Rozdział 19. Tykająca Bomba

10 3 2
                                    

Kayden poczuł przeszywający ból w całym ciele, lecz nadal nie otwierał oczu. Piszczało mu w uszach, aczkolwiek z chwili na chwilę jego słuch zdawał się być coraz bardziej wyrazisty. Po jakimś czasie w końcu mógł usłyszeć, co się działo wokół. Krzyki, laserowe i blasterowe pociski, oraz maszerujące mechaniczne nogi droidów bojowych.

Kayden powoli otworzył oczy. Z początku oślepiło go jasne światło, lecz po kilku sekundach jego wzrok wyostrzył się na tyle, że mógł w końcu zobaczyć, co się dzieję wokoło. Cały czas leżąc, widział jak raz po raz kolejni żołnierze, którzy za wszelką cenę chcieli chronić tak cenną przecież dla Jedności broń, ginęli. Rozejrzał się powolnie poruszając głową. Kilka metrów od niego leżało sześć ciał żołnierzy, z którymi jeszcze przed chwilą bronił laboratorium. Obok niego natomiast leżał jego Regeriańskiej szaroskórej rasy przyjaciel, Parjon.

,,Nie mogę tu dłużej zostać" – pomyślał Kayden nadal odczuwając wielki ból w całym ciele.

– Parjon – powiedział bardzo słabym głosem do nieotwierającego oczu przyjaciela. – Musimy stąd wiać. Słyszysz?

Parjon jednak w żaden sposób nie reagował.

– Stary, musimy stąd uciekać... – mówił do przyjaciela nadal bardzo słabym głosem.

Kiedy próbował jeszcze raz powiedzieć o ucieczce nieprzytomnemu przyjacielowi, to nie zauważył nawet, że walka między droidami, a żołnierzami ustała. Widział tylko jeszcze, że droidy wynoszą jakąś zbudowaną tylko częściowo broń z laboratorium. To znaczyło dwie rzeczy, że Wielkie Imperium Zendarskie zdobyło broń, która była przecież tak ważna dla Jedności. A po drugie znaczyło to, że wszyscy w bazie byli martwi.

Zanim Kayden zdołał sobie to uświadomić, to usłyszał jak droidy opuszczają bazę. Jednak to co najbardziej go jednak pobudziło, było to co usłyszał później. Jeden z droidów podłożył pod bazę bombę oraz ustawił na niej licznik czasu. Kayden był pewien trzech rzeczy: Po pierwsze, że nie wie ile ma czasu na ucieczkę. Po drugie, że musi stąd jak najszybciej wiać. Trzecią rzeczą było natomiast to, że nie mógł on zostawić tutaj swojego przyjaciela.

Powolnie zaczął się podnosić. Nie wiedział ile ma czasu więc, musiał w miarę możliwości jak najszybciej działać. Po chwili stanął na nogi i z trudem się na nich utrzymywał. Szybko zauważył kilka ran na swoim ciele oraz dziury na swojej zbroi. Szybko sprawdził puls Parjona i... żył. Bez zastanowienia schylił się i złapał nieprzytomnego przyjaciela za barki. Najbliższe wyjście awaryjne znajdowało dwa korytarze dalej i to właśnie tam Kayden zaczął się kierować... Szedł on bardzo powolnym krokiem, ponieważ ciągnął on również za sobą Parjona (który na jego szczęście był niską oraz lekką osobą). Po paru minutach mozolnej ucieczki z bazy, Kayden usłyszał jak bomba znajdująca się na drugim końcu bazy zaczyna bardzo głośno pikać, a to znaczyło, że mieli bardzo niewiele czasu. Już znajdowali się przy drzwiach wyjściowych, a te kiedy podeszli (a raczej podszedł tylko Kayden, ponieważ Parjon był przez niego tylko ciągnięty za sobą) do tych drzwi, to te od razu się rozsunęły. Kayden widząc to oraz słysząc coraz głośniej pikającą niebezpiecznie bombę przyspieszył, i mimo bólu próbował jak najszybciej iść oraz czołgać za sobą swojego przyjaciela.

Kiedy przekroczyli próg drzwi, bomba ucichła, a po chwili... eksplodowała. Cała baza stanęła w płomieniach, a kilka metrów od niej, znajdujący się Kayden (który ledwo stał na własnych nogach) oraz nieprzytomny Parjon, którzy ledwo uszli z życiem...

Enversum: Mroczna IskraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz