Rozdział 3

440 16 0
                                    

Raz po raz ocierałam policzki z łez. Nie chciałam zwracać na siebie uwagi, ani denerwować Zacka, ale nie potrafiłam nad tym w ogóle zapanować. Tyle strachu, obaw, niepokoju i bólu... musiało w jakiś sposób odnaleźć ujście.

- Nawet jeśli mówiłem coś takiego... - Zaczął z wahaniem. - Nie mówiłem tego o tobie.

Zaśmiałam się cicho.

- Od razu mnie uspokoiłeś. Facet, który tak traktuje kobiety to skarb. O mnie na pewno za jakiś czas byś tak nie pomyślał - powiedziałam, na co on wpatrzył się w serwetnik z grymasem na twarzy.

Szkoda, że wtedy nie przemawiał przeze mnie taki racjonalizm. Byłam tak zafascynowana tym, że byliśmy razem, że nic innego nie miało znaczenia.

- Czyli... nikt ci tego nie zlecił?

- Zlecił? Myślisz, że ktoś zleciłby szesnastolatce uprawianie seksu z dorosłym facetem?

- Co? - Zack aż wstał od stołu.

Wyglądał jakby zastanawiał się, czy mnie rozszarpać, czy pozostać przy krzyku.

- Kłamałaś, że jesteś pełnoletnia? Przecież...! - Był tak wściekły, że miałam wrażenie, że naprawdę za moment posunie się do rękoczynów.

Zaraz potem kelner postawił przed nami szklanki i nalał do nich wody, więc Zack usiadł z powrotem przy stoliku.

Nie byłam z tego dumna, ale cóż... stało się.

- Czyli nie jesteś opiekunką na wycieczkach szkolnych.

- Nie. To ja jestem na wycieczce ze szkoły. Jako uczeń.

Zack głośno wciągnął powietrze. Był zły. Hamował się chyba tylko dlatego, że byliśmy w miejscu publicznym.

- W której jesteś klasie? - zapytał nieco spokojniej, po czym usiadł z powrotem na miejscu.

- Drugiej liceum, ale jeśli musisz wiedzieć to już jestem pełnoletnia.

Znów pojawił się kelner, który postawił przed nami dania.

- A gdzie się zatrzymaliście i jak długo zamierzacie tu zostać?

- Dlaczego pytasz? - Nabrałam podejrzeń.

- Od tak. - Wzruszył ramionami. - Po prostu.

- Czego chcesz? Będziesz się mścił? Po co ta cała szopka?!

- Nie podnoś głosu - upomniał mnie i już zamierzał powiedzieć coś jeszcze, ale powstrzymał się, bo znów pojawił się kelner z naszym jedzeniem.

Na widok tych pyszności, miałam ochotę dosłownie rzucić się na ten posiłek. Umierałam z głodu. Mimo to ważniejsze było, żeby wreszcie stracić z oczu Zacka.

- Naprawdę myślisz, że chcę twojej krzywdy? W gruncie rzeczy to był tylko telefon. W dodatku niezbyt nowy. Choć bardziej bolesne okazało się twoje nagłe zniknięcie.

Wpatrzyłam się w niego z niedowierzaniem, gdy sięgnął po sztućce i jak gdyby nigdy nic zaczął jeść.

- "Bardziej bolesne?" - prychnęłam. 

Co to niby miało znaczyć?

Zack posłał mi dość nieprzyjemne spojrzenie.

- Jak myślisz, co poczułem i pomyślałem, gdy po tym jak oboje położyliśmy się w jednym łóżku, obudziłem się sam? Z początku pomyślałem, że jesteś w łazience, potem, że poszłaś do sklepu, ale jak chciałem zadzwonić znalazłem telefon w szklance z wodą. Martwiłem się, że coś mogło ci się stać. Szukałem cię, ale słuch o tobie zaginął. - Zamilkł na dłużej. - Czułem, że byłaś jakaś nieswoja, ale w najgorszych snach nie myślałem, że przyjdzie ci taka głupota do głowy.

- Głupota? To była jedyna racjonalna rzecz jaką zrobiłam mając szesnaście lat! - Nie kryłam zdenerwowania. - Niepotrzebnie zamawiałeś mi jedzenie. Nie chcę już dłużej na ciebie patrzeć.

- Siadaj! - Zaszedł mi drogę i warknął tak groźnie, że od razu zamarłam.

Znałam doskonale ten nieprzyjemny ton oraz wyraz twarzy. Jednego razu, gdy byliśmy na imprezie Zack dostał telefon i musiał na chwilę wyjść. Chciałam zatem wrócić do domu, bo już dość mocno szumiało mi w głowie, ale on zapewniał, że to potrwa moment, a jak wróci to z miłą chęcią ze mną potańczy. Zostałam zatem sama w wynajętej przez niego zamkniętej loży, zabijając czas piciem zdradliwych drinków. Zanim wrócił... zdążyłam się naprawdę mocno upić. To mu się nie spodobało. Był bardzo zły, ale powstrzymał się od karania mnie, gdy byłam pijana. Zrobił to dopiero następnego dnia. Do dziś pamiętam tę okropną drewnianą packę i ból na pośladkach. Tamtego dnia też na trochę znielubiłam DDlg i zaczęłam się bać. Nie rozumiałam jak mógł zrobić mi coś takiego. Jednak potem, gdy oboje ochłonęliśmy stał się naprawdę kochany i czuły. Nie chciałam, żeby się zbliżał. Zamierzałam wyjść, zostawiając go samego bez wieści gdzie poszłam jako karę dla niego. Jednak nie pozwolił mi wyjść z apartamentu. Wziął mnie siłą na ręce i zaniósł do sypialni, gdzie "zamknął mnie w pułapce z koca" (złożył go na pół, tak, że leżałam w zgięciu, a sam położył się blisko na wolnych brzegach, tak, że byłam ściśniętym farszem naleśnika). Głaskał mnie, całował, uspokajał szepcząc miłe słówka. Podziałało aż nad to skutecznie. Nawet nie zorientowałam się, gdy zostałam zbajerowana na tyle, że dobrał się do moich piersi, które najpierw delikatnie pieścił, a potem zaczął całować...

Pokręciłam głową, żeby wyrzucić z głowy te myśli.

- Masz zjeść wszystko. Nie toleruję marnowania jedzenia, pamiętasz? -

Usiadłam z powrotem na miejscu, bojąc się, że Zack wcale nie pozwoli mi odejść.

Tylko CiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz