Rozdział XX

508 27 48
                                    

Rozbudziły mnie hałasy w mieszkaniu, które dobiegały prawdopodobnie z salonu. Przeciągnęłam się, mając dalej zamknięte oczy a kiedy je leniwie otworzyłam wzdrygnęłam się z zaskoczenia.

- No witam śpiącą królewnę – Jack uśmiechnął się od ucha do ucha a jego twarz znajdowała się tuż przy mojej.

- Kurwa Kennedy chcesz żebym na zawał zeszła? – Wypuściłam ciężko powietrze z ust i przetarłam oczy. – Jak tu wlazłeś?

- William nam otworzył – Odsunął się od mojej twarzy i zaczął przeglądać się w lustrze przed nim.

- Nam? Czyli? – Uniosłam lekko brew a rudy chłopak odwrócił się w moją stronę.

- No mi i Mii – Uśmiech nie znikał mu z twarzy ani na sekundę. – Wyspana? Mam nadzieję że tak bo dziś jest wielki dzień! – Krzyknął podekscytowany i znowu znalazł się tuż obok mnie.

- Jesteś pijany? A może naćpany? – Rozszerzyłam jego powieki palcami, ale Jack szybko odsunął się ode mnie.

- Bardzo zabawne – Pokręcił przecząco głową i założył ręce na piersi. – Wstawaj to się dowiesz wszystkiego – Wyszedł z sypialni, kierując się do salonu. Wstałam leniwie z łóżka i założyłam na siebie bluzę Williama, która leżała na łóżku. Uderzył we mnie zapach jego mocnych perfum, który przesączył bluzę. Skierowałam się w stronę salonu, a kiedy do niego weszłam moim oczom ukazała się Mia oraz Jack siedzący na kanapie.

- Miło że mi powiedzieliście o wizycie – Założyłam ręce na piersi a w moim głosie słychać było nutę sarkazmu. Zaczęłam rozglądać się po mieszkaniu, a po Williamie nie było ani śladu. – Gdzie William?

- Tajemnica – Mia uśmiechnęła się dziwnie ładnie w moją stronę a na mojej twarzy pojawiło się zdezorientowanie. – Radzę ci się ubrać bo zostało ci jakieś piętnaście minut

- Niby po co?

- Nie zadawaj tyle pytań tylko się ubieraj – Jack wstał na równe nogi i również się uśmiechnął. Ich dziwne zachowanie zaczęło mnie irytować a oni mieli pewnie całkiem niezły ubaw z tego.

- Daj mi dziesięć minut – Odwróciłam się na piętach i skierowałam się w stronę łazienki.

***

- Gotowa? – Jack zakrył mi oczy kiedy wyszliśmy z auta a ja idąc przed siebie mało się nie potknęłam.

- Zaczynacie mi działać na nerwy – Stanęłam zirytowana i odwróciłam głowę w stronę Jack'a, który zdjął swoje dłonie z moich oczu. Jego wzrok wbity był przed siebie a na jego twarzy malował się ogromny uśmiech. Spojrzałam na Mie, u której też dostrzegłam uśmiech. Odwróciłam się za siebie a moim oczom ukazał się William. William stał dumnie przed budynkiem swojej firmy, na której dostrzegłam wielki baner z napisem „Welcome to Circus Baby pizza world". Jego włosy były idealnie ułożone a ciemnofioletowy garnitur idealnie komponował się z czarną koszulą. W lewej dłoni trzymał kwiaty. Bladofioletowe róże, których zapach oplótł moje nozdrza kiedy podeszłam bliżej. William ucałował delikatnie moją dłoń, uśmiechając się pod nosem a ja stałam jak wryta. Byłam ubrana w bluzę i dresy kiedy on wyglądał jak najbogatszy człowiek w mieście.

- Zostawimy was samych, prawda Mia? – Jack odezwał się po chwili ciszy, wyrywając mnie przy tym z transu podziwiania Williama.

- No dokładnie – Mia złapała niespodziewanie Jack'a za dłoń i pociągnęła do środka całkiem nowej pizzerii.

Zostałam sama na parkingu z Williamem, który cały czas z dokładnością analizował każdy skrawek mojej twarzy. Podeszłam do niego bliżej a jego prawa dłoń znalazła się na mojej tali. Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz a William musnął moje usta, aby po chwili się od nich oderwać i zbliżyć swoje do mojego ucha.

I Always comeback | William Afton x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz