37. 15.06.2026

150 5 4
                                    

15.06.2026r.

Usłyszałam płacz Martina, była 6 rano a to właśnie dzisiaj ja i Pablo mieliśmy złożyć swoją przysięgę. Wstałam przecierając oczy ze zmęczenia i powolnym krokiem poszłam do pokoju chłopca.
- Dlaczego płaczesz?- zapytałam Martina.
- Śniło mi się coś złego...- powiedział wystraszony.
- Już dobrze, jestem tu. Musisz się dzisiaj wyspać. Jak chcesz możesz spać z nami.- dodałam. Chłopiec pokręcił twierdząco głową i wziął swojego misia kierując się za mną do drzwi obok.
- Bądź cicho, bo tatę obudzisz.- wyszeptałam.
- Mhmm...
Położyłam się na swoim miejscu, a dziecko wcisnęło się między mnie a Pabla.

9:00
Usłyszałam głośny dźwięk budzika.
- Isa... wyłącz to...- powiedział brunet.
- Wstawaj, a nie ,, Wyłącz to"!
- Jeszcze 5 minut...
- Niech ci będzie...- powiedziałam i pocałowałam chłopaka w policzek na co ten się uśmiechnął. Wstałam i właśnie przypomniałam sobie że Martin z nami spał. Spojrzałam na łóżko lecz dziecka tam nie było. Pobiegłam do pokoju chłopczyka, lecz tez go tam nie było, zajrzałam do łazienki też brak jakiejkolwiek istoty ludzkiej. Postanowiłam zejść do salonu i w tamtym momencie mi ulżyło. Chłopiec bawił się samochodzikami na dywanie.
- Kochanie czemu już nie śpisz?- zapytałam małego Gavire.
- Byłem głodny...
Spojrzałam w stronę aneksu kuchennego i opadłam z sił. Płatki były rozsypane po całej kuchni, mleko ściekało po szafkach, a każda półka była otwarta.
- Martin!!!
- Jezu Isa możesz się tak nie drzeć od rana?- powiedział brunet, który właśnie się obudził.
- A co posprzątasz to?- zapytałam wściekła.
- O kurwa... MARTIN!!!!
Chłopic wstał z dywanu i przyczołgał się do kuchni.
- Proszę to posprzątać!- powiedziałam.
- Teraz!- krzyknął Pablo.
Chłopiec lekko oburzony zaczął zbierać małe czekoladowe kulki z podłogi.
- Zamów coś na śniadanie, ja się przebiorę i zejdę.- powiedziałam do narzeczonego.
- Jasne.- powiedział.

Dochodziła godzina 12, w naszym domu zaczęli zbierać się ludzie. Makijażystki, fryzjerki, stylistki i co najważniejsze nasi świadkowie czyli Rafa i Pedri.
Nasz ślub miał odbyć się w plenerze na plaży, oczywiście Pan Pablo chciał w kościele bo tak wypada, ale w końcu udało mi się go namówić.
Ceremonia miała zacząć się o 16:00. Więc mięliśmy tylko 4 godziny aby się wyszykować, nakarmić dziecko i dojechać na miejsce.

Na pierwszy ogień poszedł makijaż. Kobieta wyciągnęła wszystkie swoje cudeńka i zaczęła czarować pędzlami na mojej twarzy trafiając w mój gust kolorystyczny.
Po około godzinie makijaż był gotowy.

Następnie fryzjerka zabrała się za włosy. Nie wiedziałam co konkretnie chciałabym uzyskać, więc oddałam się w jej ręce. Efekt końcowy wyglądał tak:

Godzina 14:30, chwila prawdy czy zdążymy wykonać paznokcie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Godzina 14:30, chwila prawdy czy zdążymy wykonać paznokcie... kosmetyczka była bardzo dokładna i działała bardzo szybko. W 40 min udało nam się wykonać całą stylizację. Postawiłam na coś krótkiego i bardzo delikatnego.

 Postawiłam na coś krótkiego i bardzo delikatnego

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Tú para siempreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz