9

97 5 0
                                    

- Dlaczego, już się unoszę?! Przecież tylko lekko się odepchnęłam. J-Jak nic, to mój koniec, miło było was poznać,-panikowała Maddie, która została właśnie siłą wciągnięta na miotłę i zaczęła unosić się coraz wyżej i wyżej.

- Dobrze ci idzie! Nie mamy zamiaru się z tobą żegnać! Na miłość boską nie panikuj tak, bo przez to prędzej spadniesz,- zaśmiał się Fred.

- Dawaj Hope! Nie wstrzymuj powietrza, oddychaj! Pochylaj się trochę do przodu, trzymaj miotłę w tym miejscu co pokazaliśmy. Tak jest! A teraz spróbuj delikatnie przekierować miotłę w stronę Freda,- dawał wskazówki George.

Maddie spróbowała uspokoić oddech. Potem skoncentrowała się ze wszystkich sił na wskazówkach od George'a. I o dziwo po paru próbach udało jej się! Tyle uwag od mugolskich nauczycieli, że jest beznadziejna w sporcie. A tutaj, proszę jakie zaskoczenie!

- I co teraz?- dopytywała.

- Teraz spróbuj do mnie podlecieć, - poprosił Fred, który oddalił się, aby Maddie mogła sobie poćwiczyć latanie w linii prostej.

Dziewczyna zaczęła lecieć do Freda. Jednak była tak niepewna, przez co leciała bardzo powoli.

- Daj spokój Maddie! Leć trochę szybciej,- zawołał oddalony Fred, który zaczął udawać, że pokładuje się na miotle.- Pokazywaliśmy ci, jak latać z większą prędkością! To jest czas, w którym możesz udowodnić, że nas słuchałaś.

- Tak łatwo ci mówić! - zawołała za oddalonym bliźniakiem. Jednak westchnęła i teraz już z większą prędkością podleciała w stronę Freda.

- No widzisz?! Dałaś radę!- zadowolił się Fred.- Teraz zrób tak samo, albo i szybciej w kierunku Georga.

- Ale to oznacza, że będę musiała zawrócić miotłę...,- dodała skonsternowana. Tego jeszcze nie próbowała.

- No tak, ale to jest to samo, co kierowanie mugolskim rowerem. Słyszałem o tym od taty, więc na pewno potrafisz!- przekonywał chłopak.

- Jak mugolskim rowerem, mówisz? W sumie na rowerze nawet nieźle sobie radziłam,- stwierdziła Maddie coraz pewniej.

- W takim razie wyobraź sobie, że jedziesz na rowerze, tylko pamiętaj o przyspieszaniu i zwalnianiu jak na miotle,- dodał chłopak z przekonaniem w głosie. Musiał próbować z George'm wszystkiego, aby nauczyć Maddie jak najlepszej jazdy na miotle. Ich celem nie było tylko, aby dziewczyna zdała latanie na miotle, lecz także, żeby mogła wstąpić do drużyny Quidditch'a.

Z oddali do nastolatki machał George, który czekał na jej ruszenie się z miejsca. Nagle dziewczyna pochyliła się, jak może najbardziej do przodu i wstrzeliła jak petarda w kierunku przerażonego bliźniaka. Po kilku sekundach już była przy nim.

- Hope! Co to było?!- zapytał zszokowany.

- Ale co masz przez to na myśli?- uśmiechnęła się, pełna endorfiny.

- Nawet nie wiesz jak szybko tutaj dotarłaś! - nie mógł uwierzyć George.- Przez chwilę myślałem, że nie wyrobisz na zakręcie, jak do mnie zawracałaś.

- Fred mi powiedział, że mam sobie wyobrazić jazdę na mugolskim rowerze, więc sobie wyobraziłam i tak jakoś tutaj dotarłam, - odpowiedziała Maddie nie zdając sobie sprawy z tego, że najczęściej jej moce przybierały na sile kiedy działała jej wyobraźnia.

- Tak, jakoś?! Maddie! To było genialne!- odparł zachwycony.- Niektórzy szukający nie potrafią rozwinąć takiej szybkości jak ty teraz! Spróbuj, jeszcze raz tego samego tylko w górę, a potem w dół do mnie na moją wysokość i zakręć do Freda.

Maddie nieznacznie pokiwała głową i przymknęła na 3 sekundy oczy. Już zauważyła, że lepiej jej idzie latanie, kiedy najpierw się uspokoi.

- Gotowa?- zapytał podekscytowany.

- Jak nigdy,- dodała tylko i poszybowała w górę.

Nigdzie nie było jej widać przez całą minutę, więc bliźniacy zaczęli się już trochę niepokoić.

- Co jest Georgie? Dlaczego jej jeszcze nie ma?- zapytał brata przez gumowe ucho zmartwiony Fred.

- Miała polecieć w górę i potem wrócić, ale...-  George przełknął głośno ślinę.

- Jakie, ale?!- zakrztusił się powietrzem jego brat.- George?

- Ale zapomniałem wspomnieć jak daleko ma polecieć w górę,- dodał spanikowany kompletnie.

- Świetnie! Po prostu cudownie! Mamy przechlapane jak coś jej się stanie, wiesz o tym?- zapytał Fred w pełni spanikowany.

- Zdaję sobie z tego sprawę, ale o to nie dbam. Bardziej obawiam się, że Maddie zrobi sobie krzywdę,- odpowiedział strapiony chłopak.

- Daj spokój! Za chwilę się pojawi, mówię ci!- próbował sam siebie przekonać zaniepokojony Fred.

- Miejmy taką nadzieję,- odpowiedział George, po czym zza chmur wyleciała uśmiechnięta dziewczyna, która zrobiła szybki zwrot przy nim śmiejąc się jak nawiedzona i pomknęła dalej do Freda.

-A nie mówiłem?- dodał Fred, łapiąc oddech .

- To było niesamowite!- powiedział do siebie George, ale zapomniał, że ma cały czas przy sobie gumowe ucho.

- Dzięki! - powiedziała zadowolona Maddie, która w tym momencie doleciała do Freda przybijając sobie z nim piątkę.

Chłopak nie wiedzieć czemu lekko się uśmiechnął, po czym odchrząknął.

- Dobra robota!- odpowiedział.

- Taak! Naprawdę dałaś czadu dziewczyno!- powiedział Fred klepiąc dziewczynę po ramieniu.

- Sama jestem w szoku, ale jeszcze raz dziękuję wam! Jesteście genialnymi nauczycielami!

- Ma się ten dar!- wypiął dumnie pierś Fred, na co Maddie zachichotała.

Przez kolejne trzy godziny, chłopacy z Maddie trenowali różne taktyki latania. Nawet kilka razy rozegrali mały mecz quidditcha. Nie był on w pełnym składzie, ale i tak wystarczało to, aby dowiedzieć się, czy ich nauki były skuteczne.

Teraz bliźniacy tylko stali obok siebie wpatrując się w nastolatkę, która próbuje złapać złoty znicz. Przybili sobie żółwika. Wiedzieli, że takie umiejętności, jakie posiada Hope będą więcej niż wystarczające na przyjęcie do drużyny, na jakiejkolwiek pozycji. Jednak najbardziej na pozycji szukającego.


Pieguskowe Serce Borsuka | George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz