To wszystko przypominało jakiś chory absurd. Jakieś szaleństwo, albo koszmar... Nawet był moment, że już chciałam uszczypnąć się w udo, żeby to sprawdzić, ale czy nie wystarczająco miałam obolałe pośladki i głowę, żeby nabrać przekonania, że to najprawdziwsza jawa?
Mimo to niedowierzałam, że znów na własne życzenie wpakowałam się w kłopoty.
Zack westchnął ciężko.
- Wcale nasz poranek nie musiał tak wyglądać.
- Masz rację - odparłam. - Mogłeś dać mi odejść.
- Widzę, że moja obecność odebrała ci zdolność racjonalnego myślenia. Wiem, że gdy byliśmy razem, zapewniałem cię o twoim bezpieczeństwie, ale teraz gdy nie chcesz mnie znaćzdecydowanie mi to utrudniasz.
- Jedynym zagrożeniem dla mnie jesteś ty - powiedziałam płaczliwie, na co Zack wywrócił oczami.
- Uwierz mi, że nie napraszałbym się, gdybyś grzecznie została w pokoju. Zamiast tego postanowiłaś mnie śledzić, a potem upić się z żalu, czym zwróciłaś uwagę grupki pijanych facetów, którzy zapewne nie spłoszyliby się, gdybym prędko nie zareagował. - Zmarszczyłam brwi, bo nie byłam pewna, czy kłamał. - A gdyby nauczycielki znalazły cię pijaną? Miałabyś poważne kłopoty. Bo nie napiłaś się tylko trochę, a schlałaś niemal do nieprzytomności! - powiedział pełen złości. - I ty masz jeszcze czelność mieć do mnie pretensje, że uratowałem ci dupę? Zamierzałem darować ci karę. Nie jesteśmy już w relacji i... po prostu myślałem, że robisz to z zazdrości. Ale widzę, że zgrywasz zranioną księżniczkę i myślisz sobie, że zamierzam zmuszać cię do powrotu. Nie! Chyba robię to trochę z poczucia winy... bo choć nie zrobiłem tego, o co mnie obwiniasz, chcę ci wynagrodzić krzywdy oraz pomóc, zwłaszcza, gdy widzę, że tego potrzebujesz.
- Po pierwsze... nie śledziłam cię. Ale ty najwyraźniej mnie tak, skoro doskonale wiesz, gdzie byłam, a gdzie nie. A po drugie nie miałeś żadnego prawa, żeby mnie dotykać! - Moje wargi zaczęły drżeć. Przecież on w nocy mógł ze mną zrobić wszystko, skoro nawet się nie obudziłam, gdy przeniósł mnie na łóżku. - O tym, że obudziłam się w łóżku nie wspomnę...
- Zatem po pierwsze... nie musiałem cię śledzić. Przynajmniej nie od początku. Widziałem, że weszłaś do klubu i już miałem do ciebie podejść, ale przyszła Monic. Ale nie musisz się złościć. Miałem cię na oku i gdyby coś, zareagowałbym. A potem była to już kwestia bezpieczeństwa. Po drugie byłaś w fatalnym stanie. Musiałem zmusić cię do prysznica. A co do łóżka, zależało mi na twoim komforcie. Możesz być za to wściekła, ale uspokoję cię, że to ja dziś czuję każdą kość i mięsień, bo to ja spałem w fotelu. A co do klapsów, to sama przyznasz, że zasłużyłaś. Zrobiłaś głupotę i nawet nie czułaś skruchy. Poza tym, alkohol to nic dobrego. Nie powinnaś w ogóle pić.
- To nie jest żadne wytłumaczenie dla tego co robisz.
- Sama do tego wszystkiego doprowadzasz. Ja zamierzałem dać ci tabletkę od bólu głowy, podać smaczne śniadanie... ale to ty wszystko psujesz swoimi humorkami.
- Bo nie chcesz mnie wypuścić.
- Bo jest do cholery siódma rano! Macie pobódkę dopiero o dziewiątej, więc na spokojnie mogłabyś coś zjeść, ogarnąć się i dopiero wrócić do pokoju. Ale nie... wolisz się kłócić.
- Bo nie rozumiem, po co mnie zatrzymujesz, skoro chcesz dać mi spokój?!
- Bo chciałem ci pokazać, że nie chcę źle. Już ci to mówiłem. Chciałem zrobić ci coś smacznego, dać odpocząć... wiem, że koleżanki ci dokuczają. I to w bardzo niemiły sposób.
Zaśmiałam się pod nosem.
- Cieszę się, że masz z nimi tak dobry kontakt. Może zajmij się nimi. Tak jak Monic dzisiaj. Choć zważywszy na to, jak szybko się zjawiłeś, wasze uniesienie nie potrwało długo. - Nie mogłam się powstrzymać od wbicia mu szpili.
Zack uśmiechnął się krzywo.
- Zdecyduj się, czy jesteś zazdrosna, czy chcesz, żebym się odczepił. A w kwestiach łóżkowych... wiesz jaki jestem. Swego czasu nie narzekałaś. - Zamknęłam oczy, czując przypływ obrzydzenia do samej siebie. - Poza tym ty jesteś na mnie zła o jakieś teksty, które nigdy nie miały miejsca, a sama potwornie mnie okłamałaś. Zrobiłaś ze mnie jakiegoś zboczeńca, gdy ja po prostu ci zaufałem, bo wyglądałaś na pełnoletnią i widziałem jak kupujsz alkohol. I kto tu powinien być bardziej obruszony?
- Daj mi po prostu wreszcie wyjść - poprosiłam.
Nie miałam już siły na tę wymianę zdań.
- Dobrze. Nie będę zatrzymywał cię na siłę. Miałem dla ciebie niespodziankę i chciałem ci zrobić jakieś drobne aftercare, ale skoro już nie możesz na mnie patrzeć to dobrze... Nie chcesz też nic zjeść... okej. Nie będę uszczęśliwiał cię na siłę. - Odsunął drzwi. - Zamierzałem dodać, że gdyby coś się działo, możesz zawsze się do mnie zgłosić, ale dotarło do mnie, że wolisz umrzeć niż poprosić o pomoc, więc wiedz, że choćby mieli cię obedrzeć żywcem ze skóry na moich oczach... nie kiwnę palcem. Ewentualnie zadzwonię na policję, która może zdąży, nim skończą.
CZYTASZ
Tylko Ciebie
ChickLitHistoria z motywem DDlg, ale niestety nie przedstawiająca dobrej relacji, przynajmniej nie zawsze. Proszę nie brać dosłownie tego, co tu jest, generalnie zło może być przedstawiane w książkach, ale nie powinno być normalizowane, albo co gorsza ideal...