Rozbudziły mnie hałasy w mieszkaniu, które dobiegały prawdopodobnie z salonu. Przeciągnęłam się, mając dalej zamknięte oczy a kiedy je leniwie otworzyłam wzdrygnęłam się z zaskoczenia.
- No witam śpiącą królewnę – Jack uśmiechnął się od ucha do ucha a jego twarz znajdowała się tuż przy mojej.
- Kurwa Kennedy chcesz żebym na zawał zeszła? – Wypuściłam ciężko powietrze z ust i przetarłam oczy. – Jak tu wlazłeś?
- William nam otworzył – Odsunął się od mojej twarzy i zaczął przeglądać się w lustrze przed nim.
- Nam? Czyli? – Uniosłam lekko brew a rudy chłopak odwrócił się w moją stronę.
- No mi i Mii – Uśmiech nie znikał mu z twarzy ani na sekundę. – Wyspana? Mam nadzieję że tak bo dziś jest wielki dzień! – Krzyknął podekscytowany i znowu znalazł się tuż obok mnie.
- Jesteś pijany? A może naćpany? – Rozszerzyłam jego powieki palcami, ale Jack szybko odsunął się ode mnie.
- Bardzo zabawne – Pokręcił przecząco głową i założył ręce na piersi. – Wstawaj to się dowiesz wszystkiego – Wyszedł z sypialni, kierując się do salonu. Wstałam leniwie z łóżka i założyłam na siebie bluzę Williama, która leżała na łóżku. Uderzył we mnie zapach jego mocnych perfum, który przesączył bluzę. Skierowałam się w stronę salonu, a kiedy do niego weszłam moim oczom ukazała się Mia oraz Jack siedzący na kanapie.
- Miło że mi powiedzieliście o wizycie – Założyłam ręce na piersi a w moim głosie słychać było nutę sarkazmu. Zaczęłam rozglądać się po mieszkaniu, a po Williamie nie było ani śladu. – Gdzie William?
- Tajemnica – Mia uśmiechnęła się dziwnie ładnie w moją stronę a na mojej twarzy pojawiło się zdezorientowanie. – Radzę ci się ubrać bo zostało ci jakieś piętnaście minut
- Niby po co?
- Nie zadawaj tyle pytań tylko się ubieraj – Jack wstał na równe nogi i również się uśmiechnął. Ich dziwne zachowanie zaczęło mnie irytować a oni mieli pewnie całkiem niezły ubaw z tego.
- Daj mi dziesięć minut – Odwróciłam się na piętach i skierowałam się w stronę łazienki.
***
- Gotowa? – Jack zakrył mi oczy kiedy wyszliśmy z auta a ja idąc przed siebie mało się nie potknęłam.
- Zaczynacie mi działać na nerwy – Stanęłam zirytowana i odwróciłam głowę w stronę Jack'a, który zdjął swoje dłonie z moich oczu. Jego wzrok wbity był przed siebie a na jego twarzy malował się ogromny uśmiech. Spojrzałam na Mie, u której też dostrzegłam uśmiech. Odwróciłam się za siebie a moim oczom ukazał się William. William stał dumnie przed budynkiem swojej firmy, na której dostrzegłam wielki baner z napisem „Welcome to Circus Baby pizza world". Jego włosy były idealnie ułożone a ciemnofioletowy garnitur idealnie komponował się z czarną koszulą. W lewej dłoni trzymał kwiaty. Bladofioletowe róże, których zapach oplótł moje nozdrza kiedy podeszłam bliżej. William ucałował delikatnie moją dłoń, uśmiechając się pod nosem a ja stałam jak wryta. Byłam ubrana w bluzę i dresy kiedy on wyglądał jak najbogatszy człowiek w mieście.
- Zostawimy was samych, prawda Mia? – Jack odezwał się po chwili ciszy, wyrywając mnie przy tym z transu podziwiania Williama.
- No dokładnie – Mia złapała niespodziewanie Jack'a za dłoń i pociągnęła do środka całkiem nowej pizzerii.
Zostałam sama na parkingu z Williamem, który cały czas z dokładnością analizował każdy skrawek mojej twarzy. Podeszłam do niego bliżej a jego prawa dłoń znalazła się na mojej tali. Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz a William musnął moje usta, aby po chwili się od nich oderwać i zbliżyć swoje do mojego ucha.
CZYTASZ
I Always comeback | William Afton x reader
FanficWiliama Aftona mieszkańcy Hurricane na zawsze zapamiętają jako psychopatę oraz mordercę, który bez wahania zabił niewinne istoty. Dixie Henderson poznając Williama nigdy by nie pomyśla, że przyczyniłby się do takiej zbrodni. Jednak czy udałoby jej s...