3. Zignorowane rodzeństwo

1.1K 26 2
                                    

Długo rozmyślałam nad zachowaniem Vincenta. Naprawdę moje zmartwienia się powiększyły. Nie tylko z powodu Shane'a, bo zachowanie Vincenta też było zaskakująco nietypowe, szczególnie jego odżywka przy stole. Może i on ma jakiś problem? Kiedy już mi się to znudziło to rozmyślanie, zasnęłam.

Kolejnego dnia po przebudzeniu zeszłam na dół by zjeść śniadanie. Dzień zapowiadał się zwyczajnie. Przy stole siedzieli już Tony i Dylan. Zaczęłam wtedy martwić się o Shane'a, bo przy stole go nie było. Chłopcy nic nie wiedzieli, więc nie zaczynałam tematu, żeby ich nie zamartwiać. Naprawdę nie miałam zamiaru o tym rozmawiać i to jeszcze tak z samego rana. Nie czułam się na siłach, byłam trochę niewyspana.

Gdy już zaczęliśmy jeść śniadanie do kuchni zszedł Shane. Chyba wszyscy mieliśmy nadzieję, że siądzie z nami przy stole. Tak się nie stało. Shane potrzedł do blatu kuchennego z dzbanka filtrującego nalał sobie szklankę wody i odszedł bez słowa. Bardzo się zmartwiliśmy. Nikt nie spodziewał się, że Shane zignoruje swoje rodzeństwo tak samo jak porę śniadaniową, której nigdy nie pomijał.

– Ej, Shane nie zjesz nic? – zaczął Dylan, po którym było widać jego wyraźne zdenerwowanie.

Shane nic nie odpowiedział. Odszedł w stronę schodów, a chłopcy nie wytrzymywali już zachowania swojego brata.

– Halo, Shane, co się stało? Nic nie odpowiesz. Ej! – rzucił Tony.

Shane, również obył się bez słowa. Nawet nie rzucił im obojętnego spojrzenia.
Zwyczajnie nas zignorował. Widziałam tylko jak wspina się po schodach, a potem znika w swoim pokoju.

Tony'emu widocznie się to nie spodobało, więc zaczął mnie zagadywać, czego i ja nie chciałam mu wyjaśniać.

– Ty coś wiesz, bo się nie odzywasz.

Siedziałam cicho, a swoją głowę spuściłam wraz ze wzrokiem na talerz.
Tak wiedziałam wiele, ale nie chciałam się z nimi tą wiedzą dzielić. Nie teraz. Nie przy śniadaniu. Może później...

– Co się w tym domu dzieje! Hailie powiedz coś, widzę, że wiesz. Mów!

Tony zaciągnął mnie na korytarz, a zaraz później zaprowadził mnie do salonu. Był widocznie zdenerwowany. Żądał wyjaśnień tu i teraz.

– Kurwa, Hailie mów co z nim – zaczął bardzo wulgarnie i aż się skrzywiłam, bo może i przywykłam do takiego słownictwa to teraz, w tej sytuacji widocznie mi przeszkadzało i zniechęcało do dalszej dyskusji. –  Sorry, ale mów co z nim, boję się o niego rozumiesz? To mój bliźniak.

– No dobra... – zaczęłam swoją wypowiedź, bardzo delikatnie i nieśmiało, bo nie miałam zamiaru mu o tym opowiadać – Shane ma problem, poważny problem. Rozmawiałam z nim i przez głupią odzywkę Vince'a, on nie chce nic jeść. On uważa, że jest gruby... Ale więcej już nic nie wiem. Może idź do Willa, to on jakoś często go odwiedzał, więc pewnie wie co z nim.

– Mhm... Pójdę do niego.

I tym właśnie zakończyliśmy naszą rozmowę, Tony poszedł szukać Willa, a ja ruszyłam do swojego pokoju. Nie chciałam teraz męczyć się z Dylanem, nie miałam zamiaru mu tego wszystkiego tłumaczyć. Dobrze by było gdyby powiedział mu Tony.

Po jakiejś godzinie do pokoju Shane'a poszedł Tony, ten pierwszy siedział na balkonie i palił papierosa, więc delikatnie uchyliłam swoje drzwi balkonowe, żeby usłyszeć o czym rozmawiają i nie wyglądać podejrzanie.

– Shane... Ty palisz? – zaciekawił się Tony, zachowaniem swojego brata bliźniaka. W sumie to nie on sam się zaciekawił. Ja też.

– No, a co? – odburknął Shane – Nie mogę?

Teraz zauważyłam, że jest źle. Bardzo źle. Shane zazwyczaj nie palił, a jak już to wtedy gdy wszystko się sypało lub było tak jak teraz, czyli okropnie.

– Nie ja nic nie mówię, ale wiesz... Ty na codzień to nie popalasz sobie. Powiesz mi co się dzieje?

– Nie ważne idź stąd.

Tony odszedł bez słowa, a zaraz po nim do Shane'a wszedł Will. Shane w tym samym momencie szybko zgasił papierosa i wszedł do pokoju. Wtedy zamknął drzwi i nic już nie usłyszałam.

Zamyśliłam się dłużą chwilę. Co tak naprawdę Shane ma namyśli? A jeśli on już nie chce żyć, jeśli jego życie się zaczęło sypać? To były moje pierwsze myśli, ale później sobie pomyślałam, że to nie możliwe, że pozostali bracia ja to nie pozwolą, nie pozwolą na to, żeby Shane cierpiał.

Wtedy akurat przypomniało mi się jak ja miałam problem z jedzeniem. I wtedy moi bracia też starali się o to zadbać, chociaż znali mnie nie całe trzy czy cztery miesiące to o Shane'a napewno dobrze zadbają.

Nie pamiętam ile czasu tak rozmyślałam, ale wiem, że kiedy skończyłam usłyszałam jak Will opuszcza pokój Shane'a. Miałam wtedy nadzieję, że Shane zdecyduje się coś zjeść.

Miałam nadzieję, że się nie mylę.

________
Chat Rodziny Monet na tt
Konto: monet.v.hailie

Historia Shane'a (problem) [SKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz