18. Przeprosiny przyjęte

436 19 6
                                    

Usiadłam sobie w swoim ulubionym fotelu i oczekiwałam na wyjaśnienia że strony Adriena, które - mam nadzieję - Will lub Vince mi przekażą.

Siedziałam tak około czterdzieści minut i męczyłam się ze swoimi myślami. Walczyłam też z tym, żeby nie wziąć też żadnej książki, bo wiedziałam, że się przy niej nie zrelaksuje.

Milczałam i rozmyślałam nad całym przebiegiem zdarzeń.

Z transu wyrwał mnie dopiero dźwięk wibracji telefonu, który leżał na stoliku nocnym.

Chcąc nie chcąc, podeszłam do niego i przeczytałam wiadomość.

Wiadomość od Vincenta.

Napisał on na naszej grupie rodzinnej, dlatego natychmiast ją włączyłam i przeczytałam treść informacji, którą nasz brat chciał nam przekazać.

Zapraszam Was na kolację przeprosinową, którą Adrien Santan zdecydował się zorganizować. Odbędzie się ona jeszcze dzisiaj, więc bądźcie gotowi na osiemnastą trzydzieści. Adrien prosił też, żebyśmy ubrali się elegancko. Podczas tej kolacji, chciałby on wyjaśnić zaistniałe nieporozumienie.
Miłego dnia.

Cudownie się składa, bo przynajmniej mam ciekawsze plany na wieczór niż siedzenie przy książkach i uczenie się na najbliższy sprawdzian.

Ciekawi mnie tylko jedno.

Dlaczego Adrien Santan chciał porwać akurat Shane'a?

Przecież to on jedyny z nas wszystkich miał największe problemy psychiczne, a temu całemu Harry'emu podpadł nie, Shane – a Tony.

Dziwna jest ta logika Santana, więc czekam na wyjaśnienia z jego strony.

Wreszcie nadeszła godzina wyjścia do restauracji. Ubrałam się więc elegancko, według prośby Vincenta (ponieważ Adriena nie biorę na poważnie) i oczekiwałam na chłopaków w garażu.

Jak się okazało, miałam jechać tam z dwoma najstarszymi braćmi - Vince'em i Willem. Podczas drogi prosili mnie, a może nawet błagali, żebym panowała nad moimi emocjami.
Zapewne chodziło im o akcję z nożem, ale było minęło i wolę do tego nie wracać.

Kiedy przyjechaliśmy na miejsce Adrien zaprosił nas do stolika, który zarezerował i rozmową się zaczęła.

– Powiedz nam Adrienie, o co chodziło w ogóle z tym porwaniem - zaczął Vincent.

Chodzi o tramwaj co nie chodzi, Vince.

– Byłem i pijany i wkurzony na... waszą siostrę.

– Mimo, że nie jest to odpowiedni argument przejdźmy dalej. Czym zdenerwowała cię nasza siostra Hailie?

A już myślałam, że nie poruszy tego, bo ja sama nie wiem o co temu Santanowi chodzi. No dobra, zobaczmy.

– Irytowała mnie.

O ho... Kiedy ja cię Adrien nie irytuję?

– Adrienie sam wiesz, że nie jest to wystarczający argument, więc...

No właśnie Adrien, gadaj o co chodzi, bo nadal nie wiem.

– Zaproponowałem jej pomóc, a ona mnie zignorowała, odeszła i nawet na mnie nie spojrzała.

No właśnie, nie spojrzałam, bo pewnie nawet cię nie widziałam. A tak w ogóle kiedy ty Santan proponowałeś mi pomoc?

– Czyż to prawda Hailie?

A skąd ja mam wiedzieć co on w tej głowie sobie układa. Może tworzy scenariusz, żeby wkopać bardziej mnie niż siebie, ale ja się nie dam.

– Nie wiem... – odparłam i spuściłam wzrok na kolana.

– Ale jak to nie wiesz? – naciskał Vincent.

– Poprostu nie wiem... Nie pamiętam, czy taka sytuacja miała miejsce, a jeśli miała no to... Przepraszam.

– Jeśli czegoś Hailie Monet nie pamiętasz to nie przepraszaj, nigdy nie wiesz czy druga strona cię nie okłamuje – wtrącił Adrien.

– A co ty sugerujesz? – zapytał Will.

Tym samym Vincent spojrzał na swojego wspólnika spojrzeniem pełnym grozy.

– Ah... Ale panowie, ja nic nie sugeruję, tylko uczę waszą siostrzyczkę jak należy postępować – wybronił mnie Adrien, a ja nie byłam zadowolona z tego jak o mnie mówił.

Żaden Adrien Santan, czy jaki by to nie był nie będzie mnie uczył kiedy mam mówić "przepraszam", a kiedy nie. No na Lorda!

– Ale co ty kurwa opowiadasz – zaczął Dylan, bo już chyba nie wytrzymywał tego jak nasi najstarsi bracia cackają się z Sanatanem. – Żaden Santan, ani inny pierdolnięty członek Organizacji, nie będzie uczył mojej siostry kultury, czy porywał mojego brata. No na litość boską!

– Dylan, bracie ogarnij się – upomniał go Tony.

– Ale, ale, Dylan ma rację! – krzyknęłam – Nikt po za moim braćmi nie będzie mnie niczego uczył.

– Hailie Monet, w szkole też tak nauczycielom mówisz? – zapytał Adrien.

A co jeśli mówię?

– Możesz się od niej odwalić szatanie! – warknął na niego Dylan. – Radzę ci twoje siostrzyczki trzymać na smyczy, a nie tu kurwa pouczasz moją.

– Dylan! - syknął Vincent i wtedy mój wredny brat się uspokoił.

Adrien widocznie nie był zachwycony zachowaniem naszego brata, ale zbytnio tego nie ukrywał, ponieważ przesłał Dylanowi swój szyderczy uśmiech, który mówił sam za siebie.

– Nasze nieporozumienie nie pozostanie rozwiązane dopóki nie przeprosisz nas oficjalnie i obiecasz, że nie będziesz się wtrącać w nasze życie. Nasze oznacza, że w życie Hailie też masz nie mieszać Adrienie – powiedział Vincent, który chciał odbiec od tematu uczenia sióstr kultury.

– Rozumiem – powiedział Adrien, wstał i trzymając brzegi kieliszka na wino dodał: – Rozumiem doskonale to, że się na mnie denerwujecie – spojrzał w tej chwili na Dylana – Zwyczajnje mnie to nie dziwi, że ktoś z was traci nad sobą kontrolę kiedy ja mówię nie wystarczająco dobre dla niego argumenty, ale to nie znaczy, że musicie się tak gniewać. Sam przyznaję, że postąpiłem nie mądrze i chciałbym was – w tej chwili zwrócił się do Shane'a – A najbardziej ciebie Shane, przeprosić za mój głupi wybryk. Obiecuję, że odczepię się od waszej rodziny. Mam nadzieję, że się zrozumieliśmy. No, a jeśli nie to jest mi przykro, ponieważ nasza rozmowa musi dobiec końca – spojrzał przed siebie – bo jakby można było to powiedzieć, kelner idzie w naszą stronę. Zamawiajcie co chcecie, ja stawiam, w końcu w jakiś sposób muszę was przeprosić.

– Przeprosiny przyjęte – powiedział Shane i po chwili dodał szeptem – szatan.

Następnie podszedł do nas wspomniany już przez Adriena kelner, zamówliśmy jedzenie, a podczas oczekiwania na dania czas spędzaliśmy już w nieco luźniejszej atmosferze. Bliźniacy rzucali żarty, Dylan nawet raz prawie wylał wodę z wazonu, który stał blisko naszego stolika, a Vincent się uśmiechnął. Tak mój najstarszy brat się uśmiechnął i to jeszcze w towarzystwie swojego wspólnika. Co za nie typowy widok.

Rzecz biorąc cały dzisiejszy dzień był nie typowy. Wszystko co się dzisiaj działo, było dziwne.

______

Miłego dnia/nocy, moi drodzy czytelnicy.

💋📚

Jeśli się podobało polecam oddać głos 😉

_____

Historia Shane'a (problem) [SKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz