Działo się zbyt wiele na raz bym pamiętała każdy szczegół. Za bardzo mnie do tego bolało. Dym, huk i krzyki. Wybuchło prawdziwe zamieszanie. Leżałam na tym stole, cała zakrwawiona, zmasakrowana, bez sił i chęci do życia. Chciałam tylko, żeby przestało boleć.
Nie miałam dobrego pola widzenia, a bałam się ruszyć by nie wywoływać bólu. Leżałam nieco zobojętniała na to co działo się dookoła. Słyszałam krzyki osób, które dostały się do środka, oraz mojego kata. Nie potrafiłam jednak rozróżnić słów. Krótkie komendy, komunikaty, a po chwili pozorny spokój. Zbliżające się kroki. Zacisnęłam mocno powieki płacząc bezgłośnie.
-Boże święty. - usłyszałam nad sobą sapnięcie. - Dovel wywołuj karetkę i to migiem! Fine! Daj że tu jakiś kocyk, a nie lampisz się jak ciele w malowane wrota! Musi być cała zmarznięta!
-Zmarznięta? Chyba raczej obolała. Toż to cud że żyje!
Kilka komend z ust nieznanego mi mężczyzny, wywołało poruszenie. Sprawiło również, że postanowiłam otworzyć oczy. Widząc mundur policyjny poczułam ulgę. Zalała mnie tak gwałtowna ulga, że łzy zaczęły płynąć z podwójną siłą. Słone łzy sprawiały, że rany na policzkach piekły nieznośnie. Nie potrafiłam ich jednak powstrzymać.
A po chwili opadł na mnie kocyk, który w pierwszej chwili podrażnił wszystkie moje rany.
-Już spokojnie Charlie. - powiedział do mnie policjant rozwiązując moje nadgarstki - rozwiążę cię, ale nie możesz się ruszać dobrze. Ratownicy zaraz będą, zabieramy cię stąd.
Nie odezwałam się. Słuchając pewnego głosu policjanta. Poczułam jak robi mi się słabo. Znowu kręciło mi się w głowie.
-Hej Charlie, nie zasypiaj. Zaraz karetka zabierze cię do szpitala. Tak będzie na ciebie czekał twój opiekun prawny. Wytrzymasz jeszcze trochę?
Nie wytrzymałam. Zemdlałam nim dotarli sanitariusze. Nie pamiętam tego jak zabierali mnie z tego strasznego stołu. Nie pamiętam przejazdu do szpitala. Nie pamiętam czy tak jak mówił policjant Angelo czekał na mnie przed szpitalem. Byłam nieprzytomna przez cały ten czas.
Kiedy się ocknęłam, ból nie minął. Był tępy, a w głowie dalej mi się kręciło. Szumiało mi w uszach. Była noc a jedyne co oświetlało moją salę szpitalną były monitory do których byłam podłączona. Było ze mną aż tak źle?
Powoli odwróciłam głowę w bok, by zobaczyć mojego anioła. Siedział tuż obok łóżka na niezbyt wygodnym fotelu, delikatnie trzymając moją dłoń w swojej. Nie mógł mnie uratować, musiał pozwolić działać policji. Wiem jednak, że gdyby nie to, to on byłby pierwszą osobą po aresztowaniu mojego oprawcy jaką bym zobaczyła.
Widząc go obok mojego łóżka nie bałam się na nowo zapaść w sen. Wiedziałam, że przy Angelo nic mi nie grozi. Nigdy mi nie groziło.
Ponowne przebudzenie, obyło się bez bólu. Byłam jednak strasznie otępiała. Trochę jakbym po raz kolejny została uderzona w głowę, z tym że nic mnie nie bolało. Było to dziwne uczucie, trochę jakby ktoś wyrwał mnie z mojego ciała.
Chyba dlatego obecność lekarki zauważyłam dopiero po chwili. Razem z miło wyglądającą starszą pielęgniarką zmieniały opatrunki na moich rękach. Co mi się stało w ręce?
-Dzień dobry Charlie - powiedziała lekarka, przyglądają mi się z małym współczującym uśmiechem. Przekrzywiłam głowę, chcąc jej się przyjrzeć, ale jeszcze nie do końca rozbudzonej mnie, skupienie wzroku przychodziło z trudem. - Jestem doktor Nyssa Good. Jestem twoim lekarzem prowadzącym. Miło widzieć, że się obudziłaś. Prosiłabym cię żebyś w najbliższym czasie starała się nie mówić a na moje pytania odpowiadała ruchem głowy dobrze.
CZYTASZ
Błękit Niewinności
RandomWypadek sprawił, że zostałam sierotą. Nie trafiłam jednak do domu dziecka. Tata o to zadbał. Zapewnił mnie, że zajmie się mną Anioł Stróż, który czuwa nade mną odkąd byłam bardzo bała. Nie okłamał mnie. Trafiłam pod opiekę jego starego przyjaciela i...