Rozdział 29

126 13 2
                                    

Kiedy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że bezpieczną kryjówką miała być leśniczówka. Nie dało się inaczej nazwać niezbyt dużego, drewnianego domku z werandą, otoczonego już dość zniszczonym płotem, pokrytym zieloną naroślą.

W środku budynku również królowało drewno w postaci boazerii prawie na każdej ścianie. Kuchnia była połączona z dużym salonem z widokiem na taras i ogród. Poza tym na dole znajdował się jeszcze jeden pokój zaraz obok wąskich schodów prowadzących na górę.

- Rozgość się - mruknął Nico, rzucając na podłogę torbę ze swoimi rzeczami. - Możesz korzystać ze wszystkiego, co jest w domu. Gdybyś czegoś potrzebowała wystarczy dać mi znać. Wszystkim się zajmę. To tak, żeby nie przychodziło ci do głowy próbować samodzielnie udawać się na jakieś misje. Jeśli chodzi o jakieś kobiece rzeczy, Jena ma podrzucić coś najpóźniej jutro. Zatem jutro będziesz mogła przebrać się w coś świeżego.

- Rozumiem - mruknęłam z zamiarem rozejrzenia się po nowym lokum.

- Beatrice?

- Tak? - Zatrzymałam się, posyłając mu pytające spojrzenie.

- Wiem, że coś się popsuło między tobą i Zackiem. I wiem, że to wszystko ci się nie podoba, ale on próbuje cię chronić. Nie rób nic głupiego, a zatem... nie utrudniaj mi - poprosił.

- Jasne. Rozumiem. Nie zamierzam uciekać, jeśli to cię martwi.

Nico uśmiechnął się lekko, ale zaraz potem powiedział:

- Dzięki.

***

Przez długi czas okropnie się nudziłam, nie wiedząc czym się zająć. Zack zabrał mój plecak, a tym samym telefon. Mogłam zatem szukać atrakcji tylko w domu, a o to wcale nie było łatwo, bo choć początkowo widok pokaźnej biblioteczki na korytarzu na piętrze natchnął mnie optymizmem, tak zastraszająco szybko okazało się, że znajdowały się tam jakieś stare księgi ze spisem lasów, tartaków i innych nudnych informacji.

Kiedy usłyszałam z dołu rozemocjowany głos komentatora i brzęk butelek, zdecydowałam się zejść na dół.

Widok Nico szykującego sobie stanowisko kibica, przesadnie mnie nie zdziwił, choć myślałam, że nie skusi się na żadne alkohole w obawie, że w każdej chwili może okazać się, że będzie zmuszony usiąść za kółkiem.

Gdy tylko ostatni panel schodów skrzypnął, Nico posłał mi zmieszane spojrzenie.

- To... tylko jedno... do meczu - zaczął się tłumaczyć.

- Nie mam zamiaru ci bronić. Po prostu mi nudno, więc chciałam zobaczyć, co robisz.

- Myślałem, że śpisz już. Lubisz piłkę nożną?

- Nie za bardzo. - Nico uniósł brew, a potem skrzywił się. - Zawsze jak oglądam jakikolwiek mecz, tym co kibicuję, zawsze przegrywają. Po prostu przynoszę pecha.

Zaśmiał się.

- A komu kibicujesz?

- Wybieram kogokolwiek. Zawsze przegrywają.

- To może powinnaś zacząć obstawiać? - Zaczął bawić się butelką, jakby wahał się, czy ją jednak otworzyć.

- Też mogę się napić?

- A jesteś pełnoletnia?

- Tak. Skąd to pytanie?

- Bo chodzisz do szkoły - odparł. - Poza tym... Zack mi mówił, że...

- Go okłamałam - dokończyłam za niego.

- Tak - przytaknął.

- A ty się zorientowałeś?

- Nie. - Pokręcił głową. - Wierzyłem na słowo. Z resztą nosiłaś mocny makijaż.

- Aż mi dziwnie z tym, że tyle wiesz, a ja...

- Te kilka lat temu jeszcze miałem włosy. I brodę - wyznał. - Poza tym wciąż byłaś z Zackiem, a my może raptem dwa razy wymieniliśmy się spojrzeniami.

- To wiele tłumaczy.

- Dzięki twojemu przykładowi, zaczęliśmy bardziej sprawdzać wiek. - Moje zdezorientowane spojrzenie sprawiło, że zdecydował się wyjaśnić. - Stoję na bramce. I jestem kumplem Zacka.

- Mogłam się domyślić. Wyglądasz jak stereotypowy ochroniarz. To co? Dasz się napić?

- Zack urwałby mi jaja. Za picie i danie tobie alkoholu.

- Przecież mu nie powiem - rzuciłam i dopiero po chwili wahania, Nico otworzył dwie butelki z piwem, z czego jedną dał mi.

- Zobaczymy, czy przynosisz pecha.

Nie sądziłam, że rozgrywka wciągnie mnie na tyle, że będę bawiła się całkiem dobrze. Nie sądziłam też, że z czasem sięgniemy po kolejną butelkę, kolejną i jeszcze następną. Choć ja w sumie byłam już dobrze pijana po jednej i leniwie sączyłam drugą, gdy Nico zerował swoją czwartą.

- Genialne. Muszę zacząć obstawiać i sadzać cię przed telewizorem - śmiał się, gdy drużyna, której kibicowałam przegrała, tak jak mówiłam.

A że czułam, że Nico nieco rozwiązał się język pod wpływem alkoholu, postanowiłam spróbować powyciągać z niego trochę informacji.

- Wiesz, czy Zack odzyskał ważkę?

- Tak. Może wreszcie sprawiedliwości stanie się zadość... - mruknął skacząc po kanałach.

- Sprawiedliwości?

- Aż tak pijany nie jestem. - Pokręcił głową ze złośliwym uśmiechem.

- To skoro ma ważkę, to...

- O co wam w zasadzie poszło? - Pytanie ze strony Nico zaskoczyło mnie. - Zawsze dużo opowiadał, zdawał ze wszystkiego relację, a po tym jak oznajmił, że się z tobą spotkał po tak długim czasie... był tak samo zniszczony, jak tego poranka, gdy zniknęłaś - oznajmił, wpatrując się we mnie z wyczekiwaniem.

Nie miałam bladego pojęcia, co odpowiedzieć. Z jednej strony zastanawiałam się, czy jednak nie powiedzieć mu prawdy. Zack uważał, że nie miałam powodu do odejścia i może reakcja Nico pozwoliłaby mi to zweryfikować.

Tylko CiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz