Pov Theo:
-LIV UWAżaj, o kurwa...
Dziewczynka, około 3-4 lat wpadła na nią taranując Liv i upadając na jej rękę, usłyszałem trzask kości, płacz i krzyki Liv.
Podbiegłem do nich, złapałem odsuwając tą dziewczynkę i podnosząc Liv.
-gdzie twoi rodzice?-spytałem dziewczynki, nie odpowiedziała-a jak masz na imię?
-Melanie... - wyszeptała ciuchutko, gdybym nie był wikołakiem, nie usłyszałbym
Dobrze, Melanie,, ja jestem Theo, gdzie twoi rodzice?-spytałem ponownie
Nie wiem...-wyszeptała
Poszukamy ich, znajdą się-odpowiedziałem.
Zadzwoniłem po karetkę i szeryfa.
Porozmawiałem trochę z Liv i Melanie by je jak kolwiek uspokoić, przyjechało pogotowie i opatrzyło rękę,chwilę później pojawił się szeryf.-witaj Theo, o co chodzi?-spytał, a ja wytłumaczyłem sytuacje-wiesz co, wydaje mi się że nie było zadnych zaginiec ale dopytam Parisha i to sprawdzimy
-Melanie, pójdziesz z Szeryfem?-spytałem dziewczynki, pokiwała głową i podeszła do Szeryfa, ja weszłem do karetki a Liv odrazu przydreptała do mnie i się przytuliła.
Gdy dojechaliśmy do szpitala, podpisałem potrzebne papiery i zabrali ją na salę gdzie będą zakładać gips.
Zadzwoniłem do Liama.
-Liam...?jesteśmy z Liv w szpitalu-powiedziałem, Liam zaczął się na mnie drzeć jak bym to ja był winny, nie odpowiedziałem tylko się rozłączyłem, schowałem telefon do kieszeni i zakryłem twarz dłońmi prubując się nie popłakać.
-Theo?-usłyszałem głos Melissy, nie odpowiedziałem, siedziałem z rękami na twarzy-co się stało? Co tu robisz?
Byłem z Liv na placu, przypadkowo jakaś dziewczynka wbiegła w nią i upadła na jej rękę, łamiąc ją, a Liam na mnie nakrzyczał...jskbym to ja był winien-wyszeptałem
-oj, bedzie dobrze-wyszeptała i usiadła obok mnie delikatnie mnie przytulając, usłyszałem otwierające się drzwi od sali gdzie zakładali gips Liv.
Wybiegła z uśmiechem od ucha do ucha.-tatoooo, mogłam wybrać czerwoni lub niebieśki
(błedy są specialnie)
-super ważne że ci się podoba, jak wrócimy do domu możemy narysować kwiatki, lub serduszka
-ale serduśka są cierwone i nie bedzie ich widać
-to zrobimy w innym kolorze-powiedziałem ocierając własne łzy.
-tato? Ciemu płacieś?
-już nie będę, chodź do mnie-powiedziałem i przytuliłem ją do siebie
-Liv, zobacz co mam-powiedziała Melissa trzmając kolorowe markery-co rysujemy?
-kotka
-ojej, ale ja niestety nie umiem, może twój tata spróbuję.
Wziąłem czarny marker od Melisy i narysowałem kotka na gipsie Liv.
Akurat przyszła pielęgniarka przyszła z wipisem.Wróciliśmy do domu.
-Niccccccccck chcesz narysować coś na gipsie?
-mogę, a co chcesz, kwiatka? Serduszko? A może jedno i drugie?
-NAJLEPSZY BRAT NA ŚWIECIE!!!!
Patrzałem na ich i nie wierzyłem że udało nam się ich wychować tak jak chcieliśmy.
Może w wieku nastoletnim bedzie ciężko, ale się okaże.
CZYTASZ
ciężka przeszłość(thiam)
Novela JuvenilLiam z zaburzeniami odrzywiania, Problemy z agresją a dokładniej IED. Theo, chłopak zamknięty w sobie chorujący na depresję. (reszty dowiecie sie w trakcie ksiązki) Theo został porzucony przez rodziców w wieku 16 lat od tamtego czasu mieszka sam, je...