Nie mogłam spać. Długo kręciłam się z boku na bok, ale to nic nie dawało. Ciemność była straszna. Wszystko było straszne a w ciemności ciągle widziałam pana w czarnym płaszczu.
Serce biło mi bardzo szybko, niemal się trzęsłam starając się nie rozglądać po pokoju. Miałam wrażenie, że stoi w kącie koło biórka i się uśmiecha. Chciałam zapalić lampkę tuż obok łóżka, ale ta nie działała. Usiadłam już naprawdę zdenerwowana, próbując ponownie. Nadal jednak nie działała.
Wzięłam głęboki drżąch oddech. Z pewnością nie zamierzałam się odwracać. Nie chciałam oglądać tego perzerażającego uśmiechu. Poczułam się jeszcze bardziej nieswojo. Jakby ktoś za mną stał. Wydawało mi się nawet że podłoga zaskrzypiała.
A potem coś uderzyło o ziemię. Nie wytrzymałam i wyskoczyłam z łóżka, biegnąc do drzwi ile sił w nogach. Światło na korytarzu zapaliło się automatycznie.
Zwolniłam nieco docierając do schodów. Pamiętałam, że Angelo zabronił mi po nich biegać. Nie chciał, żebym spadła i rozbiła sobie głowę. Zdziwiłam się słysząc głosy w salonie. O tej porze Angelo zwykle sam powoli zbierał się do snu. Dlaczego nie spał?
Zatrzymałam się, na początku nie rozpoznają drugiego głosu. Przysiadłam na schodach, zerkając przez szczebelki by móc zobaczyć wejście do salonu. Angelo siedział na kanapie.
-... Panikujesz, nie ma żadnych przesłanek na to, że będą ją dalej ścigać. Powinieneś trochę odpuścić.
Angelo westchnął, upijając łyk napoju że swojej szklanki.. Chyba pił herbatę.
-Nie umiem się nie martwić. - powiedział opierając łokcie na kolanach. - mam wrażenie że to jeszcze nie koniec, że...
-Przestań się zadręczać. Dopieli swego. Teraz powinieneś skupić się bardziej nad uzyskaniem pełnych praw do opieki - druga osoba w końcu zajęła miejsce na kanapie obok mojego opiekuna.
Odetchnęłam z ulgą to poznając czarną czuprynę Toby'go. W przeciwieństwie do mojego opiekuna, on usiadł na kanapie bokiem, jedną rękę zarzucając na oparcie.
Nie do końca rozumiałam o czym rozmawiali. Wiedziałam jednak że rozmawiają o poważnych sprawach i nie powinnam im w tej chwili przeszkadzać.
-Wiem na czy powinienem się skupić. Nic nie poradzę na to... Jak bardzo się martwię. Nie wydaje ci się, że za szybko odpuścili? - Toby położył jedną dłoń na ramieniu Angelo potrząsnąć nim mocno.
-Osiągnęli co chcieli. Pozbyli się świadków, którzy mogli zaszkodzić im i biznesowi. Więcej ich nie interesuje.
Mój opiekun pokiwał głową, jednak zrobił to tak jakoś bez przekonania. Toby westchnął zjeżdżają ręką w dół, najpierw po ramieniu, łokciu, odkrytym przedramieniu aż w końcu dotarł do dłoni Angelo którą mocno ścianął. Angelo przyglądał się ich splecionym dłonią.
-Jest bezpieczna - powiedział cicho i stanowczo Toby - wiesz że jeśli zdaży się cokolwiek, jestem pod telefonem. Dotrę tu w dwie minuty. Jeśli będziesz miał uzasadnione podejrzenia, mogę nawet spać na tej ultra niewygodnej kanapie - konciki ust mojego opiekuna uniósł się nieznacznie. - a do tego każdy kto wejdzie do tego domu zwykle ma ochotę uciec widząc tą futrzastą bestię. - tym razem samym ruchem głowy Toby wskazał jakieś miejsce. Wiedziałam, że pokazuje na Ori'go. - jesteście bezpieczni.
Widziałam, że Angelo chciał mu coś odpowiedzieć. Odwrócił do niego głowę z zamiarem odezwanie się, jednak w tej samej chwili jego brwi się zmarszczył. I wtedy zrozumiałam że mnie zauważył.
-Charlie, dlaczego nie śpisz? - zapytał.
Westchnęłam podnosząc się i powoli człapiąc w dół schodów. Chyba niechcący go zdenerwowałam. Przecież nie chciałam. Nie chciałam mu przeszkadzać w rozmowie. Mama zawsze powtarzała, że mam poczekać na swoją kolej, zwłaszcza gdy dorośli rozmawiają. Dopiero wtedy mnie wysłuchają.
CZYTASZ
Błękit Niewinności
RandomWypadek sprawił, że zostałam sierotą. Nie trafiłam jednak do domu dziecka. Tata o to zadbał. Zapewnił mnie, że zajmie się mną Anioł Stróż, który czuwa nade mną odkąd byłam bardzo bała. Nie okłamał mnie. Trafiłam pod opiekę jego starego przyjaciela i...