– O już idą! – krzyknął Dylan.
– Kto idzie? – zapytałam.
– Pewnie lekarze – odpowiedział mi Tony.
Ah, no przecież, zapomniałam, że czekamy właśnie na wyniki badań mojego brata. Tak, można stwierdzić, że jestem trochę głupia.
I rzeczywiście Tony wraz z Dylanem mieli rację. W naszą stronę szli właśnie lekarze. Jeden z nich miał w ręku teczkę, a drugi tablet i długopis. Wyglądali jakby mieli dobre wieści.
Rozejrzałam się po korytarzu, tak jakbym miała znaleźć tam potwierdzenie zadowolenia, które widniało na twarzach lekarzy, a tam ujrzałam Adriena. No tak, przecież zapomniałam, że on tutaj z nami jest.
A tak właściwie to po co?
Czy on coś kombinuje? A może zamierza nam coś powiedzieć?
No zobaczymy, bo wątpiłabym w to, żeby jakiegoś obcego typa, który współpracuje z moim bratem ot tak interesowało życie Shane'a.
A może Santan miał coś wspólnego z porwaniem?
Nie wiem czy byłoby to na miejscu, ale przecież Adrien Santan mógł zlecić porwanie Harry'emu, bo jaki niby jest w tym problem?
Kiedy lekarze podeszli do nas na tyle blisko, że można było przeczytać ich imię na identyfikatorze szpitalnym przestałam zagłębiać się myślami o tym co Santan tutaj robi.
– Dobrze mamy dla państwa wyniki badań Pana Shane'a Monet – zaczął lekarz, który trzymał przed sobą tablet w którym coś klikał. – Są one pozytywne i jest możliwość, żeby pan Monet szpital opuścił jeszcze dzisiaj.
– No to znakomicie, wypisujcie go szybko i jedziemy stąd – powiedział Dylan, kiedy właśnie wracał z toalety i dodał: – Zgłodniałem.
– Dylan ogarnij się – syknął surowo Will – Może lekarze mają coś jeszcze do powiedzenia? – dodał.
– Eh... To niech gadają, bo i ja zgłodniałem – dołączył się Tony.
– No to tak, pan Monet musi na razie dużo odpoczywać i nie nadwyrężać rąk, ponieważ miał operację zszywania żył, które przy pierwszej większej aktywności mogą pęknąć – powiedział tym razem lekarz, który trzymał w ręku teczkę z dokumentami.
– Rozumiem, czekamy na wypis – oznajmił Vincent, który pojawił się nademną nie wiadomo skąd i zwrócił się do mnie: – Wstawiaj Hailie, idziemy spakować Shane'a.
I przecież nie mogłam powiedzieć, że czuję się znakomicie siedząc na tym miękkim, szarym krześle, które stało na środku korytarza, bo by mnie wyśmiali.
Więc ruszyłam za nimi, kątem oka spoglądając na Adriena, który wędrował za mną oczywiście trzymając duży dystans.Kiedy doszliśmy do sali Shane'a, Adriena Santana wzięło się na pogadanki, bo zwrócił się formalnie do Vincenta.
– Przepraszam Vincencie.
– Eh, ale za co?
– Nie wiem jak to powiedzieć, ale to ja zleciłem porwanie Shane'a.
– Słucham?!
– Co kurwa?! – dorzucił Dylan.
– Ale spokojnie Dylanie, ja tylko zleciłem porwanie, nie mówiłem nic o biciu go, czy grożeniu mu, już tak mnie nie pogięło. Dodatkowo byłem wtedy mocno upity i wkurzony na waszą perełkę, więc nie myślałem nawet o konsekwencjach. Przepraszam bardzo.
– Nie weź mnie nie rozpierdalaj, ty jesteś pojebany, że chciałeś uprowadzić naszego brata. Nosz kurwa, z kim ty Vincent pracujesz...!
– Uspokój się Dylan – syknął do niego lodowato Vincent – A ciebie Adrienie, poproszę jeszcze raz o wyjaśnienie mi całej tej sytuacji, w rezydencji w gabinecie.
– Rozumiem i jeszcze raz przepraszam – odpowiedział chłodno Adrien, odszedł w głąb korytarza i usiadł na jednym z krzeseł, łapiąc się za głowę i uświadamiając sobie, co właściwie powiedział.
Kiedy przyglądałam się rozmowie mojego brata i jego wspólnika zobaczyłam dwóch ludzi o tym samym poziomie i wiedziałam, że z pewnością dojdą do porozumienia. Przyglądając się temu bardziej można było też zauważyć jak Vincent tutaj rozdaje karty, a Adrien musi mu się tylko dopasować. Jaki to był piękny i niecodzienny widok. Chciałabym go powtórzyć, ale nie kosztem mojego rodzeństwa.
Rozmyślając o tej całej sytuacji zapomniałam po co my w ogóle tutaj przyszliśmy, ale za nim sobie to uświadomiłam zobaczyłam Willa, który trzyma już spakowaną torbę Shane'a. Jak ja się cieszę, że mamy takiego Willa, który ogarnął to wszystko zamiast przysłuchiwać się rozmowie Vince'a i Adriena Santana. A może Will będzie na przesłuchaniu w gabinecie Vincenta? Jak tak to wszystko się wtedy wyjaśnia.
– Mamy cię! – krzyknął Tony, który jak nikt inny ucieczył się na widok swojego brata bliźniaka. Nawet go przytulił, co było bardzo słodkie i jednocześnie ze strony Tony'ego nietypowe.
– Dobrze, Shane – zaczął Vincent i rozejrzał się po pomieszczeniu szukając zapewne śladu po rzeczach naszego brata, kiedy jego wzrok powędrował na ręce Willa dokończył: – Jesteś już spakowany, możemy iść tylko w recepcji musimy jeszcze podpisać wypis.
Nikt się nie odezwał. Nawet dobrze, bo nie chciałam słuchać już marudzenia mojego rodzeństwa, a wiem, że to może być naprawdę irytujące.
Kiedy podeszliśmy do recepcjonistki dała nam ona jakiś dokument, który Shane i Vince podpisali, a później mogliśmy już wrócić do domu.
Byłam bardzo ciekawa o czym będzie rozmawiał Vincent z Adrienem.
Bardzo chciałabym usłyszeć tę rozmowę, ale nawet nie próbowałam do niej dołączyć.
Może Vince i Will nam o wszystkim powiedzą?
______
Wreszcie złapałam weny do pisania kolejnych rozdziałów. Mam nadzieję, że się podobało. Jak tak to polecam zagłosować.Z góry dziękuję i życzę wam kochani miłego dnia☀️/nocy🌙.
Autorka 💋📚❤
(Tak nie wiedziałam kiedy wrócę, ale jestem już teraz 😀)
___________
CZYTASZ
Historia Shane'a (problem) [SKOŃCZONE]
Dla nastolatkówZwykłe życie Shane'a Monet widziane oczami Hailie Monet. Jak to zauważyła, czy również dostrzegła problem? -> Fragmenty historii: (...) Na jednym z nich zobaczyłam co było napisane, ponieważ było ono najczytelniejsze: Hailie mnie pochwaliła, że zja...