Przez cały tydzień dopisywał mi dobry humor, zwłaszcza że Henry także powoli wracał do formy. Kilka razy natrafiłam na Samuela, nie rozmawialiśmy, ale posłałam mu raz czy dwa uśmiech, który odwzajemnił, jednak czuć było nadal, że nie wszystko między nami jest już na właściwych torach.
Siedzieliśmy w pokoju wspólnym, blisko ognia, a jedynymi ludźmi, którzy jeszcze nie poszli spać, byli inni szóstoklasiści. Ludzie byli trochę podekscytowani, ponieważ kiedy wróciliśmy z obiadu, znaleźliśmy ogłoszenie na tablicy, które zawiadamiało o dacie egzaminu z Aportacji. Ci, którzy kończyli siedemnaście lat przed dwudziestym pierwszym kwietnia lub przed pierwszym egzaminem, mieli możliwość zapisania się na dodatkowe ćwiczenia, które odbywałyby się pod nadzorem w Hogsmeade.
Blaise spanikował, czytając ogłoszenie; ciągle jeszcze nie umiał się aportować i obawiał się, że nie zdąży się przygotować do egzaminu. Pansy, której już udało się aportować dwa razy, była trochę pewniejsza, a ja, radziłam sobie na tyle dobrze, że w zupełności nie przejmowałam się terminem. Bardziej martwiło mnie to, że muszę napisać wypracowanie na temat tego, jak radzić sobie z Dementorami, a zupełnie nie chciało mi się tego robić.
— O nie! — powiedział Blaise, z przerażeniem spoglądając na pergamin.
— Co jest?
— Kończę wypracowanie, ale teraz zauważyłem, że to pióro nawala, to jedno z tych, które samo miało poprawiać błędy, a robi ich więcej, niż sam bym zrobił, zobacz sama.
Spojrzałam, faktycznie oprócz błędów ortograficznych, było też masę błędów interpunkcyjnych.
— Tylko nie mów, że będę musiał to wszystko pisać od nowa!
— Nie, w porządku, to się da naprawić. Zaklęcie pewnie się wyczerpuje. — powiedziałam, przyciągnęłam pergamin do siebie i wyciągnęłam różdżkę.
— Jesteś najlepsza Ce — powiedział ślizgon, opadając na krzesło i pocierając oczy.
Zaśmiałam się i spojrzałam na Pansy, która nijak nie zareagowała, nadal siedziała zamyślona i wyraźnie coś analizowała. Bardzo mnie to zadowoliło, gdyż Pansy ostatnio częściej niż dotychczas miała spięcia ze swoim chłopakiem, co nie uszło niczyjej uwadze, więc wolałam nie być kroplą, przepełniającą czarę.
— To nic takiego.
Cicho trącałam końcem różdżki każde z błędnie napisanych słów, tak że się same poprawiały.
— Sądzę, że Amanda Kane ta ślizgonka z czwartego roku próbuje się zbliżyć do Sama — powiedziała Pansy spokojnie i nadal zamyślonym tonem, jakby bardziej do siebie niż pozostałych.
— Skąd ten pomysł? — dopytał Henry.
Pansy nie oderwała wzroku od okna, za którym w jeziorze pływał jakiś tryton i przyglądał się jej równie bacznie.
— Widziałam, jak rozmawia z nim, śmiała się jak z dobrego żartu, kładła mu dłoń na przedramię, zakręcała pasemko włosów na palec. Tak samo próbowała startować do Draco, o ile pamiętam...
— Kiedy ich widziałaś? — spytałam bardziej żywiołowo, niż sądziłam, że to zabrzmi.
Pansy oderwała wzrok od trytona.
— Kogo Draco i Amandę?
Cholera, nie, ale nie mogę nic powiedzieć przecież o Draco.
— Nie. Samuela i Amandę.
— Aaaa... dziś. Dziś po kolacji czekała na niego przed salą, myślałam, że widziałaś, szłaś za mną.
— Nie, rozmawiałam z Henrym no i jakoś nawet ich nie zauważyłam.
— Ta, ja też nie — jęknął Henry.
— Ostatnio też stała przy nim, była jedną z tych rozchichotanych desperatek, wiecie te, które stoją tuż po jego lekcjach przy biurku. Koniecznie chciała poznać jego zdanie na temat wypracowania.
— Skąd wiesz? — dopytał Blaise.
— Em... no przechodziłam i słyszałam — powiedziała nerwowo — a poza tym, co za różnica, wiem i tyle. — Powiedziała nieco oburzona i wzruszyła ramionami.
— Racja, to bez znaczenia. — mimo że wyczułam kłamstwo, próbowałam złagodzić wymianę zdań przyjaciół.
— No cóż, jest wolny, nic w tym dziwnego, że kręcą się wokół niego inne, w końcu nie wiedzą, co jest teraz między Tobą i nim. Gdy człowiek wydaje się sam lub jest sam, różne inne osoby mogą chcieć się z nim zaprzyjaźnić albo i więcej i nie uszanować nawet tego, że gdzieś tam daleko hen może ktoś na nie czekać.
Spojrzeliśmy z Henry na Blaise'a.
— Oczywiście, ale jeśli on, czy ktokolwiek nie zechce szukać nikogo innego, bo nie chce albo ma kogoś, to nawet cały świat może ich dzielić i nic to nie zmieni.

CZYTASZ
Ślizgonka z wyboru 6
FanfictionŻycie Cassandry obróciło się w gruzy wraz z utratą swojej wielkiej miłości, przeznaczonego jej mężczyzny. W sercu ślizgonki roi się od rozdarcia i bólu, a wspomnienie tej utraconej relacji trawi ją każdego dnia. Czy można zapomnieć o miłości? Czy wa...