Rozdział 21

312 19 1
                                    

Stałam jak kołek, patrząc na to wszystko bez słowa. Dopiero, gdy Monic zapiszczała, a Zack odwrócił głowę i próbował zrobić wszystko, żeby zasłonić jej nagość swoim ciałem, odzyskałam panowanie nad sobą. Wyszeptałam niezrozumiałe "przepraszam", a następnie wyszłam prędko z ich sypialni.

Było mi tak głupio i wstyd, że myślałam bardzo poważnie o ucieczce. Domyślałam się, że będą twierdzić, że naszłam ich specjalnie. Poza tym wcale nie zamierzałam im przeszkadzać i stać na drodze do ich szczęścia.

Wróciłam do pokoju, po czym zaczęłam zbierać wszystkie swoje rzeczy. Dopiero w połowie przygotowań do wyjścia zaczęłam śmiać się sama z siebie. Przecież Zack w żaden sposób nie sugerował, że chciałby wrócić ze mną do bliższej relacji. Po prostu spędzał ze mną czas, gdy tego potrzebowałam, opiekował się mnę, gdy wpadałam w panikę... to ja uroiłam sobie, że robił to z wyższych pobudek. W tamtej chwili wydawałam się sobie jeszcze bardziej żałosna, niż jeszcze chwilę temu. Ucieczka wydawała się głupim pomysłem, bo tylko potwierdziłaby moją zazdrość o Monic. A mimo to nie wyobrażałam sobie możliwości, żeby zostać tu chociażby chwilę dłużej. Nie chciałam się narażać na ich szykany, drwiny... nie miałam na to siły, ani ochoty.

Tym bardziej, że mieliby rację. Chciałam, żeby Zack uganiał się za mną, a nie Monic. Choć z drugiej strony za nią nie musiał się uganiać. Byłam niemal pewna na sto procent, że sama rozebrała się przed nim i prosiła, żeby ją wyruchał. Zawsze uwielbiała się chwalić ile to facetów miała i z iloma uprawiała seks. Ja bym tak nie potrafiła... rozpowiadać z dumą w głosie o swoich intymnych chwilach z mężczyznami. Dla mnie to zawsze było coś prywatnego. Coś tylko między mną, a tym facetem.

Długo gryzłam się sama ze sobą, a to czego byłam świadkiem, dosłownie mnie prześladowało. Pomimo tego, że wkładałam całe serce w przekierowanie myśli na inne tory, to nie potrafiłam pozbyć się ich widoku z pamięci.

Długo siedziałam na łóżku, analizując za i przeciw ucieczki. Niestety pomimo tego, czego byłam świadkiem, liczba minusów była zdecydowanie większa.

Moje rozmyślenia przerwało pukanie do drzwi. Chwila ciszy i zaraz w środku znalazł się Zack. Minę miał nietęgą. Ewidentnie nie chciał, żebym była świadkiem tego zdarzenia.

- Przepraszam. Myślałam, że coś się stało... - Mój głos samoistnie zaczął drżeć. - Usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła i bałam się, że się włamywali. - Zaczęłam się tłumaczyć, z zamiarem uprzedzenia jego śmiesznych zarzutów i żartów na temat mojej ,,rzekomej" zazdrości.

- Monic... strąciła nogą szklankę z szafki nocnej - mruknął cicho, choć lepiej byłoby gdyby nie powiedział w tej chwili nic. - Przepraszam. Nie powinnaś...

- Nie masz mnie za co przepraszać. To ja weszłam bez pukania i wam przeszkodziłam.

Zack westchnął ciężko.

- Cieszę się. Bałem się, że będziesz zazdrosna i zrobisz coś głupiego - rzucił, na co z trudem utrzymałam swoje emocje na wodzy.

- Nie jestem zazdrosna. Od dawna nie jesteśmy parą. Zostawiłam cię lata temu - odparłam, kładąc nacisk na ostatnie zdanie.

- Wolałem się upewnić, bo ostatnim razem upiłaś się i prawie wpadłaś w tarapaty. - Postanowił nie być mi dłużnym.

W moment ilość minusów po stronie ucieczki przestała mi przeszkadzać.

- Śmieszne, że myślisz, że to przez ciebie. - Zmusiłam się do prychnięcia, mającego dodać wiarygodności moim słowom. - Wiem doskonale, że myślisz penisem. Idealnie pasujecie do siebie z Monic.

- Nie da się ukryć. - Wzruszył ramionami. - Jest dobrą dupą. - Założył ręce. - I zna się na rzeczy. Cieszę się, że nie masz z tym problemu i nie zamierzasz psuć nam zabawy - dodał, przez co już naprawdę z trudem się powstrzymywałam.

- Nie wiem skąd pomysł, że miałabym wam psuć zabawę. To dziś... było przypadkiem. Myślałam, że coś się dzieje...

- Dobrze. Tylko nie rób niczego głupiego, Triss. To, że uprawiam seks z Monic nie oznacza, że nie jesteś tu mile widziana.

- Ta... idź już sobie - powiedziałam, a gdy wreszcie spełnił moje słowa, pozwoliłam moim łzom złości spłynąć po policzkach.

***
Robiłam wszystko, żeby ich unikać, ale pomimo usilnych starań było to niemożliwe. Wręcz miałam wrażenie, że Monic celowo kręciła się wszędzie, żebym musiała na nią trafić i widzieć jej tryumf. Chodziła napuszona jak paw, nie szczędząc zbędnych czułości względem Zacka w mojej obecności.

Czasami robiła to aż nazbyt tandetnie, wręcz włażąc mu na głowę, byle bym tylko była świadkiem jak ,,blisko" ze sobą są.

To było oczywiste. Miała kolejny powód, żeby się nade mną znęcać. Nigdy nie potrafiłam dobrze chować swoich uczuć, więc wiedziała, że choć nie chciałam, czułam coś względem Zacka. A dla niej szczytem radości było odebranie mi go i patrzenie na moje niezadowolenie. Czułam się jak piąte koło u wozu, a gdy spijali sobie z dziubków dosłownie zamierzałam wyjść i nie wrócić.

- Wiesz... nie sądziłam, że ktoś taki jak ty, naprawdę był kiedyś z facetdm pokroju Zacka - oznajmiła z jadem w głosie Monic, która znów nie wiadomo skąd pojawiła się w kuchni.

Nie zareagowałam. Nie chciałam dać się sprowokować, bo czułam, że powyrywałabym jej te wszystkie kudły, aż Zack musiałby nas rozdzielać.

- Jest bardzo rozmowny po seksie. A raczej nie ma oporów przed odpowiadaniem na pytania. Wcześniej wasz związek konsekwentnie przemilczał. Ale ostatnim razem, gdy wzięłam go z połykiem, opowiedział mi o was.

Wzięłam talerz zniedokończonymi kanapkami oraz kubek z herbatą, po czym prędko chciałam zamknąć się w swoim pokoju.

Ale Monic nie zamierzała mi na to pozwolić.

- Powiedział, że miał z tobą najgorsze ruchanka w historii, że leżałaś jak kłoda, a on musiał się ostro nagimnastykować, żeby mieć z tego choć trochę przyjemności. Wspominał, że często musiał się wspomagać filmami i pamięciówkami, bo według niego niewiele było i jest w tobie kobiety. - Chciałam ją minąć, ale zagrodziła mi wyjście swoim ciałem.

Oczywiście, bardzo chciałam ją uderzyć, odepchnąć, ale wiedziałam, że Zack nie byłby po mojej stronie.

- Wypuść mnie.

- Ale najlepsze jest to, że za darmo byłaś jego kurierem. Nikt w końcu nie podejrzewa małej, głupiutkiej dziewczynki o to, że będzie nosiła przy sobie ważne, tajne dokumenty.
Powiedział, że to był najlepszy deal. Choć muszę ci przyznać, że trochę zrobiło mi się ciebie żal, że wykorzystał twoją naiwność i udawał, że coś do ciebie czuje...

- Daj mi wyjść! - zawołałam głośno, na co wreszcie odsunęła się kawałek, umożliwiając mi ucieczkę, z której natychmiast skorzystałam.

Tylko CiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz