahrenheita. Brak opadów, minimalne zachmurzenie.

☆☆☆

Ryby były fioletowe, w trzecim układzie pięć planet krążyło wokół wspólnej gwiazdy.
- Patrz uważnie, planety Ryb są wyjątkowe. - powiedziała Luna odsłaniając okno. Fioletowa woda delikatnie falowała. Planeta wyglądała na zupełnie pustą. Statek leciał coraz niżej. Horyzontu nie zasłaniał żaden ląd. Z wody wynurzył się różowy delfin, który po chwili zniknął wśród fal. Klucz purpurowych ptaków przemierzał błękitne niebo.
Pasażerowie poczuli szarpnięcie, statek zanurkował w wodzie.
- Jakim cudem ta woda jest taka przejrzysta? - zapytał Calian. Poza tym, że morze miało inny kolor niż na Ziemi, woda była nieskazitelnie czysta. Bez problemu widzieli kolorowe ryby, żółwie i bogatą roślinność.
- Zanieczyszczenie wody to zbrodnia przeciwko Wszechświatowi. - wyjaśniła Luna. - Czyli najgorsze ze wszystkich przestępstw.
Już z daleka dostrzegli podwodną jaskinię,do której wejście znajdowało się głęboko. Po przekroczeniu go płynęli w górę. W końcu wynurzyli się z wody, lecieli w kierunku lądowiska.
Ściany otaczające miasto były naturalne, skaliste. Jednak kopuła służąca jako sufit została wykonana ze szkła, przez które było widać zarówno wodę jak i niebo.
Mimo,że zegary wskazywały wczesną godzinę w mieście paliły się latarnie. Jedne dawały fioletowe,drugie żółte światło.
- Jak tak piękna kraina może być ojczyzną kogoś takiego? - zapytał Calian oczarowany widokiem.
- Tak samo jak najbardziej obskurne miejsca w kosmosie potrafią dać Wszechświatowi wspaniałych ludzi. - odparła Luna. Calian uświadomił sobie, że pierwszy raz widzi uśmiech na twarzy Aiko.
Jej szare oczy dalej były pełne smutku, ale wyglądała na w miarę szczęśliwą.
- Co robimy? - Calian spojrzał na Nathana i Stellę.
- Powinniśmy kupić lampiony i przygotować się na dzisiejszy wieczór. - oznajmiła Aiko. - To najważniejsze święto w roku. Nie musimy świętować przez całe czternaście dni, ale musimy puścić lampiony tak samo jak pójść na przedstawienie. - dodała ostro widząc kpiący wzrok Nathana. - To nam zajmie najwyżej trzy godziny.
. - Trzeba uzupełnić wodę i wyczyścić filtry. - przypomniał Nathan. - Ja i Stella się tym zajmiemy, ty i Calian idźcie po lampiony i to co jest potrzebne do świętowania. - powiedział do Luny.
Dopiero po chwili uświadomili sobie, że jest z nimi też Lana, którą niechcący pominęli.
Kobieta jednak nie wyglądała na urażoną, tylko z uśmiechem poinformowała:
- Mam tu rodzinę, odwiedzę ją i spotkamy się tu jutro rano, zgoda?
Nastolatkowie nie sprzeciwili się. Sposób w jaki kobieta odeszła był dziwny. Po prostu stała, powiedziała i poszła w kierunku miasta.

TheiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz