*Kolejny dzień*
- Czyś ty kompletnie rozum straciła?!
- George...
- Co ci wpadło do głowy żeby szlajać się samej po ciemku, kiedy jeszcze niedawno latały wszędzie dementory?!
- Nie byłam sama,- próbowała się tłumaczyć.- Byłam z Harrym, Ronem i Hermioną.
- Ale z początku byłaś sama, - wymskanęło się Jordanowi, który usłyszał historię najszybciej ze wszystkich. Maddie zaczęła po kryjomu dawać mu znaki żeby przestał pogarszać sprawę.
- A nas to już nie raczyłaś zaprosić na swoją eskapadę... - dodał gorzko Fred.
- Przecież byliście zajęci!- zirytowała się przez moment, po czym westchnęła i dodała ciszej.- Od miesiąca mówiliście o tej imprezie. Nie chciałam wam zawracać głowy.
- Tobie to można powtarzać, a ty nadal swoje. Jak jakaś od stu boleści katarynka! - chodził po kryjówce George.
Maddie nie spuszczała z chłopców wzroku marszcząc brwi.
- Ale przecież już dawno wam mówiłam, że Syriusz jest niewinny, a wy twierdziliście, że coś mi się pokićkało. Stwierdziłam, że nie będę drążyć tematu i wam to kiedyś udowodnię.
- Tylko, że to KIEDYŚ, nadeszło zadziwiająco szybko, - prychnął Fred.
- Przestańcie się złościć. Przecież nic mi nie jest...
- Ale mogło się stać. Na Merlina, Maddie! Spotkanie z nieświadomym otoczenia profesorem Remusem w trakcie pełni. To mogła być tragedia,- odparł Lee.
- Wiem.
- I co? Tylko tyle masz nam do powiedzenia?! - dopytał zirytowany George.
Maddie nie mogła już wytrzymać. Po prostu nie mogła. Za dużo emocji trzymała w sobie od dłuższego czasu.
- Dobra! Przepraszam... Pasuje?! - dodała trzęsąc się z nerwów.
- Ale milusio, - dolał oliwy do ognia Fred.
- A co jeszcze mam powiedzieć?! Sterczymy tutaj od dwóch godzin i od tej pory tylko dawaliście mi wykłady! Rozumiem przecież waszą frustrację, ale na stado galopujących centaurów, nie mam pojęcia co jeszcze mam zrobić, żebyście przestali patrzeć się na mnie swoim zawiedzionym spojrzeniem,- ostatnie słowa wypowiedziała ze smutkiem.
Wprost nie cierpiała, jak było widać po kimś, że jest nią zawiedziony. Czuła się wtedy taka bezradna, osamotniona i niezrozumiana. Cały czas odczuwała wyrzuty sumienia. Nie chciała tego, ale taka już była.
- Uhuhu. Pierwszy raz widzę ciebie tak rozzłoszczoną Hope. Czyżbyśmy wdepnęli w grząski grunt?
- George, błagam, - mówiła ciężko oddychając, ale on już się rozkręcał.
- Od jakiegoś czasu nas unikasz. Czyżbyś miała z czymś jakiś problem?
- George... - odpowiadała coraz ciszej.
Z frustracji jej oczy napełniły się łzami. Czemu oni muszą tak wszystko wyolbrzymiać? Dlaczego jak oni coś wymyślą, to można przymykać na to oko, a jak ona, to już jest wielka afera?
- O! Już wiem, dlaczego nam nie powiedziałaś. Impreza... Pfff sraty pierdaty...- zaśmiał się złośliwie.
- Przestań Georgie, - dodał zaniepokojony sytuacją Lee.
Puchonka miała chęć wrzeszczeć. Zacisnęła paznokcie na swoich dłoniach jak najmocniej się dało. Nie chciała mówić o zdarzeniu w ubikacji. Nie chciała mówić o kilku innych, które miały miejsce jeszcze nie tak dawno. Hamowała się. Tak bardzo się hamowała. Nie może być tak słaba. Wzięła głęboki wdech. Teraz znowu stała się spokojna. Skrzyżowała ze sobą ramiona.
CZYTASZ
Pieguskowe Serce Borsuka | George Weasley
FanficDrogi Czarodzieju, dołącz do Świata Magii! Poznaj historię Madeline Hope i jej zagubionego listu z Hogwartu. Jakich ludzi spotka na swej drodze? Kim dla Maddie jest Remus Lupin? Kim będą Fred i George Weasley? Tego wszystkiego dowiesz się, czytając...