☆28☆

148 14 13
                                    

- Minho! Do salonu! Już! - można było usłyszeć krzyk Chana zaraz po wyjściu Jisunga. Chłopak tylko westchnął, wiedząc, że w tej sprawie starszy nie da mu spokoju.

Wchodząc do pomieszczenia, pierwsze co zobaczył to jego przyjaciel siedzący na kanapie z poważną miną. Usiadł na drugim jej końcu i tak zapanowała między nimi chwilowa cisza.

- To co chciałeś? - zapytał w końcu się poddając.

- Myślałem, że to oczywiste.

- No nie bardzo - mruknął dalej udając, że nie wie o co chodzi.

- Minho. Mów mi czy się udało, a nie udajesz głupiego.

- Ja myślałem, że to moja sprawa - powiedział unosząc jedną brew.

- Nie osłabiaj mnie... wiesz, że zawsze mogę Bina albo samego Jisunga zapytać.

- No już dobra staruszku. Nie denerwuj się, bo na zawał zejdziesz - odezwał się wzdychają, po czym dodał z uśmiechem - Tak udało się.

- Wiedziałem! Czyli naprawdę mi się nie przewidziało... Ciekawe jak daleko by poszło jakbym wam nie przerwał...

- Chan... - mruknął zawstydzony Minho, zasłaniając twarz dłońmi.

- No co? Czy ja mówię coś złego? Ej czekaj! A ktoś z tobą przeprowadził rozmowę na TEN temat? - zapytał, drapiąc się po brodzie starszy.

- CHAN!

- No co? To bardzo ważny temat! Ważne żeby robić to bezpiecznie, więc jeśli nie miałeś...

- HYUNG CICHO JUŻ!

- No ale...

- Nie ma ale! Tak wiem co i jak i zakończmy ten temat - westchnął, a jego uszy, jeśli to możliwe, przybrały jeszcze bardziej intensywny czerwony kolor.

- Już dobra... Chciałem się tylko upewnić - westchnął, unosząc ręce w geście poddania - wracając... Czyli od dzisiaj mam drugiego syna... a bardziej... eee... synowego? Jak te dzieci szybko rosną - dodał ocierając niewidzialną łzę z kącika oka.

- Jakich dwóch synów? Jakiego znowu synowego? Nie za długo czekasz z dawką krwi Chan?

- No jesteś moim synem, a skoro Jisung jest teraz twoim chłopakiem... No to jest moim synowym - powiedział  wzruszając ramionami starszy.

- Zaczynając od tego, że nie jestem twoim synem, a nawet jeśli to synowym byłby dopiero po ślubie... wolę nie wnikać w twoją głowę, bo to chyba może się źle dla mnie skończyć - dodał, wzdrygając się - jest jeszcze jakaś kwestia nie dającą ci spokoju staruszku?

- Wychowałem niewdzięczne dziecko... - mruknął pod nosem, a głośno dodał - nie już chyba nie.

- To ja wracam do siebie - powiedział młodszy podnosząc się z kanapy.

- Minho - odezwał się Chan, gdy ten już był przy drzwiach.

- Tak?

- Dobrze widzieć cię znowu szczęśliwego - powiedział uśmiechając się starszy, na co Minho tylko lekko się uśmiechnął i zniknął za drzwiami.

Gdy tylko wszedł do swojego pokoju i zobaczył trzy puchate kulki leżące na jego łóżku westchnął i zapytał:

- Mówił wam coś jak wychodziłem i dlatego kazaliście mi się nie bać mu powiedzieć prawda?

W odpowiedzi dostał tylko krótkie "miau" i kiwnięcia łebkami na co westchnął.

- Zdrajcy. Wychowałem was, a wy tak się odwdzięczacie... Już wiem jak się czujesz Chan... więcej nie będę - odezwał się znowu na co obrażone koty tylko się od niego odwróciły. - No już już dajedzie spokój - westchnął - patrzcie co mam! To w podziękowaniu za znoszenie mojego dramatyzowania i wspieranie mnie - powiedział, uśmiechając się i pokazując przyniesione przekąski, przez co koty od razu do niego przydreptały.

W tym samym czasie Bin z Hanem siedzieli w pokoju tego drugiego. Zajmowali łóżko na którym rozłożyli pełno paczek żelków, chipsów, czekolad i innych słodyczy. Pełny okresowy zestaw.

- Wiesz jak ja się przestraszyłem jak zadzwoniłeś do mnie i kazałeś szybko przyjechać? - westchnął zrezygnowany Bin - jedynie jeszcze do sklepu wbiłem na szybko, bo wiem jak ci słodycze humor poprawiają... a wchodzę do ciebie i widzę cię tańczącego do "Queencard"... Wiesz, że ja już stary jestem? O zawał chcesz mnie przyprawić? - zapytał przykładając rękę do serca.

- Już nie przesadzaj - odpowiedział Han przewracając tylko oczami i biorąc do ust kolejną już garść chipsów.

- Ja przesadzam? - zapytał Bin wskazując na siebie palcem po czym tylko westchnął - więc co było aż tak niecierpiące zwłoki, że musiałem, cytuje "raz dwa zbierać dupe, wsadzić ją w brumbrum i przyjechać"?

- No... tak jakby mam chłopaka?

Na te słowa starszy odrazu zatrzymał rękę, którą sięgał do paczki i spojrzał na Hana. Przestał nawet prawie mrugać, a usta same mu się otworzyły.

- Czekaj, czekaj, czekaj! Po ostatnim niewypale mówiłeś, że już więcej nie spróbujesz, czyli jednak spróbowałeś?

- No nie do końca.

- Znalazłeś innego chłopa? - na te słowa młodszy aż walnął się z otwartej dłoni w czoło.

- Serio? Na nic lepszego nie wpadłeś? - westchnął załamany - Nie, nie znalazłem innego chłopa.

- To w takim razie co?

- No rusz tą mózgownicą no! Skoro ani nie znalazłem nowego chłopa, ani to nie ja zapytałem znowu to co się mogło odwalić?

- Chan zapytał w imieniu Minho? - zapytał całkowicie poważny Bin, unosząc jedną brew.

- Nie... Czekaj skąd ci to w ogóle do głowy przyszło... Dobra nie wnikam. Dawaj ostatni raz próbuj - westchnął.

- No to już nie mam pojęcia. Bo szansę, że Minho sam zapytał skreślam na samym początku.

- Bingo!

- Czekaj, CO?! Serio?! Opowiadaj mi tu raz dwa co i jak!

- Czemu ty taki zdziwiony?

- Miałem go za większego boidupe - odpowiedział poważnie, wzruszając ramionami  - a teraz mów co i jak.

- No to wieczorem zabrał mnie na tamtą polanke, mieliśmy taki ala piknik i oglądaliśmy sobie zachód słońca... - rozmarzył się Han, a przypominając sobie to wszystko uśmiech sam wszedł na jego usta - noi mnie zapytał - dodał po czym spojrzał na Bina szczerząc się jeszcze bardziej.

- W końcu coś mądrego zrobił - uśmiechnął się starszy zarażony dobrym humorem Jisunga - ale jak znowu coś odwali to słuchaj mnie teraz uważnie! Dzwonisz do mnie i mi mówisz po czym ja jako twój starszy brat jadę sprać go na kwasne jabłko.

- Jaki znowu brat?

- Twój! Może nie rodzony ani nic, ale... jesteś dla mnie jak brat więc... - wzruszył tylko ramionami - To jak wszystko jasne?

- Jasne jak słońce! Ale wątpię, że znowu coś odwali - dodał przewracając oczami - mówił mi, że postara się jak może bo nie chce znowu dostać od ciebie, bo podobno w chuj boli.

- Słownictwo! Dzieci i wiewiórki muszą umieć się wyrażać.

- Że niby ja dziecko i wiewiórka?! - oburzył się robiąc naburmuszoną minę - A miałem Ci zaproponować wspólny taniec do "Queencard" i sernik... Straciłeś szanse.

☆☆☆☆☆

Z okazji 300☆ <33 a tak serio mam nadzieję nie umrzeć w tym powalonym budynku po nieobecności praktycznie od świat można powiedzieć XD

🌌 OBSERWATOR 🌌|| MINSUNGOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz