Rozdział 24

10 0 24
                                    

Pov Theo:

Rano wchodzę do salonu a Liam siedzi z nutellą, lodami i frytkami, Nick siedzi obok niego cały w nutelli z frytką w ręcę, nie wierzę.
Czekaj, z kąd on wziął frytki?
Ten człowiek w ciąży zaczyna mnie zaskakiwać.

***wieczorem***

Theo czy ty sam siebie słyszysz?!-krzyknął Liam

Li, ile możemy sie kłucic?!-spytałem-od 30 minut tak stoimy!a znając ciebie zaraz mi powiesz ze mam nie krzyczeć.

O jedno zdanie za dużo... Prychnął coś pod nosem i wyszedł z domu, z płaczem...
Liam...
Usłyszałem tylko ciche "zajmij sie nickiem, rano wrócę"
Chciałem iść za nim ale nie zostawie Nicka samego, wiem ze Liam nie będzie włuczył sie po mieście za dobrze go znam, pójdzie do swojej mamy albo do Masona ewentualnie do Scotta

Pov Liam:

Ruszyłem w kierunku domu Scotta, rycze jak bóbr, źle sie z tym czuje ze sie pokłuciłem z Theo, chciałbym teraz zawrócić i rzucić sie w jego ramiona, ale dam nam obu ochłonąć

Gdy doszedłem do domu Scotta i zapukałem do drzwi, otworzył mi wysoki szatyn, co do chuja?

Emm, kim jesteś? Albo czy jest Scott?-spytałem

Zawołał Scotta i już po chwili był na dole

Liam, co sie stało?-spytał, gdy zobaczył moje łzy przytulił mnie, wyszeptałem "pokłuciłem sie z Theo" i rozpłakałem sie jeszcze bardziej-Liam spokojnie, jesteście Liam i Theo zawsze sie pogodzicie, po burzy zawsze wychodzi słońce, pamiętaj o tym.

Więc, to jest Liam, ten co ma syna i córkę w drodze-powiedział szatyn-heej, Scott opanuj bete

Liam, słońce księżyc prawda-zacząłem powtarzać-dobrze, jeszcze raz

Po chwili wróciłem do ludzkiej postaci.

Nagle skręciło mnie z bólu brzucha

Ała, kurwa mać, nie nie nie nie-zacząłem mamrotac a Scott zaczął wołać swoją mame

Zawieźli mnie do szpitala i obecnie leżałem na sali o której nikt nie wie, można powiedzieć prywatna sala Melissy XD
Brzuch boli w cholere, proszę nie...

Liam...-wyszeptała mama Scotta-niestety... Za dużo stresu, musimy pod narkozą wyciągnąc dziecko... Wszystko bedzie sie działo miedzy nami, mam zadzwonić do Theo?

Tak...-wyszeptałem i rozpłakałem sie na nowo.

Pov Theo:

Hallo?-spytałem

Dzień dobry Theo, tu melissa, przyjedz do szpitala, wejdź tylnim wejściem, sala sam wiesz która-powiedziała

Boże, czy coś sie stało Liamowi? To wszystko moja wina...
Wziąłem spiącego Nicka na ręcę i zaniosłem do samochodu zapiąłem pasy i pojechaliśmy, Nicka zawiozłem do mamy Liama a nastepnie pojechałem do szpitala, weszłdm tylnim wejściem i poszedłem do wskazanej sali, wszyscy tam byli oprucz Liama

Co sie stało?-spytałem z łzami w oczach

Liam, poronił, dlatego że jest po 21 tygodniu ciąży melissa pewnie właśnie wyciąga płód-powiedział Scott

A ty-wskazałem na szatyna-to kto?

To jest Isaac, mój chłopak-powiedział

Pogratulowałbym czy coś ale nie mam na to ochoty-wyszedłem z sali-KURWA MAĆ!
Udezyłem ręką o sciane, złamełem rękę

Kurwa stary co ty odpierdalasz-usłyszałem głos Scotta a później złapali mnie i wciągli do sali, nastawili kość i czekali aż sie zrośnie, uzdrowiłem się. Po paru minutach do sali wjechała mama Scotta a na łóżku szpitalnym nie przytomny Liam.

Przykro mi.-wyszeptała i mnie przytuliła-jedź do Nicka zajmij się nim a ja będę cały czas przy Liamie i będę ci wszystko mówić, dobrze?
Pokiwałem głową na tak.
Podeszłem do Liama wyszeptałem ciche "przepraszam" pocałowałem go w czoło

A co robi sie z martwym płodem?-spytałem

Jeśli będziecie chcieli możecie je pochować, płód jest zostawiany do póki rodzice nie podejmą decyzji-powiedziała Mama Scotta

(od autorki:w realu tak nie jest, wymysliłam to by było ciekawiej)

Chcemy pochować, Liam by chciał.-odpowiedziałem

Dobrze,ja sie wszystkim zajmę, jedź do Nicka-powiedziała

Wyszedłem z sali z płaczem, jeśli czegoś nie rozwale będzie sukces,przezemnie,jedno słowo za dużo i tyle bólu i cierpienia Liama,jestem najgorszym mężem i człowiekiem.

Podjechałem pod dom mamy Liama weszłem do środka Nick rzucił sie na mnie przytulając sie, mała kopia Liama, rozpłakałem sie przytulając własnego syna.

Theo, wszystko okej?-spytała mama Liama stojąc z kubkiem herbaty
Pokiwałem głową na nie-coś sie stało Liamowi?
Opowiedziałem całą historie Mamie Liama,siedziałem z Nickiem na kolanach głaszcząc jego ciemno-blond włoski,wyglądała na złą ale tak naprawdę chyba nie była

To wszystko moja wina-wyszeptałem

Nic nie jest twoją winą, skarbie, zdaza sie, są wzloty i upadki, na drugie dziecko jeszcze będziecie mieli czas, Liam zawsze powtarzał "po burzy wyjdzie słońce" i tak zawsze było, weź te słowa-pokazała na moje serce-do serca, tam gdzie, żyje tylko Liam, żyjesz dla Liama zauważyłam to, na samym początku byłeś cichą myszką która nie wychylała się z 4 scian pokoju Liama, a teraz wskoczysz w ogień za nim, Liam cie zmienił, na lepsze, nie poddawaj sie, nawet jeśli widzisz Liama w Nicku, to dobrze, bo wasze dzieci bedą do was podobne i to nic złego, miej ich przy sobie i zadbaj by czuli sie jak najlepiej-powiedziała i mnie przytuliła-jak mam być szczera-pokazałaś palcem na Nicka biegającego po salonie-w nim jest 100% Liama, tak samo biegał po tym salonie, zawsze miał pełno energi, nigdy mu sie bateryjka nie wyłanczała, nigdy, a w przyszłości mu sie to przydało, może i sie męczy ale ma przy sobie kogoś kto umie go opanować i tym kimś jesteś ty, Theo, nie tylko Liam zmienił ciebie bo też ty zmieniłeś Liama, miał 15 lat jak zaczął palić poznał ciebie i z nikąd przestał, jesteście jak księżyc i słońce, woda i lawa,jak noc i dzień,jak Liam i Theo jak to kiedyś nazwał was Mason, jak Thiam.

Całą noc nie spałem, leżałem przytulając Nicka, nie mogłem zasnąć, nie dałem rady.

Rano wstałem ogarnąłem sie jak kolwiek, zostawiłem Nicka z mamą Liama i pojechałem do szpitala, Boże jak mi głupio.
Po drodze kupiłem białe róże, nic to nie zmieni ale może choć na chwilę bedzie miło.

Weszłem do sali zobaczyłem Liama leżącego na łóżku, bawił sie rogiem od kołdry

Theo-wyszeptał zmęczonym głosem-chodź proszę

Podeszłem do niego, dałem mu róże uśmiechnął sie na dosłownie pół sekundy, chciałbym sie z nim położył tak też zrobiłem wtulił sie we mnie i popłakał obydwoje płakaliśmy jak dzieci.

Do sali weszła Melissa

O hej Theo, Liam jak sie czujesz?-spytała

Fizycznie czy psychicznie?-spytał

Jedno i drugie-powiedziała

Fizycznie nawet jest okej, uzdrowiłem sie, a psychicznie, jak jedno wielkie gówno-powiedział wtulając się mocniej we mnie

Przykro mi jeszcze raz,pamietajcie-przerwałem jej

Po burzy wychodzi słońce-powiedziałem na co obydwoje się usmiechneli

Moja mama ci coś mówiła?-spytał, na co pokiwałem głową

Trochę tak, przekonała mnie ze nie warto sie załamywać, powiedziała ze zawsze powtarzałeś po burzy zawsze wychodzi słońce, to prawda, po burzy zawsze wyjdzie słońce, nie ważne jak ciężko by było-powiedziałem przytulając delikatnie Liama

Porozmawialiśmy chwile melissa wyszła a my zasnęliśmy.

_______________________________________

Marlena nie zabij mnie, plis

ciężka przeszłość(thiam) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz