7 Za Długa Noc

147 11 2
                                    

Angelo miał to do siebie że zwykle był bardzo poważny. Nie wydawał się jednak zestresowany czy sztywny. Wręcz przeciwnie, przez większość czasu mimo całej otaczającej go powagi był spokojny.

Dlatego to że nagle jego ramiona się napięły, były dla mojego powoli przysypiającego umysłu pierwszym sygnałem ostrzegawczym. W jednej chwili usypiałam w rytm stawianych przez niego kroków, w drugiej już rozglądałam się przytomniej wyczuwają zmianę w jego postawie. Bardziej się wyprostował, przyśpieszył kroku.

Gdy przekręciłam głowę w bok, zobaczyłam kolorowe, migające światełka w odbiciu szyb mijanych budynków. Przetarłam oczy, jednak one wcale nie zniknęły. Doskonale wiedziałam co to za światła. Nie kojażyły mi się one dobrze.

Zacisnęła mocniej dłoń na marynarce Angelo. W odpowiedzi mój opiekun przytulił mnie do siebie odrobinę mocniej, nadal nie zwalniając kroku.

-Spokojnie Charlie. Spokojnie, wszystko będzie dobrze - nie lubiłam tych słów. Tatuś też tak mówił nim rozbił samochód.

-Nie mów tak - poprosiłam. - co się dzieje Angelo?

-Zaraz się dowiemy. Charlie, pamiętaj, żeby robić to co powiem dobrze? - skinęłam lekko głową ciągle przytuloną do jego ramienia.

Angelo zatrzymał się dopiero zatrzymany przez jedną z policjantek. Jedyną z resztą tam obecną, pozostałymi byli sami mężczyźni. Przyglądając się niewielkiemu tłumkowi który się zebrał, ciągle mijgającym światłą radiowozów i słysząc szum przejeżdżających samochodów oraz rozmowy gapiów nie byłam w stanie skupić się na rozmowie jaką mój opiekun prowadził z policjantką.

Nie zdziwiłam się jednak gdy Angelo zdecydował się postawić mnie na ziemi. Tak chyba było mu wygodniej rozmawiać z panią policjant. Mój opiekun powoli i stanowczo kiwnął kilka razy głową, minę miał jednak niewesołą.

Tak bardzo chciałam wiedzieć co się dzieje, jednocześnie jednak nie mogłam się w ogóle skupić. To było takie wkurzające.

Złapałam mocniej dłoń mojego opiekuna gdy tylko poczułam jak próbuje wysunąć ją z mojego uścisku. Chcę mnie zostawić? Nie na to się nie zgadzam!

-Gdzie idziesz? - zapytałam mocniej zaciskając dłoń na jego palcach.

-Charlie, zostaniesz na chwilę z panią dobrze? Ja muszę wejść na chwilę do domu coś sprawdzić. - powiedział.

Jego głos jak zwykle brzmiał pewnie, chodź dało się wychwycić również zdenerwowane tony. Jakby był zły. Może nie koniecznie na kogoś, ale jakby... Na to co się stało? Nie byłam pewna.

-Nie chcę żebyś mnie zostawiał, mogę iść z tobą?

Widziałam determinację na jego twarzy. Był skłonny mi ustąpić. Widziałam to w jego chłodnych szarych oczach.

Mój opiekun jednak był również uparty. Podał mi smycz Oriego, cierpliwie czekając aż zacisnę na niej rączki.

-To nie zajmie długo, obiecuję. Popilnujesz w tym czasie Oriona dobrze. Pani sierżant będzie cię miała na oku - skinął kobiecie głową gdy powoli odchodził w stronę domu.

Widziałam, że starał się nad sobą panować, ale gdy popchnął furtkę, która nie stawiła żadnego oporu, wydawał się zrobić to mocniej niż było trzeba.

Ori warknął gdy pani sierżant chciała mnie objąć ramieniem. Spojrzałam na nią kontem oka.

Była bardzo ładna. Była wysoka i ubrana w mundur. Jej buzia miała kształt serca a włosy miała związane w długi ciemny warkocz. Jej ciemne oczy błyszczały z zaniepokojeniem. Miała też szeroki nos i takie śmiesznie nie pasujące do tego usta, których górna warga była węższa od dolnej.

Błękit NiewinnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz