Minho właśnie siedział w swoim pokoju, gdy usłyszał samochód podjeżdżający pod dom. Gdy stanął w korytarzu, spotkał Chana, który właśnie miał wychodzić, ale zauważając młodszego, zatrzymał się i zapytał:
– Bin właśnie przyjechał. Chcesz ze mną po niego wyjść?
– Wiesz co, ja chyba poczekam w salonie – odpowiedział szybko.
Z jednej strony chciał mieć to już za sobą, ale z drugiej strasznie się bał. Wszystkie swoje wcześniej wymyślone, źle kończące się scenariusze, znowu wypełniły jego umysł. A co jeśli zwariuje, zaraz po tym, jak poczuje zapach ludzkiej krwi? A jeśli Chan nie dotrzyma obietnicy i jednak zostawi go samego z Binem? Mogło się zdarzyć dosłownie wszystko.
Już był odwrócony i miał iść prosto do salonu, gdy jeszcze za sobą usłyszał głos Chana.
– Wszystko będzie dobrze, a skoro ja tak mówię, to na pewno tak będzie. Nie stresuj się tak. Wierzę, że będzie dobrze i ty też musisz w końcu zacząć.
– Łatwo ci powiedzieć – mruknął jeszcze i miał zamiar iść dalej, ale znowu powstrzymał go głos starszego.
– Wiem, że nie jest łatwo i nie będzie, ale nie zapominaj, że też przez to przechodziłem – po czym doszedł go dźwięk zamykanych drzwi.
No tak, Chan był teraz tak opanowany, że bardzo łatwo można było zapomnieć, że on kiedyś też musiał zacząć, tak jak on teraz.
Wszedł do salonu i usiadł, w najbardziej oddalonym od wejścia, miejscu na kanapie. Czekał na nich z niecierpliwością, czas mu się strasznie dłużył, a sam denerwował się coraz bardziej. Po chwili znowu można było usłyszeć odgłos otwieranych i zamykanych drzwi wejściowych oraz dwa głosy dobiegające z korytarza.
– To ty idź do salonu, bo Minho tam czeka, a ja odłożę to do kuchni i zaraz do was przyjdę.
– Okej nie musisz się spieszyć, może zacznie mi opowiadać jakieś głupoty o tobie, a to miło będzie posłuchać – odparł głos, który chłopak mógł z łatwością przypisać Binowi.
Ale zaraz! Bin tu idzie, a Chan ma jeszcze zajść do kuchni! Jeśli jeszcze specjalnie będzie siedział tam dłużej... A co, jeśli coś odwali, a starszy przez to, że go tu nie ma, nie zdarzy nijak zareagować? A jeśli coś się stanie Binowi, to Chan za nic mu tego nie wybaczy, w sumie, tak samo jak on sam sobie.
– Soonie, Doongie, Dori – szepnął do kotów, leżących obok niego – chce ktoś z was dodatkowe przysmaki później? – wtedy koty odrazu na niego spojrzały i wszystkie przytaknęły łebkami – to chodźcie tutaj – dodał klepiąc lekko swoje kolana, na co koty odrazu zerwały się z miejsca, bo kto pierwszy ten lepszy, a kto nie chciałby dodatkowych przysmaków? Tylko głupi by nie skorzystał.
Dzięki temu chłopak był trochę spokojniejszy, bo zawsze zanim by coś odwalił, musiałby coś zrobić z kotem, a to zawsze da Chanowi chociaż chwilę czasu więcej na reakcję.
Właśnie wtedy, gdy Minho dalej to wszystko analizował, w drzwiach salonu stanął niski, napakowany brunet, ubrany w czarne, dresowe spodnie i równie czarny przylegający podkoszulek.
– Oh, czyli jednak Chan miał rację, mówiąc, że wyglądasz jak napakowany krasnal ogrodowy, któremu brakuje tylko czapki i brody – odezwał się odrazu.
CZYTASZ
🌌 OBSERWATOR 🌌|| MINSUNG
FanfictionOpowieść o Minho, który czuje się "inny" i Jisungu, który nieświadomie pomaga mu pokonać własne lęki. (Opis ulegnie zmianie obiecuję, że wymyślę coś lepszego XD) ❗UWAGA❗ może zawierać przekleństwa SHORT STORY