🌜Rozdział 7🌛

655 18 2
                                    

Tony•

Zadzwoniłem do Nem.Odrzuciła.Zwykle odbiera od razu.Napisałem do niej kilka wiadomości.Nie odpisała.Pojechałem do jej mieszkania.Nie było jej tam.Auto dziewczyny stało zaparkowane na parkingu przy mieszkaniu.Martwiłem się o nią.Bałem się że ktoś ją porwał, zabił lub sama sobie coś zrobiła.Wziąłem wytrych i otworzyłem drzwi.Nie było jej tam.Wszedłem głębiej.Jedzenia nie było.Buty które prawie zawsze miała na sobie zniknęły.Było widać braki w jej garderobie i toaletcę.Wyjechała.Albo co gorsza, uciekła.Przeze mnie?

Wyszedłem szybko z mieszkania Nemesis zamykając drzwi.Odpaliłem auto i zacząłem szybko kierować się w stronę Pensylwanii.Po czterech godzinach byłem w moim domu.Wszedłem.

-Vincent-krzyknąłem kiedy tylko byłem w środku.

-Vincent jest w gabinecie.-powiedziała Anja.-O Hej Tony co tu robisz?

-Potrzebuję Vincenta.-powiedziałem i skierowałem się w stronę jego gabinetu.Zapukakem i od razu wszedłem.

-Witaj Tony.-przywitał się lodowatym tonem Vincent.-Co cię do mnie sprowadza.

-Moja znajoma znikneła.Nie wiem gdzie jest.Nie odpowiada na telefony i SMSy.W mieszkaniu jej nie ma a auto stoi na parkingu.Nie ma jedzenia.Jej garderoba oraz toaletka jest niepełna.Pomożesz mi ją namierzyć?-poprosiłem mojego najstarszego brata.

-Proszę cię o imię, nazwisko, wiek oraz numer telefonu.-wziął w rękę karteczkę i długopis czekając aż zacznę mówić.

-Nemesis Jones, 22 lata *** *** ***.

-Dobrze poinformuję cię kiedy coś znajdziemy.-oznajmił Vince.

-Ile to może potrwać?

-Zależy.-wstał.Posłałem mu pytające spojrzenie.-Od tego kiedy wykonała ostatnie połączenie.Jak zmieniła numer będzie troszkę ciężej.Jeśli podaje fałszywe imię i nazwisko może zająć to bardzo długo.Jeśli bardzo Ci zależy na jak najszybszym znalezieniu tej dziewczyny popytaj o nią jej znajomych bądź rodzinę.

-Dobrze, dzięki.-zacząłem kierować się w stronę wyjścia.

-Tony.

-Tak?

-Może zostań dzisiaj tutaj.Prześpij się, ogarnij i coś zjedz.Ma przyjechać też Dylan z Martną.Miło by było gdybyś przynajmniej został na kolację.-poinformował mnie Vincent.

-Dobrze...może zostanę.-wyszedłem z gabinetu brata.

•Łączy nas tusz•Tony MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz