2: Odpierdol się

3.2K 86 146
                                    

TONY POV:

Wyjąłem małe ostrze wykręcone z temperówki, nie wiele myśląc zdjąłem spodnie szkolnego mundurka i zacząłem robić dużo, ale dosyć płytkich kresek wysoko na udach.

Łzy mieszały się z krwią, wkońcu gdy się opanowałem na nowo schowałem swoją własność do telefonu. Szybko poszedłem do łazienki sobie to opatrzyć, gdy skończyłem przed założeniem bandażu postanowiłem wziąść prysznic.

Rany szczypały i bolały, ale to był dobry ból, gdy skończyłem dałem sobie bandaże na uda po czym przeszedłem szybko do garderoby. Ubrałem szary zestaw luźnych dresów i do tego długie skarpetki Nike.

Nie wiedząc co ze sobą zrobić skierowałem się w stronę łóżka, jednak zanim doszedłem ktoś zapukał do drzwi. Powolnym krokiem podeszłam i przekręciłam kluczyk po czym rzuciłam się na łóżku.

Niestety rany zabolały na co cicho syknąłem.

-Wejdź.-rozkazałem wygodnie się rozkładając.

Do pokoju o dziwo wszedł shane, odrazu się na mnie rzucił oczywiście w sposób prześmiewczy. Musiałem opanować emocje gdy mój brat bliźniak nie świadomie sprawiał mi ból.

-Spierdalaj.-odrazu powiedziałem i zrzuciłem go z siebie na drugi bok.

-Słyszałem że pokłóciłeś się z Willem i Vincentem o co poszło?-zadał pytanie totalnie ignorując moje wcześniejsze słowa.

Nie wiedziałem czy powiedzieć mu całą prawdę, kawałek prawdy  czy jeszcze coś innego. Postanowiłem nie kłamać, ale jednak nie mówić wszystkiego co już nie jest kłamstwem.

-Byli źli że dostałem jedynkę i uwagę tyle. A teraz wypad.-o dziwo posłuchał się i wyszedł.

Ja na nowo zamknąłem drzwi i tym razem podszedłem do biurka, z jednej z szuflad wyjąłem szkicownik, ołówek i gumkę. Szkicowałem do puki na grupę rodzinną nie zaczęły przychodzić wiadomości.

Od: Will próbuje być Vincentem
Schodzicie na dół na obiad

Od: shane kocha chipsy
Okej już biegnę

Od: Hailie ta nowa dziewczyna w klasie
Oki już schodzę

Od: WróżkaVincentuszka
Czekam na dole na resztę.

Od: Dylan uwu mięśniak
Już skończyłem trening i idę.

Od: tony bez uczuć
Ok.

Powolnym krokiem otworzyłem drzwi i wyszedłem z pokoju kierując się na dół, wszyscy już siedzieli pryz stole i jedli.

Usiadłem jak zwykle koło shane i zacząłem nakładać obiad, cała uwaga była jak zwykle wokół naszej siostry.

-Dostałam dzisiaj dwie piątki z matematyki.-bez zastanowienia prychnąłem na jej słowa.

Odrazu lodowate spojrzenie najstarszego brata było na mnie.

-Coś nie tak tony.-powiedział to z taką pogardą, że aż sam się zdziwiłem.

-No nie wiem zachwycacie się jakimiś jebanymi piątkami, a tak serio macie w to totalnie wyjebane tylko przy niej udajecie jagby was to jak kolwiek interesowało.-odpowiedziałem ze zmieszaniem w głosie po czym dodałem.-Mogła byś mieć same dwójki i jedynki, a i tak Will i reszta by cię po głowie głaskali.

Widziałem że brunetce zrobiło się przykro, ale przecież jej nie obraziłem tylko powiedziałem prawdę.

-Tony jak zjesz do biblioteki.-rozkazał Vincent.

Nie chciało mi się tam chodzić, ale przeprosić czy tym bardziej podważyć własnego zdania nie mogłem.

Gdy wszyscy jedli i na nowo gadali, zacząłem rozmyślać nad moim nickiem na grupie rodzinnej. Tony bez uczuć. Dali mi go shane, Dylan i Hailie pewnego wieczoru gdy byli razem w pokoju.

Nie mogę tego powiedzieć, ale jest mi szczerze przykro se tak uważają. Każdy ma uczucia to nie logiczne, gdy skończyłem jeść Vince już czekał na mnie w bibliotece.

Przyszedłem pod i wszedłem bez pukania zajmując fotel na przeciwko niego.

-Puka się.-powiedział gdy siadałem.

-Ta, co chciałeś.-miałem pełno rzeczy do zrobienia, więc nie widziało mi się siedzenie z nim przez godzinę.

Zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu kończąc na oczach, wpatrywał się we mnie dokładnie swoimi błękitnymi oczami.

-Czemu byłeś nie miły na hailie.-co? Nie byłem np.

-Nie byłem, nie miły powiedziałem prawdę.

Widziałem że Vince coraz bardziej się denerwował, ale ja miałem to gdzieś.

-Zachowuje się jak rozpieszczona gówniara z ego powyżej normy, zawsze wszystko kręci się wokół niej, a wy się cieszycie jak głupi gdy się wam pochwali że zjadła coś albo dostała głupią ocenę...-nie dokończyłem ponieważ poczułem pieczenie na policzku, a w kolejnej chwili moja głowa była przechylona na bok.

Nie to nie możliwe, że mój własny brat mnie uderzył. Bolało, ale nie bardziej niż w środku. Uśmiechnąłem się szyderczo i obilzałem zęby, czułem w buzi metaliczny smak, ale chwilowo miałem to gdzieś.

Z nosa zaczęła lecieć krew, ale to również miałem gdzieś.

-O to on Vincent monet przykładny brat i syn, wzór do naśladowania, który katuje swojego młodszego brata.-zaśmiałem się na własne słowa z drwiną.

-Tony przepraszam ja nie..-nie usłyszałem dalej ponieważ wyszedłem trzaskając przy tym głośno drzwiami.

W salonie grali Dylan i Shane, a w kuchni przy wyspie siedział Will ze swoim shakem. Właśnie to ten brat jako pierwszy mnie zauważył.

-Tony co ci się stało?-zapytał z troską.

-Odpierdol się.-odpowiedziałem i zacząłem iść po schodach.

W pokoju odrazu przekręciłem zamek tak aby drzwi były zamknięte, dopiero tam poleciała mi pierwsza łza.

Nigdy bym się tego nie spodziewał po Vincentcie, taka ostoja moralności, a tu takie coś.

Miałem w głowie tylko i wyłącznie jedną myśl.

Aby coś sobie zrobić.

Tony monet też ma uczucia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz