Siedzieliśmy w milczeniu. Nikt nie wiedział co odpowiedzieć. Shane płakał. Ja siedziałam cała zestresowana, a Dylan nabuzowany. Vincent i Adrien patrzyli na siebie z uważnością.
Widok był okropny.
– Adrienie myślę, że rozmowa może zostać zakończona – oznajmił Vince – Dokończymy ją ze wszystkimi członkami Organizacji w najbliższym czasie. Dowidzenia. – Dopowiedział, a później zwrócił się do Dylana – A ty powiedz mi z jaką sprawą do mnie przychodzisz.
– Już z niczym – wyjąkał Dylan.
– To wyjdź razem z Adrienem. Ja muszę jeszcze zamienić kilka słów z naszym młodszym rodzeństwem.
Kiedy Dylan i wspólnik najstarszego brata wyszli, Vincent wstał ze swojego fotela i usiadł na kanapie obok Shane'a.
– Jak się czujesz? – zapytał.
– C-Całkiem dobrze. – odpowiedział.
– Potrzebujesz psychologa?
– Nie... Nie potrzebuję. Jak będę potrzebował sam do ciebie przyjdę.
– Mhm. A ja jednak sądzę, że terapia by ci się przydała.
– Nie Vince. Błagam nie...
– Shane posłuchaj mnie. Spróbujesz, a jeśli ci się nie spodoba to mi powiesz i zrezygnujemy.
– No dobra...
Wiem dokładnie przez co przechodził Shane, sama przerabiałam to samo, oczywiście chodzi tutaj o samą terapię, a nie porwanie.
Kiedy wykład Vincenta o ostrożności, który zdecydował się przeprowadzić, się zakończył poszłam do swojego pokoju. Usiadłam w swoim ulubionym fotelu i zaczęłam rozmyślać. Bałam się, że taka sytuacja może dotknąć mnie...
W końcu Vincent mnie przed nią ostrzegał.
Adrien Santan był zdolny do porwanie mnie i...
Nawet nie chciałam tego kończyć. Sama myśl nie mieściła mi się w głowie.
Miałam nadzieję, że Vincent prędzej czy później wywali go z Organjzacji i zmusi do opuszczenia stanu.
Jednak o tym mogłam sobie tylko pomażyć. Vince nie zamierzał odciągać Santana od biznesów, nawet jeśli działał on na niekorzyść naszej rodziny
***
– Jak było na pierwszej terapii? – zapytałam z zaciekawieniem Shane'a.
– Całkiem dobrze.
– I co chcesz ją dalej prowadzić? – pytałam z ekscytacją w głosie.
– Na razie tak, ale myślę, że nie na długo. – odpowiedział.
I na tym zakończyliśmy.
Cały dzień przesiedziałam z nosem w książkach. Wyciągnął mnie z tego dziwny, jak dla mnie, dźwięk dochodzący zza okna.
Przestraszyłam się i delikatnie wyjrzałam zza zasłony.
Stała tam jakąś postać.
Postać mężczyzny.
W pierwszej chwili pomyślałam, że to jeden z moich braci, ale później uświadomiłam sobie, że to niemożliwe.
Może i dzieliłam balkon z Shane'em i Dylanem, ale oni w żaden sposób nie mogli przyjść pod moje okno.Ktoś musiał się włamać.
• Perspektywa Shane'a •
Kiedy siedziałem na łóżku i obmyślałem wszystko co powiedziała mi terapeutka ktoś zapukał do mojego okna.
CZYTASZ
Historia Shane'a (problem) [SKOŃCZONE]
Teen FictionZwykłe życie Shane'a Monet widziane oczami Hailie Monet. Jak to zauważyła, czy również dostrzegła problem? -> Fragmenty historii: (...) Na jednym z nich zobaczyłam co było napisane, ponieważ było ono najczytelniejsze: Hailie mnie pochwaliła, że zja...