44

52 2 0
                                    

Uwaga!!! W tym rozdziale mogą pojawić się wulgaryzmy.

..........................................................................

Przez kilkanaście dni w Hogwarcie zaczęło się coraz bardziej zmieniać za sprawą specyficznych upodobań profesor Umbridge, która zdążyła już zarządzić wizytacje nauczycieli. Nastąpiło również przyznanie jej tytułu Wielkiego Inkwizytora przez samego Ministra Magii...

Było późne po południe, dwa dni przed wizytą w Hogsmeade, kiedy to pewna zaprzyjaźniona czwórka rozmawiała przyciszonymi głosami pod posągiem Gargulcowiusza VIII. 

- Czyli mówicie, że zrobicie to szybko i bezboleśnie?- zapytała niepewna jeszcze decyzji Maddie.

- Czy bezboleśnie to nie wiem, bo na pewno nie dla nich, ale załatwimy to szybko, masz to jak w banku,- szepnął pośpiesznie Lee.- Naprawdę Maddie, jestem przekonany, że ten kawał będzie na tyle neutralny, że nikt się nie zorientuje, że to my. 

- Wiesz przecież, że Wymiotki Pomarańczowe, jeszcze nie weszły w obieg,- przypominał Fred.

- Są też na tyle kryjące swoje właściwości, że na pierwszy rzut oka Pani Pomfrey stwierdzi, że zatruli się nadmierną ilością jedzenia,-dodał cichaczem George opierając się o kolumnę. 

Maddie spojrzała na niego, a jej serce wykręciło koziołka. Tak dobrze wyglądał z tym swoim podekscytowanym wzrokiem, zadziornym uśmiechem i nonszalancko wyglądającym ubiorem. Oczywiście uroku do tego wszystkiego nadawał mu w połowie rozluźniony krawat i porysowane  mazakami trampki. Jednak dziewczyna szybko zeszła  na ziemię. Gryfoni mieli właśnie dodać  cukierki do słodyczy Crabbe'owi, Goyle;owi i ich koleżkom, którzy ostatnio coraz częściej znęcali się nad młodszymi rocznikami.

- Ale wiecie, że jak zobaczy to Umbridge to będzie przekichane,- upomniała po raz ostatni Puchonka, która chociaż rzadko brała udział w akcjach chłopaków, to tym razem bunt w jej  żyłach zaczął płonąć kiedy zobaczyła, że cichy i grzeczny Ślizgoński chłopiec z pierwszego roku, który chodził z nią na kółko zielarskie został wyśmiany i popychany przez starszych, a Umbridge, która  przechodziła obok nawet nie zareagowała.  Takie same incydenty zdarzały się coraz częściej, a Maddie nie była zbyt często przy takich sytuacjach, żeby cokolwiek zaradzić. 

- Hope,- wyciągnął dłoń z kieszeni George i potarmosił sobie włosy,- a myślisz, że nas obchodzi, że będziemy mieć przekichane? Niech ta Różowa Landryna lepiej martwi się o siebie, kiedy już nas dopadnie.

- Te cukierki nie działają wiecznie,- dodał śpiewnie Fred.

- A i tak to najlepsza możliwa opcja dla nas wszystkich. Gdyby nie ty, to pewnie wymyślilibyśmy coś gorszego.

- No jeśli tak to ujmujecie,- westchnęła z nutą podekscytowania Maddie.- Czyli jedyne co mam zrobić to ukryć się za filarem i krzyknąć przez zmieniacz głosu imiona Crabbea i Goyila. I  wtedy najprawdopodobniej oni wyjdą ze swoją obstawą, wy zakradniecie się do ich jedzenia, dodacie po cukierku i wrócicie z powrotem.

- Dokładnie tak!- klasnął w dłonie Fred.

- Na to zaczynamy ludziska. Wszyscy na swoje pozycje, bo oni wciąż coś jedzą w tej opuszczonej klasie,- odparł Lee.

I już po kilku minutach było po wszystkim. Wielcy ziomkowie wrócili na swoje miejsca, a po chwili zaczęli wszystko wymiotować. Zaś czwórka niepozornie wyglądających wariatów niepostrzeżenie przemknęła w głąb korytarza i zlała się z tłumem uczniów idących na kolację do Wielkiej Sali.

- To było mistrzostwo,- śmiał się do rozpuku George.

- Maddie, byłem ciekaw jaki wybierzesz dźwięk z tego mugolskiego zmieniacza głosu i nie zawiodłem się,- kiwał z niedowierzaniem głową Lee.

Pieguskowe Serce Borsuka | George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz