epilog

215 17 7
                                    

Pogłaskałam psa po łbie, gdy postanowił w końcu podnieść się z podłogi by przynieść swój ulubiony szarpak. Wzięłam zabawkę, starego mocno już podniszczonego kotka i rzuciłam go w stronę domu. Zadowolony czworonóg pobiegł za nim, szarpiąc nim na wszystkie strony, gdy tylko zamknął go między swoimi potężnymi szczękami. 

Dopiero po tym odważyłam się spojrzeć na mojego towarzysza. Siedział naprzeciwko mnie z szokiem wymalowanym na twarzy. Z pewnością nie tego się spodziewał gdy tu przychodził. Cóż potrafiłam szokować ludzi. Byłam w tym naprawdę dobra. 

-Kawa ci stygnie - oznajmiłam upijając łyk swojej. 

Przeniósł swój wzrok najpierw na stojący przed nim kubek a potem pokręcił głową. Odsuwając go od siebie nieco. Czy po takiej opowieści dziwiło mnie to, że nie miał na nią ochoty ? Absolutnie nie. 

-nie wiem co powiedzieć - przyznał w końcu

Wzruszyłam lekko ramionami. 

-Nie musisz nic mówić. - odpowiedziałam - to już się stało. Nic nie da się na to poradzić. Długo nie mogłam sobie z tym wszystkim poradzić. Angelo i Toby stawali na rzęsach, żeby mi chodź trochę ulżyć, ale to nie było takie proste. Był okres, że w ogóle nie wychodziłam z domu. Bałam się gdy ktoś otwierał drzwi. Ciężko ze mną było wytrzymać. 

-Miałaś tylko dziesięć lat - oznajmił ciągle będąc w szoku.

Skinęłam głową dla jego spostrzegawczości. 

-Ciężko to przeoczyć.  

-Co za psychol. Co się z nim stało ? z tym facetem co ci to zrobił ?

Spojrzałam poza barierkę, na korony drzew. Nadal był to dla mnie ciężki temat. Czasami ciągle miałam koszmary. Zwykle po nich nie chciałam być w pokoju sama. Do tej pory zdarzało się, że będąc w domu ładowałam się do łóżka moim tatusiom. Nigdy jeszcze mnie nie wyrzucili. 

-Angelo dopilnował, żeby dostał jak najsurowszy wyrok. Pamiętam go jak wychodził na rozprawę. Miał w planach wywalczyć wyrok śmierci. Nie udało mu się. Pamiętam jak wkurwiony wrócił. Mamrotał cały czas pod nosem, że była to zdecydowanie za słaba kara. Obecnie nie żyje. 

Myślałam, że to niemożliwe, jednak oczy chłopaka powiększyły się jeszcze bardziej.

-Jak nie żyje ? Dopiero co powiedziałaś, że nie skazano go na wyrok śmierci. 

-Ano, trafił do celi z jakimś gościem, co to niby siedział za dragi i morderstwo ze szczególnym okrucieństwem, ale miał żonę i córkę.  Bardzo mu się nie spodobało, że trafił do celi z  pedofilem. Któregoś dnia znaleźli go powieszonego na prześcieradle, ale nie wiadomo czy strzelił samobója, czy kolega mu pomógł. Ponoć strażnicy niezbyt się tą sprawą przejęli.

Westchnął podpierając głowę na dłoniach. Przez chwilę jedynie wpatrywał się w blat, intensywnie nad tym myśląc. Pozwoliłam mu na to. W końcu zrzuciłam na niego bombę. Pokusiłabym się nawet by porównać ją do atomowej.

Zwróciłam uwagę na telefon, dopiero gdy wydał z siebie dźwięk. Znaczyło to, że ktoś musiał mnie oznaczyć, bo miałam wyłączone dźwięki powiadomień. Za bardzo mnie rozpraszało gdy telefon wydawał z siebie dźwięki co chwilę. 

Chwyciłam za urządzenie, wchodząc na naszą grupę na Whatsapp. Uśmiechnęłam się lekko na widok naszego starego zdjęcia, które wysłała Alice. Nie zostało ono zrobione wcale tak dawno temu, a i tak wydawało się tak strasznie odległe. Niesamowite jak wszyscy zmieniliśmy się od tamtego czasu.  Jak bardzo dorośliśmy i ponosiliśmy konsekwencje naszych nastoletnich wybryków.  Wszyscy po kolei. Spojrzałam na Tegan przytulającą się do mojego boku. 

Zrobiło mi się smutno, gdy przypominałam sobie, że to było nasze ostatnie wspólne zdjęcie w pełnym składzie.

-kto to ? - zapytał zerkając na zdjęcie które wyświetlałam.

Westchnęłam przenosząc spojrzenie na niego.

- kolejny długi rozdział. Ten z którego nie jestem już taka dumna... 

Błękit NiewinnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz