20. To nie koniec zła

425 19 18
                                    

Siedzieliśmy w milczeniu. Nikt nie wiedział co odpowiedzieć. Shane płakał. Ja siedziałam cała zestresowana, a Dylan nabuzowany. Vincent i Adrien patrzyli na siebie z uważnością.

Widok był okropny.

– Adrienie myślę, że rozmowa może zostać zakończona – oznajmił Vince – Dokończymy ją ze wszystkimi członkami Organizacji w najbliższym czasie. Dowidzenia. – Dopowiedział, a później zwrócił się do Dylana – A ty powiedz mi z jaką sprawą do mnie przychodzisz.

– Już z niczym – wyjąkał Dylan.

– To wyjdź razem z Adrienem. Ja muszę jeszcze zamienić kilka słów z naszym młodszym rodzeństwem.

Kiedy Dylan i wspólnik najstarszego brata wyszli, Vincent wstał ze swojego fotela i usiadł na kanapie obok Shane'a.

– Jak się czujesz? – zapytał.

– C-Całkiem dobrze. – odpowiedział.

– Potrzebujesz psychologa?

– Nie... Nie potrzebuję. Jak będę potrzebował sam do ciebie przyjdę.

– Mhm. A ja jednak sądzę, że terapia by ci się przydała.

– Nie Vince. Błagam nie...

– Shane posłuchaj mnie. Spróbujesz, a jeśli ci się nie spodoba to mi powiesz i zrezygnujemy.

– No dobra...

Wiem dokładnie przez co przechodził Shane, sama przerabiałam to samo, oczywiście chodzi tutaj o samą terapię, a nie porwanie.

Kiedy wykład Vincenta o ostrożności, który zdecydował się przeprowadzić, się zakończył poszłam do swojego pokoju. Usiadłam w swoim ulubionym fotelu i zaczęłam rozmyślać. Bałam się, że taka sytuacja może dotknąć mnie...

W końcu Vincent mnie przed nią ostrzegał.

Adrien Santan był zdolny do porwanie mnie i...

Nawet nie chciałam tego kończyć. Sama myśl nie mieściła mi się w głowie.

Miałam nadzieję, że Vincent prędzej czy później wywali go z Organjzacji i zmusi do opuszczenia stanu.

Jednak o tym mogłam sobie tylko pomażyć. Vince nie zamierzał odciągać Santana od biznesów, nawet jeśli działał on na niekorzyść naszej rodziny

***

– Jak było na pierwszej terapii? – zapytałam z zaciekawieniem Shane'a.

– Całkiem dobrze.

– I co chcesz ją dalej prowadzić? – pytałam z ekscytacją w głosie.

– Na razie tak, ale myślę, że nie na długo. – odpowiedział.

I na tym zakończyliśmy.

Cały dzień przesiedziałam z nosem w książkach. Wyciągnął mnie z tego dziwny, jak dla mnie, dźwięk dochodzący zza okna.

Przestraszyłam się i delikatnie wyjrzałam zza zasłony.

Stała tam jakąś postać.

Postać mężczyzny.

W pierwszej chwili pomyślałam, że to jeden z moich braci, ale później uświadomiłam sobie, że to niemożliwe.
Może i dzieliłam balkon z Shane'em i Dylanem, ale oni w żaden sposób nie mogli przyjść pod moje okno.

Ktoś musiał się włamać.

Perspektywa Shane'a

Kiedy siedziałem na łóżku i obmyślałem wszystko co powiedziała mi terapeutka ktoś zapukał do mojego okna.

Historia Shane'a (problem) [SKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz