UWAGA SCENY 18+!!!
Minął tydzień od kiedy William wyszedł ze szpitala. Przez te dni pomagałam mu w opiece nad dziećmi i urządzaniu imprezy urodzinowej dla Evana w Freadbersach. Dalej nie mogłam uwierzyć jak Henry się na to zgodził, ale najwyraźniej William posiada dar przekonywania. Leżałam na łóżku u siebie w domu a przede mną siedział William, który palił papierosa. Mimo wielu próśb aby palił na balkonie, dalej robił to w pomieszczeniu. Czułam jego wzrok przeszywający każdy skrawek mojego ciała. Jest w nim coś czego pragnę, może jego uśmiech, albo to spojrzenie, albo to że zawsze mnie słucha, Cokolwiek to jest cholernie przyciąga.
- Czemu się tak patrzysz? – Oderwałam wzrok od książki, którą właśnie czytałam i spojrzałam mu prosto w oczy. Na jego twarzy pojawił się uśmiech a po chwili William znajdował się tuż obok mnie.
- Pójdziemy na spacer
- William jest prawie pierwsza w nocy – Przeciągnęłam się i ułożyłam wygodnie w łóżku, okrywając się przy okazji kocem. William kompletnie zignorował moją odpowiedź i wyniósł mnie z łóżka na rękach. – Oszalałeś?
- Po prostu chodźmy na spacer – Założył mi włosy za ucho i pocałował w czoło.
- Jest zimno
- Mam kurtkę w aucie – Założył buty i czekał aż zacznę się zbierać. – No ubieraj się
- Daj mi pięć minut – Wróciłam do sypialni, aby założyć na siebie coś cieplejszego.
***
Dochodziło coś koło drugiej w nocy. Most, na którym staliśmy był cały w kłódkach z inicjałami zakochanych. Przyglądałam się każdej po kolei z uśmiechem na twarzy, natomiast William wpatrzony był w strumień wody pod nami. Podeszłam do niego a on objął mnie ramieniem i spojrzał w gwiazdy.
- Jak byłem mały bardzo interesowałem się astrologią – Uśmiechnął się i wskazał palcem jeden gwiazdozbiorów. – Tam jest gwiazdozbiór smoka, widzisz?
- Chyba – Uniosłam lekko brew i zmrużyłam oczy. Przeszedł mnie dreszcz a William przytulił mnie do siebie. – Myślisz że ci ludzie, którzy zostawili tu te kłódki dalej są razem?
- Możliwe a czemu pytasz? – Spojrzał na mnie i kucnął aby bardziej przyjrzeć się kłódką.
- Zastanawia mnie to po prostu – Również kucnęłam i spojrzałam mu prosto w oczy. – Moi rodzice kiedyś zawiesili taką kłódkę w moim rodzinnym mieście jak mieli tyle lat co ja. W tym roku mija ich 20 rocznica ślubu – Uśmiechnęłam się pod nosem. – Zawsze chciałam zawiesić taką kłódkę – Zauważyłam że William w ręku trzyma właśnie kłódkę z naszymi inicjałami. – Nie wierzę
- Czyń honory – Podał mi ją a ja zawiesiłam w jednym z wolnych miejsc. Na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech, który automatycznie zaraził również Williama. Przytuliłam go mocno a on objął mnie bardzo delikatnie, wtulając głowę w moją szyję.
- Dlatego mnie tu zabrałeś o tej godzinie?
- Chciałem cię zobaczyć uśmiechniętą – Spojrzał na mnie i położył zimne dłonie na moich policzkach. – Lubię jak się uśmiechasz - Oplotłam ręce wokół jego szyi a jego dłonie zacisnęły się na mojej talii. Pocałował mnie delikatnie tylko po to żeby po chwili pogłębić pocałunek i przejąć nad nim kontrolę. Jego dłoń zjechała niżej na moje pośladki, które mocno ścisnął, przybliżając mnie do siebie jeszcze bliżej. Oderwał się od moich ust i zbliżył się do ucha. – Nie pozwolę aby ktoś cię skrzywdził – Szepnął a przez moje ciało przeszły ciarki. Zaczął całować moją żuchwę oraz szyję, zostawiając na niej purpurowe ślady. Poczułam jak co raz mocniej ściska moje pośladki. Odchyliłam lekko głowę do tyłu i wplotłam dłoń w jego włosy aby przypadkiem się nie oderwał ode mnie. Podniósł mnie a ja oplotłam udami jego tors. Szedł w stronę auta ze mną na rękach. Oboje wiedzieliśmy do czego to zmierza.
***
Kiedy dotarliśmy do mnie do domu ostrożnie położył mnie na łóżku. Zawisł nade mną dalej całując mnie po szyi dekolcie. Przerwał na moment zdejmując zgrabnie z siebie bluzę a po chwili również moją. Wpatrywał się w moje nagie piersi powoli przybliżając do nich swoje usta. Oparł się dłońmi tuż obok mojej głowy. Schodził pocałunkami coraz niżej co sprawiało mi niezwykłą przyjemność. Zatrzymał się przy moich spodniach a jego wzrok utkwił w moim spojrzeniu. Przybliżył się do mnie i znowu nade mną zwisł. Poczułam wybrzuszenie w jego spodniach, które napierało na moje wejście. Przez moje ciało przeszedł dreszcz a William uśmiechnął się szeroko.
-Chcesz tego? – Szepnął całując ponownie moją żuchwę. Czułam jak ściągnął ze mnie spodnie. Oderwał się na moment i zwinnie ściągnął również swoje. Na nowo zawisł nade mną.
- T-tak – Zadrżałam jego dłoń znajdowała się tuż przy moim wejściu. Ściągnął resztę mojej bielizny i zaczął delikatnie jeździć palcami po moim wejściu. Zaczęłam ciężej dyszeć co Williamowi się spodobało. Włożył po chwili dwa palce we mnie, zgrabnie nimi poruszał coraz szybciej. Jęknęłam a William zatkał mi usta w pocałunku. Drugą dłoń położył na mojej nagiej piersi, delikatnie ją ściskając. Odchyliłam głowę do tyłu z podniecenia a on całował każdy skrawek mojego ciała. Wyjął palce z mojego wejścia i oderwał się ode mnie. Ściągnął z siebie bokserki a mój wzrok wbił się w jego przyrodzenie.
- Bierzesz tabletki? – Zawisł nade mną i przysunął swoją męskość bliżej mojego wejścia. Byłam w stanie pokiwać tylko głową na „tak". – Zaboli tylko trochę – Przysunął twarz do mojej i musnął moje usta.
Wchodził powoli we mnie, a kiedy wbił się całą swoją długością poczułam niesamowity ból przeplatany z rozkoszą. Zaczął nim we mnie powoli poruszać abym przyzwyczaiła się do jego długości. Podgryzał skórę na mojej szyi kiedy zaczął to robić szybciej. Oderwał ode mnie usta i złapał dłonią za oparcie łóżka. Czułam jakby rozrywało mnie na kawałki. Łzy leciały mi po policzkach kiedy czułam ból i jednocześnie rozkosz. William poruszał nim z każdą sekundą coraz szybciej. Jęczałam przez płacz a pot, który kapał z Williama lądował na moim całkiem nagim ciele. Doszłam a on zaraz po mnie. Wyjął swoje przyrodzenie i opadł na mnie dysząc. Cały mokry od potu. Próbowałam uregulować swój oddech on tak samo. Podniósł wzrok na mnie i pocałował mnie leniwie. Złapałam jego twarz w dłonie dalej dysząc.
- Kocham cię – Szepnęłam prawie nie słyszalnie a William uśmiechnął się lekko.
- Wiem – Zamknął oczy a po chwili zasnął na moim nagim ciele.
Poczułam ścisk w gardle i starałam się nie rozpłakać. Zmęczenie wzięło nade mną górę i również zasnęłam w objęciach Williama.
---------------------------------------------------------------------------------------
Krótkie ale łapcie długo wyczekiwaną scenę. Kolejny będzie nieco dłuższy w ramach rekompensaty
CZYTASZ
I Always comeback | William Afton x reader
FanfictionWiliama Aftona mieszkańcy Hurricane na zawsze zapamiętają jako psychopatę oraz mordercę, który bez wahania zabił niewinne istoty. Dixie Henderson poznając Williama nigdy by nie pomyśla, że przyczyniłby się do takiej zbrodni. Jednak czy udałoby jej s...