☆11☆

184 21 31
                                    

Po około dwudziestu minutach był już w domu Chana. Nie silił się nawet na pukanie. Odrazu wszedł do miejsca, w którym spodziewał się zastać swojego przyjaciela i oczywiście się nie pomylił.

– Jest Minho? – nie próbował nawet ukryć, jak bardzo jest wkurzony.

– A do czego Ci on potrzebny?

– Odrazu cię uprzedzę. Nie licz, że więcej załatwię dla niego to co zawsze, jeśli nie wyjaśni mi czegoś sensownie. A teraz powiedz mi, gdzie jest i nie mieszaj się.

– Bin, słuchasz mnie? O co chodzi?

– Kurwa, mów gdzie on jest!

– U siebie. Drzwi na przeciwko mojego pokoju – wiedział, że nie ma sensu z nim dyskutować, gdy jest w takim stanie, więc dodał – tylko nie rób głupot.

‐ To on odpierdala tu najbardziej, więc nie mów mi co mam robić. I tak jak mówiłem, nie próbuj się mieszać – dodał,  po czym wyszedł z pomieszczenia.

Od razu, gdy przeszedł przez drzwi, wskazane przez przyjaciela, trzasnął nimi, a widząc chłopaka leżącego na łóżku podszedł i z całej siły walnął go pieśnią w nos.

– Mógłbyś chociaż udawać, że cię zabolało – mruknął wkurzony Bin, siadając na łóżko, obok leżącego Minho.

– Wiesz, że bycie wampirem, nie oznacza, że całkowicie nie czujemy bólu? – odpowiedział naprawdę cicho.

– Serio? Bo nie widać.

– Serio, poprostu wiem, że najwyraźniej zasłużyłem.

– Najwyraźniej? Najwyraźniej to powinieneś dostać mocniej, skoro dalej nie jesteś pewny – odparł już trochę spokojniejszy Bin.

Przyszedł tu z nastawieniem, że Minho jedyne co robił, to zabawiał się jego przyjacielem, ale po chwili, może i krótkiej, ale jednak, zobaczył, że on sam nie był w jakimś super stanie i nie chodzi tu o to, że dostał w nos!

– W takim razie powiesz mi chociaż dlaczego? Dlaczego tak nagle przestałeś z nim pisać? Znudziło Ci się? Bo widzisz, Han bardzo przywiązuje się do ludzi i jak widać nieludzi też – westchnął – Wiesz chociaż w jakim on jest teraz stanie?

Na co Minho pokręcił tylko głową. Nie wiedział, że skończy się to w ten sposób. Naprawdę tego nie chciał! Myślał, że młodszy jedynie chwilę pomarudzi, że ten mu nie odpisuje, ale po chwili zapomni. Jak widać, bardzo się mylił.

– Nie mam co wyjaśniać, poprostu zjebałem i tyle - odpowiedział, powoli siadając koło Bina, ze spuszczoną głową.

– Kurde, jadąc tu miałem tyle planów, co ci zrobić, ale widząc cię, w powiedzmy podobnym stanie jak on, jakoś nie mogę – po czym westchnął – możesz mi wyjaśnić co się stało?

– Bałem się... po prostu się bałem...

– Bałeś? Ale czego? Przecież tak naprawdę nie musiałeś się z nim nawet spotykać, a poza tym spójrz, właśnie znowu siedzimy już dłuższy czas sam na sam i jakoś nie czuję się zagrożony. Poprostu sobie zaufaj. I innym też.

– Nie o to chodzi... boję się, że za bardzo się przywiąże... a później, kiedyś w przyszłości, przecież was w końcu nie będzie. Przeżyłem to już raz z rodziną i poprostu...

🌌 OBSERWATOR 🌌|| MINSUNGOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz