Westchnęłam wychodząc z pomieszczenia pełnego zabawek i mnóstwa kredek do kolorowania. Spotkanie z panią psycholog nie było ani trochę przyjemne. Byłam zmęczona i mocno niezadowolona. Angelo, który czekał na ławeczce przed drzwiami, obiecywał, że pani będzie miła i że na pewno się z nią dogadam. Pani faktycznie była miła, ale ciągle mnie o coś pytała i pytała o smutne dla mnie rzeczy.
Gdy mój opiekun się podniósł, przytuliłam się do niego. Bez zastanowienia oddał uścisk, obejmując mnie swoimi ramionami, pocierając przy tym lekko moje plecy.
Mój dzień w szkole był beznadziejny. Znowu dostałam uwagę, nie rozumiałam tego co mówiła pani na Angielskim, na matematyce nie mogłam się skupić, a do tego pani od historii mówiła zdecydowanie za głośno, przez co również nie mogłam się skupić. Na przerwie było tak głośno i tak wiele osób wokół mnie rozmawiało, że musiałam się schować w łazience by zaznać chwili ciszy. No i policzyłam chyba wszystkie płytki jakie tam były. Trzy były brzydko pęknięte na pół. Na za zajęciach sportowych, jedna dziewczynka podłożyła mi nogę, gdy akurat skupiłam się na tym by nie nadepnąć na boczną linię.
A na koniec dnia Angelo zamiast pozwolić mi odpocząć w domu zabrał mnie do pani psycholog. Miałam wrażenie, że wszyscy się na mnie uwzięli. Pani psycholog też nie chciała dać mi spokoju. Ciągle zadawała mi jakieś pytania. Czasami nie słyszałam co do mnie mówiła, gdy za bardzo skupiałam się na rysowaniu. Wtedy jednak cierpliwie zadawała mi pytanie ponownie.
Byłam po prostu zmęczona i chciałam się zdrzemnąć. No i może coś zjeść.
-Jak było?
-Chcę do domu - jęknęłam.
-Panie Rossi możemy porozmawiać? Tylko na chwilkę - powiedziała. Angelo skinął głową, prosząc bym poczekała na niego chwilę na ławeczce.
A potem zniknął razem z panią psycholog w pokoju z którego ja przed chwilą wyszłam. Oparłam się głową o ścianę, marząc o tym by jak najszybciej znaleźć się w domu. Nie bardzo cieszyłam się na myśl o podróży samochodem, ale Angelo prowadził bardzo ostrożnie i powoli. To sprawiało, że bałam się trochę mniej.
Na korytarzu już po chwili pojawiła się pani z dwójką chłopców. Powiedziałam ciche dzień dobry, lecz nie dostałam odpowiedzi. Jej synowie usiedli na ławeczce obok mnie. Zdenerwowana nieco tym, że dosiadły się do mnie obce osoby wyciągnęłam telefon i zaczęłam przeglądać zdjęcia jakie zrobiłam ostatnio. Jedno było z Milo. Zrobiliśmy je tuż przed lekcją. Miałam też parę zdjęć Oriona, no i kilka zdjęć z Angelo i Toby'm.
Toby często nas odwiedzał. Bardzo lubił się z Angelo. Często rozmawiali do późna, gdy ja już kładłam się spać. Dużo rozmawiali o pracy, czasem Toby zgadzał się obejrzeć ze mną bajki. Wczoraj pomagał nam nawet w przygotowaniu obiadu.
Gdy o tym pomyślałam, jeden z chłopców szturchnął mnie w ramię. Mocno. Odwróciłam się w jego stronę jednak on zdawał się zupełnie skupiony na swoim telefonie. Może zrobił to przypadkiem? Potarłam bolące ramię, kładąc telefon na kolanach by poprawić swoje podkolanówki. Jedna z nich cały czas mi zjeżdżała. Angelo zawsze przypominał mi o tym, że wygląd powinien być schludny i że sama również powinnam tego pilnować.
Wtedy chłopiec znowu mnie szturchnął. Tym razem w żebra. Zabolało mnie , a gdybym nie przytrzymała się ławki zapewne bym spadła. Spojrzałam na niego marszcząc brwi. Zarówno on, jak i jego brat ze skupieniem grali w jakieś gierki na telefonach. Spojrzałam również na ich mamę. Przynajmniej zakładałam, że to ich mama. Stała kawałek dalej, tyłem do nas, rozmawiając z kimś przez telefon.
Znudzona zaczęłam uderzać dłońmi o kolana. Angelo ciągle nie było. A ten czas mijał tak strasznie nudno. Do tego byłam coraz bardziej głodna. Miałam nadzieję, że znowu ugotujemy makaron razem z Angelo. Bardzo mi smakował, a mój opiekun zawsze potrafił go przyrządzić tak, by był bardzo pyszny. Nawet Orionowi smakował, chodź Angelo zawsze się na mnie złościł, gdy dawałam mu spróbować. Ostatnio mi wytłumaczył, że to wszystko dlatego, że Ori może się rozchorować od naszego jedzenia, dlatego powinien jeść tylko swoją karmę.
CZYTASZ
Błękit Niewinności
RandomWypadek sprawił, że zostałam sierotą. Nie trafiłam jednak do domu dziecka. Tata o to zadbał. Zapewnił mnie, że zajmie się mną Anioł Stróż, który czuwa nade mną odkąd byłam bardzo bała. Nie okłamał mnie. Trafiłam pod opiekę jego starego przyjaciela i...