Leżałam w swojej sypialni, opatulona ciepłym kocem, pijąc przy okazji zieloną herbatę. Mia chodziła w kółko po całym pokoju. Była zła, chociaż nie. Mia Hunter była wkurwiona. Próbowałam unikać jej wzroku, ale z marnym powodzeniem.
- I co ja mam teraz z tobą zrobić? – Opadła na łóżko tuż obok mnie.
- Nie bądź zła na mnie
- Dixie kurwa – Spojrzała na mnie, marszcząc brwi. – Ile mam ci wymienić wad Aftona? 20? 30?
- On nie jest złym człowiekiem – Stwierdziłam bardzo stanowczo a Mia podniosła się do pozycji siedzącej. – Spędziłam z nim ostatnie kilka dni i..
- I nie dość że się z nim całowałaś – Przerwała mi w środku zdania. – To jeszcze masz o nim mokry sen – Czułam, że na nowo staje się cała czerwona. – Ja się o ciebie Dixie martwię – Położyła dłonie na moich rozpalonych policzkach. – Jesteś za dobrą dziewczyną i posiadasz za dobre serce
- Może powinnam spędzać z nim mniej czasu – Stwierdziłam i wtuliłam się w Mie.
- Podoba mi się twoje myślenie
- Nie potrafię go zrozumieć – Spojrzałam na nią a łzy napłynęły mi do oczu. – On jest taki zimny i trzyma wszystkich na dystans, ale pokazał mi że jest też troskliwy i pełen uczuć
- I to ci się w nim podoba?
- Chyba tak – Na mojej twarzy pojawił się grymas a Mia od razu mnie do siebie przytuliła.
- A może ma rozdwojenie jaźni? – Zaśmiała się a ja zaraz po niej. – Albo jest Dwubiegunowy?
- Czasem mam takie wrażenie – Mia potrafiła dodać mi otuchy jak nikt inny. Za to ją uwielbiam. Za bycie sobą. – Kocham cię Mia
- Ja ciebie też ślicznotko – Położyła dłoń na moim policzku. – Pamiętaj że to tylko mężczyzna i nie możesz płakać przez niego – Spojrzała na zegar wiszący za mną. – Będę lecieć – Przytuliła mnie ostatni raz za nim wyszła. – Widzimy się jutro w pracy
- Do jutro Mia
***
W pizzerii ponownie był straszny tłok. Dochodziła już trzynasta a po Williamie nie było nawet śladu. Może coś mu się stało?
Nie Dixie, wyrzuć go z tej jebanej głowy, pomyślałam i wróciłam do swojej pracy. Starałam się dogodzić klientom i im kaprysom. Starałam się uprzejmie odpowiadać i być miła, mimo tego że przeszywały mnie od rana dreszcze i bolała głowa. W pewnym momencie usłyszałam odgłosy jakby bójki przed restauracją. Jack, który serwował jedzenie zaraz obok mnie, spojrzał na mnie a ja na niego.
- Nie będziesz się odzywać tak do mojej córki! – Głos krzyczącego Williama słyszałam wyraźnie w pizzerii, pomimo grającej muzyki oraz gawędzących ludzi. Na mojej twarzy pojawiło się zdezorientowanie. Nie skupiałam się na kliencie ani trochę. Mój wzrok utkwił w tym co się dzieję zza oknem.
- Słucha mnie pani w ogóle?! – Poirytowany ojciec jednego z dzieci machał mi dłonią przed oczami.
- Oczywiś.. – Przerwałam kiedy dostrzegłam jak William dostaję prosto w twarz od gościa restauracji. – Przepraszam na moment – Ruszyłam w stronę parkingu przed pizzerią a zaraz za mną był Jack.
Przed nami był William, który bił się z dwa razy większym mężczyzną od siebie. Koszula Aftona była we krwi, tak samo jak jego twarz. Jack z trudem odciągnął Williama od mężczyzny a ja podeszłam do zapłakanej Elizabeth.
- Afton kurwa – Jack złapał Williama za ramiona i odciągnął. Wzrok Williama dalej tkwił w mężczyźnie, który powoli wstawał z ziemi. – Ochłoń stary – Wzięłam Elizabeth na ręce i podeszłam do nich. – Może ty mu przemówisz do tego pustego łba – Jack wziął ode mnie Elizabeth i odszedł trochę dalej.
CZYTASZ
I Always comeback | William Afton x reader
FanfictionWiliama Aftona mieszkańcy Hurricane na zawsze zapamiętają jako psychopatę oraz mordercę, który bez wahania zabił niewinne istoty. Dixie Henderson poznając Williama nigdy by nie pomyśla, że przyczyniłby się do takiej zbrodni. Jednak czy udałoby jej s...