🌜Rozdział 36🌛

440 5 2
                                    

•Skipe time: miesiąc później•

-Skarbie jedziemy?-zapytał Tony.

-Jasne już ide.-powiedziałam i wyszliśmy z mieszkania. Poszliśmy do samochodu i ruszyliśmy w około 4 godzinną trasę do Pensylwanii.

Jedziemy do rodziny Tonego na kolację. Tak się stresuję jak chyba nigdy. Ubrałam się w białą sukienkę a moje czarne włosy spięłam w koczka z którego wypuściłam kilka pasemek. Tony ma na sobie jeansy i koszulę. Mam nadzieję że się tylko nie spóźnimy. Mają być korki po drodze. Podczas jazdy rozmawialiśmy na przeróżne tematy. W ogóle kilka dni temu kupiliśmy dom na obrzeżach Nowego Jorku tak by graniczył w miarę blisko z Pensylwanią. Mamy wprowadzić się tam pod koniec czerwca a jest kwiecień. Za tydzień są moje urodziny i będe miała 23 lata. Też się cieszę. Dużo się będzie dziać.

•Skipe time: 4 godziny później•

Tony właśnie parkuję przed jego domem. Mówił że to dom ale to nie jest dom. To jest wielka pieprzona willa. Serce waliło mi jak szalone. Wyszliśmy z samochodu. Chłopak wziął walizkę z bagażnika a ja swoją torebkę. Kiedy byliśmy pod drzwiami chciałam zapukać ale Tony wszedł jak do siebie. Głupia ty w końcu to jego dom.

-Siema rodzinko!-wydarł się chyba na cały głos.

-Nie krzycz bo mi dzieci obudzisz.-upomniała go kobieta która właśnie wyszła z jakiegoś pomieszczenia.- O cześć ty jesteś pewnie Nemesis. Ja jestem Anja.

-Hej-odpowiedziałam.

-Tony braciszku-powiedziała głośno następna postać schdząca ze schodów.

-Cześć Dylan-powiedział Tony przytulając jak się okazało Dylana.

-Witam cię nieznajomo czytaj dziewczyna Tonego, jestem Dylan Monet najprzystojniejszy i najładniejszy z rodzeństwa Monet-powiedział posając mi ręke.

-Nemesis Jones.-podałam mu ręke którą uścisnął.-pozwól mi samej to ocenić to po pierwsze, a po drugie najprzystojniejszy i najładniejszy to praktycznie to samo. Widać inteligencja nie jest twoją mocną stroną.-Wyminełam go z Tonym. Zgasiło go trochę.

-Już ją lubię.-dobiegł mnie damski głos- jestem Hailie siostra Tonego i już podoba mi się jak zgasiłaś Dylana.-Na tę wiadomość lekko się uśmiechnęłam.

Poznałam jeszcze Martinę, Shane'a i Willa. Szłam za Tonym po schodach i skręciliśmy w jeden z korytarzy. Po kilku krokach znaleźliśmy się pod drzwiami ze srebrną (Czy tam złotą. Nie pamiętam.) literką „T". Weszliśmy do środka i był to wielki pokój chłopaka. Były tam meble, jego rysunki i dwie pary drzwi. Siedzieliąmy chwilę i gadaliśmy. Nim się obejrzeliśmy mineła godzina. Po chwili ktoś zapukał.

-Zejdźcie na dół, kolacja gotowa.-powiedziała Hailie po czym wyszła.

Zeszliśmy na dół i weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Był tam stół z krzesłami. Trzy były wolne. Usiadłam pomiędzy Tonym a Hailie. Po kilku sekundach zobaczyłam mężczyzne. Mężczyzne w garniturze. Drogą dedukcji doszłam do wniosku że to najstarszy brat mojego chłopaka, Vincent. Zestresowałam się więc przełknełam ślinę. Mam nadzieję że wszystko pójdzie dobrze. No oczywiście że wszystko pójdzie dobrze. Mósi pójść.

•••••••••••••••••••••••••••••
Hejka 👋 to chyba najdłuższy rozdział.

Przepraszam za błędy i do następnego 😁

•Łączy nas tusz•Tony MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz