Rozdział IX

598 32 35
                                    


Był późny wieczór a ja wróciłam niedawno ze szpitala z powrotem do domu Williama. Sam William został zmuszony do pozostania w szpitalu na obserwacji. Ma wybite parę palców i złamany nos, ale wyliże się. Siedziałam w głównym pokoju i oglądałam serial, który akurat leciał w telewizji. Evan i Elizabeth zasnęli, natomiast Michael dalej nie zjawił się w domu. Zaczęłam się martwić o niego jak o własnego syna, w końcu dochodziła już dziesiąta wieczór a jego dalej nie było. Widziałam jak William kochał swoje dzieci. Nie chcę nawet wiedzieć co by zrobił, gdyby któremuś coś się stało.

Po kilku minutach Michael zjawił się w domu. Jego policzki były mokre a oczy zaczerwienione. Michael Afton wrócił do domu zapłakany.

- Jest tata? – Ściągnął buty, rzucając je w kąt i założył kaptur na głowę.

- Nie. Jest w szpitalu -Michael na moje słowa otworzył szerzej oczy i spojrzał na mnie.

- W szpitalu? – Jego wzrok błądził po ścianach pokoju. – To coś poważnego? Znowu z kimś się pobił?

- Nic poważnego, wybił tylk.. – Zorientowałam się o co przed chwilą spytał się syn Williama. – Znowu? To zdarzało mu się to wcześniej?

Michael wypuścił ciężko powietrze z ust i usiadł obok mnie. Unikał dalej mojego wzroku, ale kiedy w końcu na mnie spojrzał ujrzałam w jego oczach żal i troskę.

- Tata po śmierci mamy stał się taki – Próbował znaleźć słowo. – Nerwowy? Często nam powtarza że ma tylko nas i że będzie nas chronił za wszelką cenę, ale.. – Przerwał na chwilę i odwrócił wzrok. Jego głos się łamał a ja nie mogłam nic zrobić.

- Ale?

- Ale ja go zawiodłem – Pociągnął nosem i otarł szybko łzę, która spłynęła po jego policzku. – Chciałem mu zrobić na złość że dał mi zakaz na wychodzenie z domu, więc uciekłem późno z domu oknem i wziąłem ze sobą Evana. Chciałem go nastraszyć trochę, więc poszedłem z nim do pizzerii. Powiedziałem że Tata dał nam bojowe zadanie, aby czegoś poszukać. – Wpatrywał się w podłogę i zmarszczył brwi. – Zostawiłem go samego w pizzerii i włączyłem nagle zasilanie. Od tamtej pory boi się każdego kroku i szelestu no i tych całych robotów a tata kiedy o tym się dowiedział stracił do mnie zaufanie i jakikolwiek szacunek – Wypuścił ciężko powietrze z ust. – Następnego dnia pobił się z pracownikiem, który podszedł w stroju królika do Evana

- Powinieneś uczuć się błędach – Przytuliłam go a on lekko się wzdrygnął na mój ruch. – I przede wszystkim nie gnębić brata

- Ale on jest oczkiem w głowię taty! – Puściły mu nerwy i wstał. – Jego nie powinno być na tym świecie, przez niego zmarła mama i przez niego tata stracił zainteresowanie mną, Nie rozumiesz?!

- Mike, spokojniej – Położyłam dłoń na jego barku.

- Widzę jak tata na ciebie patrzy – Spojrzał prosto w moje oczy. – Powiedz mu że go kocham i przepraszam za wszystko

- Sam powinieneś mu to powiedzieć – Rozłożyłam ręce a Michael niechętnie się przytulił. – To jest twój tata, ale powiesz u to rano a teraz leć spać i nie uciekaj przez okno – Wyswobodził się z moich objęć i pobiegł w stronę schodów na górę.

- Pani Dixie –

- Mów mi po prostu Dixie – Uśmiechnęłam się do niego a on to odwzajemnił.

- Dobranoc Dixie – Zniknął w ciemności na korytarzu.

- Dobranoc Mike

***

Z rana pojechałam do szpitala, aby sprawdzić jak czuje się William. Zauważyłam go przy recepcji, ubranego w dresy i bluzę i podpisującego papiery. Podeszłam szybko do niego a on spojrzał na mnie uśmiechnięty.

I Always comeback | William Afton x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz