35

60 2 0
                                    

Naszedł  świąteczny poranek, a to oznaczało tylko jedno: Boże Narodzenie!

Maddie szybko przebrała się na tą jakże przepiękną okazję. Założyła bordową koszulę, a na nią świąteczny sweter, wciągnęła na nogi jej wysłużone ulubione jeansy, wzorzyste skarpety, kapcie w renifery i zbiegła ze schodów, prawie się potykając.

- Wesołych Świąt!- nawoływała dopiero budzących się bliskich. 

Puchonka wręcz wskoczyła do kuchni i rozpoczęła wyciągać wszystkie przyrządzone na tą okazję potrawy i ciasta oraz układać je na wcześniej już przygotowanym stole. Spojrzała się z uśmiechem przez ramię na choinkę, spod której prezenty aż się wylewały. 

Swoje prezenty dla bliskich Maddie ułożyła późną nocą, tak aby nikt jej nie zauważył. A prezenty od chłopców wcale nie przyleciały przez sowę, tylko jak można było się domyślać zmaterializowały się  w chwili kiedy dziewczyna prezenty dla bliskich upychała pod choinką.

Nagle zadzwonił dzwonek drzwi.

- Otwarte,- powiedziała donośnie, mając zajęte i dosyć brudne dłonie od krojenia ciasta.

- Puk, puk, puk!

-Wesołych Świąt!- Maddie usłyszała dwa głosy wchodzących osób.

Wytarła szybko dłonie o fartuszek i z szerokim uśmiechem, przeszła  w stronę dwójki odświętnie ubranych członków rodziny.

- Profe...- zapomniała się Maddie. Tak przywykła nie mówić do chrzestnego po imieniu w Hogwarcie, że ze swojego roztargnienia prawie zagalopowałaby się.- Remus! Dobrze, że jesteś! -  przytuliła Lupina i potem podeszła do Matildy, której pomogła ściągnąć płaszcz i powiesić go na wieszaku.

- Już myślałem, że dokończysz ten tytuł. Bardzo dobrze, że się poprawiłaś,- westchnął z ulgą Remus.- Nawet nie wiesz jak mi ulżyło, że do was jadę i nie muszę używać żadnych formalności przy imionach...

- Tak to już jest jak pracujesz w Hogwarcie chłopcze,- odparła Matilda, która mrugnęła okiem do Puchonki, która prychnęła ze śmiechu.

- Bardzo zabawne,- dodał Lupin drapiąc się po nosie.- Nimfadora już jest?- zapytał, lecz widząc spojrzenie chrześnicy sprawnie dopowiedział.- Sprawy zawodowe.

Jednak wzrok Puchonki zdradzał, że nie do końca o to jej się rozchodziło. Nie zdążyła poprawić Remusa, gdyż zrobił to za nią, ktoś inny.

- Nie- Nazywaj-Mnie-Nimafadorą!- odparła Tonks, której włosy zmieniły swoją barwę na kolor czerwony. Właśnie schodziła  ze schodów. Nocowała dzisiaj w jednym z pokojów dla gości, ku uciesze domowników.

Nastolatka skrzywiła się mimowolnie. Jej przyjaciółka wariowała, jak ktoś powiedział do niej pełnym imieniem. Nie cierpiała tego, ale widać było, że po pełnym wdechu i wydechu, szybko się uspokoiła, a jej kolor włosów wrócił do normy.

- Masz szczęście, że jest Boże Narodzenie Remusie,- dodała już spokojniej.

- Wybacz, - westchnął trochę z rezygnacją, trochę z rozbawieniem Lupin.

 Po krótkiej wymianie zdań, cała trójka zaczęła pomagać Maddie w przygotowaniach. Zaś po chwili dołączyli do nich Jackie i Miranda. 

Kiedy wszystko było już gotowe, cała rodzina odmówiła modlitwę i zasiadła do stołu.

- Jak dobrze mieć was wszystkich chociaż w Święta,- odparła wzruszona Miranda. Maddie szybko przytuliła ciocię i wujka, który również otarł łzę.

- Też się cieszę, że jesteśmy tutaj wszyscy razem,- dodała.

- Maddie, Remusie, jak to jest, kiedy musicie zwracać się do siebie formalnie w szkole?- zapytał zaintrygowany Jackie.

Pieguskowe Serce Borsuka | George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz