Rozdział 7

389 16 1
                                    

Pomimo tego, że obiecywałam sobie, że zamknę powieki tylko na moment, obudziłam się po kilku godzinach, gdy dziewczyny weszły do pokoju, robiąc w koło wielki raban.

Zaspana, postanowiłam pójść sprawawdzić, czy moje ubranie wyschło, żeby móc je schować, albo może nawet założyć je na siebie.
Kiedy tylko się przebrałam i wyszłam z łazienki, wiedziałam, że coś się święciło, po minach dziewczyn.

- Okradłaś nas - rzuciły, a ja wcale nie potraktowałam tego poważnie.

- Nie mogę znaleźć moich kosmetyków i pieniędzy - powiedziała jednak z nich, po czym podeszła do mnie i zaczęła mną szarpać. - Oddawaj moje rzeczy, albo idę do wychówki - zagroziła.

- Nic nie zabrałam. - Spróbowałam strącić jej ręce.

- Sara! Idź po wychowawczynię.

- Nic nie zabrałam! Zostawcie mnie! - zaczęłam się szamotać, ale to tylko wprawiało je w rozbawienie.

- Trzymajcie ją, żeby nie dobrała się do plecaka i nie pozbyła dowodów! - Zawołała kolejna, a pozostałe zaczęły mnie siłą odciągać od mojego plecaka.

Puściły dopiero, gdy weszła nauczycielka i prędko zaczęłu jej opowiadać jak w ramach zemsty chciałam ukraść im kosmetyki, bo mnie na coś takiego nie stać.

W moich oczach kręciły się łzy bezsilności, gdy nauczycielka, próbowała obrócić to w żart i kazać się dogadać samodzielnie, usprawieliwiając mnie w dodatku, że pewnie tylko chciałam obejrzeć...
W końcu jednak uległa i zabrała się za przejrzenie mojego plecaka.

- To moje!

- A to moje!

Wołały po kolei, gdy ja stałam po środku pełna wstydu, ledwie hamując płacz.

- Dlaczego zabrałaś rzeczy koleżanek?

- Nic nie zabrałam!

- Jak coś ci się podobało mogłaś powiedzieć - rzuciła Monica. - Mogłybyśmy dać ci coś  do przetestowania, ale ty wolałaś kraść...

- One to zrobiły... - Już chciałam zacząćsię tłumaczyć, ale nauczycielka nie pozwoliła mi na to.

- Nie było ich cały dzień. Dopiero wróciły...

- Ale...

- Będę musiała powiadomić twoich rodziców i... jeszcze zobaczymy jakie będą tego konsekwencje.

- Pani profesor. My nie żywimy urazy. - Zaczęła Sara. - Po prostu chcieliśmy odzyskać rzeczy. - Uśmiechnęła się sztucznie.

- To bardzo szlachetne, ale to poważna sprawa. Konsekwencje muszą się pojawić - oznajmiła, patrząc na mnie z odrazą.

Nie potrafiłam pohamować łez. Dlaczego mnie to spotykało?

- Pogadam z resztą nauczycielek. I bez żadnych głupich wybryków. - Pogroziła palcem... głównie mi.

Gdy tylko wyszła, wszystkie zaczęły się śmiać i gratulować sobie świetnego pomysłu.

Wyciągnęły z bagaży alkohol i najwyraźniej zamierzały rozkręcić imprezę.

Czułam, że coś we mnie pęka, że nie zniosę tu ani chwili dłużej, więc pełna determinacji wyszłam z pokoju, zabierając ze sobą plecak.

Miałam w poważaniu, czy ktoś się przejmie, czy pójdą naskarżyć nauczycielce... miałam dość tego wszystkiego.

Jak można było zrobić coś takiego? Jak można było dokuczać komuś, tylko dlatego, że był biedny i nie ubierał się modnie? A potem jeszcze to opijać!?

Bez myślenia o konsekwencjach, złapałam swój plecak i prędko wyszłam z pokoju. Nic nie miało znaczenia. Po prostu miałam już serdecznie dość tego wszystkiego.

Dlaczego te wszystkie okropieństwa musiały spotykać właśnie mnie!? Czym sobie zasłużyłam na takie okropne traktowanie?

Nie wiedziałam dokąd pójść, ani co ze sobą zrobić. Z jednej strony ponad wszystko chciałam spędzić noc poza tym okropnym motelem, ale... nie miałam wystarczająco pieniędzy. Szłam zatem długo przed siebie, czując się coraz bardziej niepewnie.

Pomimo latarni, które rozświetlały drogi i chodniki, okolica wydawała się naprawdę mroczna oraz niebezpieczna. Tylko od czasu do czasu przejechał jakiś samochód, albo jakaś uchachana grupka szła w kierunku klubu lub sklepu monopolowego.

W końcu olśniło mnie. Przypomniałam sobie, że Zack zaprosił Monicę na imprezę w Night Vision. Nie sądziłam, żeby zamierzała przepuścić taką okazję, a ja... byłam ciekawa, czy faktycznie się spotkają.

Nie było trudno trafić do klubu, który z daleka zapraszał do siebie ogromnym, neonowym napisem: "Night Vision". Im bliżej się znajdowałam, tym więcej mieszanych uczuć wywoływało we mnie to miejsce. Masa ludzi; w większości pijanych; głośna, klubowa muzyka i wspomnienia z czasów, gdy prawie każdy wieczór z przyjemnością spędzałam z Zackiem w takich miejscach.

Od razu pokręciłam głową, gdy przypomniałam sobie jak raz... zrobiłam to z nim w klubowej toalecie. To było takie głupie i nieodpowiedzialne, że z chęcią cofnęłabym czas, żeby się to nie zdarzyło naprawdę.

Weszłam do środka, tracąc złudzenia, że z taką ilością osób zdołam odnaleźć Zacka lub Monicę. W dodatku panujący półmrok, wcale nie ułatwiał poszukiwań. Co najgorsze, Zack pewnie wynajął prywatną lożę, więc w ogóle nie było szans, że go odnajdę. Ale z drugiej strony w takim razie jak miałaby znaleźć go Monica? Przecież byłam przy tym jak się umawiali? A może Zack miał oko na wejście?

Na tę myśl od razu miałam zamiar się wycofać. Pomysł z przyjściem tu w ogóle był głupi, a na domiar wszystkiego brakowałoby tylko, żeby pojawił się nagle przy mnie i zaczął się śmiać, że przyszłam, choć kazałam mu spadać.

Zapewne wyszłabym i grzecznie wróciła do motelu, gdyby nie doskonale znana mi osoba, stojąca przy drzwiach.

Tylko CiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz