AURORA 18

334 6 0
                                    




Obiecaj, że będziesz zawsze...

Obudziłam się zaraz po tym kiedy telefon Axela dzwonił tak nie znośnie, że nie dało się już wytrzymać. Czułam się dziwnie widząc jak szybko zawsze znika z łóżka, wczoraj czekałam na niego z kolacją ale z niej też były nici nawet nie wiem kiedy wrócił do domu.
Wstałam ubrałam znowu jego koszulkę, ewidentnie muszę wrócić do domu bo kolejnego dnia nie zniosę w jednej koszulce, schodząc na dół myślałam że zastanę go w kuchni w zamian tego znalazłam różową kartkę przyklejoną do blatu.

-Wiem, że zjebałem i powinienem całować cię właśnie w usta, które zapewne teraz przybierają delikatny uśmiech, ale muszę załatwić coś ważnego ale wieczorem jestem cały twój przy czym wynagrodzę ci te dwa dni.W ostatniej szufladzie pod schodami jest prezent dla ciebie. A na kolacje o 20 bądź gotowa. Twój Axel...-

Mimowolnie czytając to uśmiechałam się a w brzuchu czułam latające motylki, otworzyłam ostatnią szufladę według instrukcji Axela. W środku były dwa pudełka jeden większy od drugiego, wyjęłam oba i bez wahania otworzyłam, w jednej mniejszej znalazłam kilka podstawowych kosmetyków, które faktycznie używałam prawie codziennie, albo obserwował mnie na tyle, że pamiętał albo Pani w sklepie pomogła mu w wyborze, drugi karton wyglądał jak z drogiego sklepu .Szczerze nie lubiłam dostawać prezentów zawsze czułam, że każdy próbuje sprostać wymaganiom których wcale nie miałam przez co kupowali drogie rzeczy. W środku była intensywnie czerwona sukienka z odkrytymi plecami na krzyż z diamencikami na oko przed kolano. Oczy otworzyły mi się ze zdziwienia nie sądziłam, że Axel ma taki gust, rozłożyłam sukienkę i zrobiłam zdjęcie wysyłając je do Madison i Jake na naszą grupkę ostatnio tylko Madison odpowiadała na nasze wiadomości i jak zawsze z zachwytem. Z Madison znam się od dziecka i od zawsze pamiętam byłyśmy nie rozłączne,wpierała mnie nawet w najcięższych momentach jak i wzajemnie, co do Jake to doszedł do nas jakieś nie całe 2 lata temu kiedy odważył się obrazić mojego brata przy wszystkich na imprezie, uznałam go wtedy za naszego, wspomnienia o tym wywołały przyjemny szczery śmiech.

Chwile później ktoś zadzwonił do drzwi, raczej to nie Axel przecież ma klucze a na dodatek jak na złość w tym domu nie ma wizjera i do cholery muszę otworzyć drzwi bez wiedzy komu je otwieram, przez chwile chciałam udać, że nikogo nie ma ale ktoś po drugiej stronie był makabrycznie nie znośny i nie zamierzał odpuścić.
Otworzyłam nie pewnie drzwi a w nich stanęła starsza krótko obcięta brunetka ubrana w błękitny elegancki garnitur a razem z nią młody chłopczyk na oko w wieku 5/6 lat. Obie przez moment stałyśmy bez słowa ale młody chłopak przerwał niezręczną ciszę.

Chłopczyk -Mamo kto to ta Pani i co robi w domu Axela ?
Pytał wskazując paluszkiem na mnie

Starsza Pani- Witaj, Jestem Loren Hill, czy zastałam mojego syna w domu?

A-Dzień dobry, Axel wyszedł z samego rana
Krępująco zakrywałam się rękoma kiedy przypomniało mi się jak jestem ubrana.

L-Axel nie odbiera ode mnie telefonu a miał zostać z Willem

A-Will to pewnie ty
Podałam mu rękę z szerokim uśmiechem, który o dziwo odwzajemnił

A-Może wejdziemy do środka nie wypada nam stać tak na korytarzu

Loren tylko przytaknęła od razu kierując się do salonu a ja miałam sekundę żeby ubrać się w swoje ciuchy jedyne które miałam,ubrana usiadłam obok kobiety której ręce się trzęsły ocierając się o siebie.

-Axel znowu w coś się wpakował?
Zapytała mnie zmartwiona

-Nie mam pojęcia, mówił że ma coś ważnego do załatwienia

Kolega Mojego BrataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz