47

52 1 0
                                    

W kolejnym tygodniu Maddie miała pod górkę, ale nie tylko ona. Wszyscy ci, którzy uczyli się na SUMy mieli podkrążone oczy, a to za sprawą nauczycieli wymyślających jeszcze to nowe zadania dodatkowe. Mowa tutaj na pewno o profesorze Snape, który za wszelką cenę chciał pogrążyć wszystkich w presji zaliczeń cząstkowych, ale nie tylko. Maddie dużo udzielała się też w kołach naukowych, na zajęciach GD i oczywiście podczas treningów drużyny Hufflepuffu.

Kiedy mijała kolejna godzina eliksirów, po zajęciach dostała kartkę z informacją z rąk profesora Snape'a o ćwiczeniu mocy.

- Na 18.00?- zapytała sama siebie.- To dosłownie po ćwiczeniach z Quidditcha!- jęknęła bezwiednie. Wiedziała, że ten dzień będzie tylko dłuższy.

Od razu po wszystkich zajęciach Puchonka dosłownie wparowała na obiad. Posłała tylko przyjaciołom ze stołu Gryfonów przepraszające spojrzenie i ruszyła dalej przed siebie.

- Ale ona w tym tygodniu zabiegana,- skomentował zachowanie Puchonki Fred.

- A dziwisz się? W końcu SUM-y i niedługo Puchoni będą grać przeciwko Krukonom, więc od razu po obiedzie mają prawie trzygodzinny trening,- odpowiedział bratu George, który wpychał sobie właśnie do buzi gotowane marchewki.

- Spojrzałeś na rozpiskę Puchonów, jak mniemam?- upewnił się Lee.

- W końcu muszę śledzić wyczyny konkurencji,- usprawiedliwił się George, na co reszta wymieniła rozbawione spojrzenia.

A Maddie jak weszła do Wielkiej Sali, tak szybko z niej wyszła, trzymając jeszcze w dłoni wciśnięte przez Suzie dwa paszteciki.

Dosłownie przebiegła przez beczkę do Pokoju Wspólnego, a potem do swojego dormitorium. Przebrała się szybko w sportowe ciuchy i wyszła szybkim krokiem na trening quidditcha.

Na treningu dużo się działo, ponieważ jeszcze nie tak dawno próbowano wybrać nowego kapitana drużyny. A kiedy przybywał nowy kapitan, to trzeba było w miarę możliwości dostosować się do jego metod ćwiczeń. Nowym kapitanem został najlepszy przyjaciel Cedrica, a co za tym idzie nie zmieniło się, aż tak wiele. Na szczęście drużyna Hufflepuffu miała to do siebie, że starała się wszystkie strategie starannie przedyskutować i dostosować się do wniesionych poprawek. Zazwyczaj też, kiedy ktoś źle coś zrobił od razu starał się ćwiczyć jeszcze ciężej, aby się poprawić.

- Mogę wyjść 5 minut wcześniej? Bardzo spieszę się na pewne zajęcia i boję się, że mogę nie zdążyć,- dziewczyna poprosiła kapitana, który jak zwykle przyjaźnie się uśmiechnął.

- Pewnie Madd. Znikaj już.

- Dzięki Ci bardzo,- wydyszała zmęczona Maddie i wyszła z boiska umorusana błotem, gdyż niestety w tym dniu padało, a zazwyczaj rozgrzewka przeprowadzana była również na ziemi.

Na korytarzu spotkała chłopaków.

- A ty nadal gdzieś pędzisz?- zapytał w szoku George.

Maddie przytaknęła spocona i próbowała wytrzeć sobie twarz, ale nieskutecznie, gdyż jeszcze bardziej się ubrudziła.

- Mam zajęcia wiecie jakie i wiecie z kim. Lepiej za dużo o tym teraz nie mówić,- Puchonka puściła Gryfonom oko.

- Ale sobie znalazł czas,- prychnął Fred, a George podał Maddie chustkę, aby mogła sobie wytrzeć twarz, co dziewczyna skwitowała spojrzeniem wdzięczności.

- Widzieliśmy wasz trening. Summerby daje wam popalić,- skomentował Lee.

- Musimy wziąć się w garść po stracie Cedrica, czyli trenujemy ciężej, ale trud w końcu popłaci,- westchnęła Maddie, która nadal szła przed siebie, ale już z czystą twarzą, popijając wodę.

Pieguskowe Serce Borsuka | George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz